USA-Wenezuela/ Konflikt dyplomatyczny
Rząd amerykański uznał w piątek (3.02) jedną z pracowniczek ambasady wenezuelskiej za persona non grata. Jenny Figueredo Frias, szefowa personelu ambasady, ma 72 godziny na opuszczenie Stanów Zjednoczonych.
Sean McCormack, rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu nie ukrywał, że jest to reakcja na usunięcie amerykańskiego attache morskiego w Wenezueli, komandora Johna Correi, na wniosek prezydenta kraju Chaveza, pod zarzutem szpiegostwa.
Pavel Rondon, zastępca ministra spraw zagranicznych Boliwariańskiej Republiki Wenezueli, określił decyzję Departamentu Stanu jako "niestosowną i niewspółmierną w stosunku do zaistniałej sytuacji". Pani Frias ma opinię świetnego dyplomaty. Mari Pili Hernandez, zastępca wenezuelskiego ministra ds. Ameryki Północnej twierdzi, że decyzja Amerykanów ma charakter polityczny. Zaznacza jednak, że Wenezuela nie zamierza usuwać kolejnego amerykańskiego dyplomaty, ponieważ "nasze stanowisko jest oparte na faktach. Mamy dowody szpiegowskiej działalności komandora. Nie pozwolimy się wciągnąć w czysto polityczne gry".
Stosunki wenezuelsko-amerykańskie pogorszyły się znacznie od momentu objęcia władzy przez byłego komandosa, Hugo Chaveza. Donald Rumsfeld porównał dojście do władzy Chaveza do sposobu przejęcia rządów przez Adolfa Hitlera.
Casus komandora to kolejna odsłona prywatnej wojny jaką toczy z administracją Busha Chavez. Zdaniem władz amerykańskich, oskarżenie attache o szpiegostwo jest absurdalne. Julie Reside, rzecznik Departamentu Stanu, zapewniła, że żaden z pracowników ambasady w Caracas nie jest i nie był zaangażowany w działania niezgodne z prawem.
[źródło:english.aljazeera.net, www.todayonline.com]