Olmert nie wierzy w porozumienie z Palestyńczykami w 2008 roku
Ehud Olemert, premier Izraela, powiedział w poniedziałek (28.07), że nie wierzy w wypracowanie porozumienia z Palestyńczykami przed końcem 2008 roku. Winnym temu ma być spór o Jerozolimę.
„Nie wierzę, że porozumienie, które będzie zawierało postanowienia dotyczące Jerozolimy może być osiągnięte w tym roku”, powiedział Olmert na posiedzeniu komitetu spraw zagranicznych i obrony Knesetu. Izraelski premier uważa jednak, że w innych kluczowych sprawach „różnice nie są dramatyczne” i możliwe jest porozumienie. Celem administracji George W. Busha, który jest patronem rokowań pokojowych, było wypracowanie porozumienia izraelsko-palestyńskiego jeszcze przed zakończeniem jego kadencji w styczniu 2009 roku.
Podstawą dla przyszłego porozumienia pomiędzy zwaśnionymi stronami są uzgodnienia wypracowane na konferencji w amerykańskim Annapolis. Odbyła się ona w listopadzie ubiegłego roku. Konferencja ta przerwała impas w stosunkach pomiędzy obiema stronami trwający od 2000 roku. Teraz, pomimo ustalonego planu rozmów i wyznaczonych celów, wydaje się, że rokowania pokojowe nie mogą posunąć się naprzód.
„To czyste pogwałcenie porozumienia z Annapolis”, skomentował wypowiedzi Olmerta Nabil Abu Rudeina. Jest on doradcą prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmouda Abbasa. „Ciągle mamy sześć miesięcy, Izrael nie chce na poważnie osiągnąć porozumienia, którego podstawy uzgodniono w Annapolis”, dodał. Palestyńczyk uważa, że amerykańska administracja powinna zmusić Tel Awiw do rozpoczęcia poważnych negocjacji.
Palestyńczycy uważają, że brak postępu w rokowaniach jest winą Izraela. Kontynuacja budowy izraelskich osiedli na terytoriach palestyńskich tylko zaostrza sytuację. Takie działania izraelskiego rządu podkopują pozycję palestyńskich polityków, którzy chcą dialogu z Tel Awiwem - uważają eksperci.
Amerykanie są zdania, że negocjacje powinny osiągnąć tyle ile jest możliwe. Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice spotka się pod koniec tego tygodnia z przedstawicielami obu stron aby rozmawiać o ich postępach.
Kluczowe dla bliskowschodniego procesu pokojowego sprawy to granice przyszłego państwa palestyńskiego, izraelskie osadnictwo na Zachodnim Brzegu, a także sprawa rozsianych po sąsiednich państwa palestyńskich uchodźców. Bezpieczeństwo i gospodarka wodna także są przedmiotem negocjacji. Jednak najwięcej napięć wywołuje sprawa podziału Jerozolimy. Palestyńczycy chcieliby wschodnią Jerozolimę uczynić stolicą swojego przyszłego państwa.
Izrael uważa, że narazie należy znaleźć „mechanizm”, który pozwoli na przedłużenie rozmów do 2009 roku. Ważne jest aby rokowania nie zostały zerwane tylko z powodu Jerozolimy jeżeli możliwe jest porozumienie w innych sferach.
Wschodnia Jerozolima została wcielona do Izraela w 1967 roku. Tel Awiw prowadzi politykę otaczania miasta izraelskimi osiedlami. Wywołuje to olbrzymi sprzeciw społeczności arabskiej. W całym mieście mieszka blisko 250 tysięcy Arabów – stanowią oni jedną trzecia jego mieszkańców. Chociaż nie mają oni obywatelstwa państwa Izrael, mogą oni korzystać na przykład z pomocy społecznej czy podróżować po całym terytorium państwa. Takich przywilejów nie mają Palestyńczycy zamieszkujący Strefę Gazy i Zachodni Brzeg. Rząd izraelski ocenia, że zdecydowanej większości aktów terroru dokonują mieszkańcy właśnie Jerozolimy, którzy korzystają ze swobody przemieszczania się.
Na podstawie: bbc.co.uk, ap.com, reuters.com