Gaz dla Ukrainy: Gazprom żąda 450, Ukraina zgadza się na 201 dolarów
- Maciej Pietruszewski
"Przystępna dla Ukrainy cena za rosyjski gaz to 201 dolarów za 1 tys. m3" - oświadczył prezes Naftohazu Ukrainy Oleh Dubyna. Propozycja Gazpromu w tym samym czasie opiewa na kwotę 450 dolarów. Ukraina nie godzi się na kolejne, coraz wyższe, propozycje Gazpromu i podnosi proponowane stawki za tranzyt rosyjskiego gazu przez jej terytorium. Obecnie, uważa że Rosjanie powinni jej płacić 2,05 dolara za 1 tys. m3 gazu transportowanego przez każde 100 km jej terytorium. Przy tej kalkulacji zgadza się płacić rosyjskiemu partnerowi 201 dolarów za dostarczany ukraińskim odbiorcom gaz w 2009 roku.
"Cena 250 dolarów za 1 tys. m3, na które nalega Gazprom jest ekonomicznie nieuzasadniona i nie do przyjęcia" - oświadczył Dubyna. Tego samego dnia prezes Gazpromu, Aleksiej Miller, oświadczył, że proponowana cena gazu dla Ukrainy została podniesiona do 450 dolarów za 1 tys. m3.
Prezes Gazpromu ma nadzieję, że nowa oferta skłoni Naftohaz Ukrainy do powrotu do negocjacji. Do dzisiaj (4.01), Ukraina nie otrzymuje dostaw rosyjskiego gazu i nie godzi się na podpisanie nowego kontraktu na warunkach proponowanych przez stronę rosyjską.
"Naftohaz Ukrainy zrezygnował z ulgowej ceny dostaw gazu w 2009 roku w wymiarze 250 dolarów za 1 tys. m3 i jednostronnie zerwał prowadzone negocjacje" - oświadczył Miller. "Ukraina nie wróciła do stołu negocjacji przy proponowanej przez Gazprom cenie środkowazjatyckiego gazu na poziomie 370 dolarów za 1 tys. m3, nie skłoniła ich do tego również cena 418 dolarów za 1 tys. m3" – kontynuował Miller.
Oleh Dubyna oświadczył, że może w każdej chwili wyruszyć do Moskwy. "Jestem gotowy wylecieć w każdym momencie, lecz chce podpisać kontrakt, który jest ekonomicznie uzasadniony dla państwa ukraińskiego, dla Naftohazu" - oświadczył.
Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko oraz premier Julia Tymoszenko utrzymują, powołując się na memorandum z października 2008 r., że nowa cena gazu powinna wynosić 201 dolarów za 1 tys. m3 przy jednoczesnej stawce tranzytowej, płaconej przez Rosję, na poziomie nie niższym niż 2 dolary
Szef Naftohazu uważa, że w przypadku dalszego pata w negocjacjach, do działań powinny przystąpić rządy obydwu państw. Nie wykluczy też udziału pośrednika, którym - wg jego słów - mogłaby być Unia Europejska.
Unia Europejska - jak komunikowały media - nie ma zamiaru wtrącać się do konfliktu ukraińsko-rosyjskiego i pełnić rolę arbitra.
Na Ukrainę od 1 stycznia br. nie jest dostarczany rosyjski gaz, a strony konfliktu wzajemnie obwiniają się o prowadzenie informacyjnej wojny i brak chęci do polubownego rozwiązania problemu.
Na podstawie: unian.net, korrespondent.net, newsru.com, lenta.ru