J. Tymoszenko apeluje o pomoc państw demokratycznych
- IAR
Julia Tymoszenko oświadczyła, że Ukrainie potrzebna jest pomoc państw demokratycznych, aby kraj ten nie stał się autorytarny. Była ukraińska premier podkreśliła, że muszą o to walczyć też sami Ukraińcy.
<mosimage>
W krótkim wywiadzie, którego udzieliła na sali sądowej, Julia Tymoszenko podkreśliła, że Ukraińcy mają bronić nie jej, lecz demokracji we własnym państwie. "Jeżeli ktoś uważa, że to nie jego sprawa, to potem będziemy żyć nie w wolnym kraju, ale w więzieniu, które nikomu nie przyniesie szczęścia" - zaznaczyła.
Według socjologów, Julia Tymoszenko jest jednym z tych polityków, który ma bardzo duży elektorat negatywny, stąd takie postawienie sprawy było konieczne, aby w jej obronę zaangażowali się nie tylko jej zwolennicy, ale też ci, którzy osobiście jej nie popierają, ale są przekonani, że prezydent Wiktor Janukowycz narusza zasady demokratyczne. To właśnie oni mają bronić nie Julii Tymoszenko, lecz demokracji.
Była premier zwróciła się także do państw Zachodu, podkreślając, że Ukrainie potrzebna jest także ich pomoc. "Liderzy państw demokratycznych rozumieją, że Ukraina znalazła się na granicy: albo spadnie w przepaść autorytaryzmu bliskiego dyktaturze, albo uda nam się z tego wyjść. Stąd wolny, demokratyczny świat nam pomaga" - dodała.
Dziś o zwolnienie Julii Tymoszenko zaapelował zwierzchnik ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego Swiatosław Szewczuk. Wczoraj zrobił to lider partii Uderzenie i bokser Witalij Kliczko. Ich wnioski nie zostały jeszcze rozpatrzone.
W poniedziałek sąd odrzucił jednak apele o zwolnienie byłej premier wystosowane przez duchownych prawosławnych i katolickich, artystów i intelektualistów oraz rzeczniczkę praw człowieka.