Kirgistan/ Opozycja nie traci nadziei
Aż w 44 z 75 okręgów wyborczych w Kirgistanie konieczne będzie przeprowadzenie drugiej, rozstrzygającej tury wyborów parlamentarnych (wg ordynacji w jednomandatowych okręgach kandydat musi zdobyć powyżej 50% głosów). Takie wyniki stanowią pewną niespodziankę i wg niektórych obserwatorów są porażką prezydenta Akajewa i obozu zwolenników kirgiskiej „sterowanej demokracji”. Władza i opozycja przygotowują się do ponownego głosowania, zaplanowanego na 13 marca.
Władza: Nie było poważnych naruszeń
W odpowiedzi na zarzuty obserwatorów OBWE kirgiskie MSZ wydało oświadczenie. „Niestety, nie wszędzie w ocenie OBWE można zauważyć prawidłowe zrozumienie specyfiki zachodzących zdarzeń, warunków, w których realizują się demokratyczne przemiany w sferach socjalnej, politycznej i ekonomicznej”- głosi treść wydanego oświadczenia. Kirgiskie władze, przyznając, że mogło dojść do pewnych niedociągnięć, zaprzeczają jednocześnie, jakoby miały one wpływ na ostateczne rezultaty wyborów. Podkreślają również, że opozycja nie była w żaden sposób dyskryminowana, a wręcz w czasie kampanii wyborczej przymykano oczy na niektóre jej niezgodne z prawem działania (blokowanie dróg itd.).
Opozycja: Wybory nie były demokratyczne
Aktywiści opozycyjni bardzo ostro skrytykowali obóz rządzący. W niektórych miejscach na południu kraju zwolennicy kandydatów opozycyjnych nie zgodzili się z oficjalnie podawanymi, niekorzystnymi dla nich wynikami. W miastach Arawan, Karasuu, Osz po kilka tysięcy ludzi wyszło na ulice w proteście przeciw wyborczym fałszerstwom. Ruch obywatelskiego nieposłuszeństwa wydaje się rosnąć w siłę z każdym dniem. W mieście Dżalat Abad w piątek 4 marca kilkuset protestantów wtargnęło do siedziby gubernatora Szaripowa (wg niektórych źródeł szef lokalnej administracji stał się wręcz zakładnikiem demonstrantów). Generalnie jednak podkreśla się, że działania opozycji mają pokojowy charakter i wynikają głównie z odruchu sprzeciwu wobec „brudnych” wyborczych praktyk.
Władze konsekwentnie i zdecydowanie zaprzeczają wszelkim zarzutom. Premier Nikołaj Tanajew oświadczył, że prowadzi dialog z kandydatami, których zwolennicy zajęli budynki administracji. Stwierdził on jednak również, że winni zakłóceń porządku poniosą wkrótce prawno-finansowe konsekwencje swoich czynów.
W kraju dochodzi również do innych incydentów. 3 marca wybuch wstrząsnął mieszkaniem liderki opozycyjnego ugrupowania Ata-Jurt, Rozy Otumbajewej. W wyniku eksplozji nikt nie ucierpiał, straty są jednak poważne. Na resztkach balkonu znaleziono pozostałości wskazujące na użycie granatu. Otumbajewa nazwała to „taktyką zastraszania”, stosowaną wg niej przez obóz rządzący. Oskarżenia o związek z zamachem odrzucił Abdil Segizbajew, rzecznik prasowy prezydenta Akajewa , kpiąc: „(Opozycjoniści – przyp. red.) Muszą być bardzo nieuważnymi lokatorami, skoro nie wiedzą, co trzymają na balkonach”. Zdaniem rzecznika cała sprawa jest prowokacją mającą na celu podtrzymanie społecznego zainteresowania działaniami opozycji.
***
Spośród 5 państw Azji Centralnej Kirgistan uchodzi za kraj o stosunkowo najbardziej liberalnym systemie politycznym. Niektórzy obserwatorzy liczyli więc, że sprawujący wieloletnie rządy prezydent Askar Akajew będzie pierwszym przywódcą w regionie, który (w październiku 2005 r.) przekaże władzę swojemu następcy w sposób demokratyczny, niezależnie od tego, kto by się tym następcą okazał.
Pierwsza tura wyborów daje w tym kontekście sporo do myślenia. Z jednej strony opozycja pokazała swoją siłę: nawet jeśli kandydaci obozu władzy zdobędą w końcu zdecydowaną większość miejsc w parlamencie w powtórzonym głosowaniu, to jednak obecne wyniki świadczą o silnym społecznym votum nieufności wobec obozu skupionego wokół prezydenta Akajewa, a także o tym, że głosu opozycji zupełnie zignorować się nie da (tak jak się to dzieje np. w Turkmenistanie czy Uzbekistanie).
Z drugiej strony jednak władza pokazała, że zachowała zdolność sprawnego działania i dodatkowo nie myśli postępować w bezwzględnej zgodności z demokratycznymi standardami. O stanie kirgiskiej demokracji, jak i o faktycznym rozkładzie społecznych nastrojów sporo powinna powiedzieć II tura wyborów 13 marca. Szczególnie interesująco zapowiada się pojedynek w okręgu wyborczym w Biszkeku pomiędzy córką prezydenta Bermet Akajewą a przedstawicielem opozycji Bolotbekiem Maripowem.
Jednak tak naprawdę o przyszłości Kirgistanu zadecydują najprawdopodobniej dopiero wybory prezydenckie, przewidziane na październik 2005 r.
[na podst. eurasianet.org, reuters.com, rian.ru, tass.ru i in.]