Obserwatorzy mogą zostać usunięci z Białorusi
- Paulina Daria Łukawska
Komentatorzy agencji „Finansowe Nowosti” uważają, że Unia Europejska i Aleksandr Łukaszenko postawili niezależnych obserwatorów OBWE w bardzo trudnej sytuacji, a wręcz stali się oni zakładnikami UE i władz w Mińsku, a w razie nieuznania wyborów, dostaną oni 48 godzin na opuszczenie kraju.
Agencja podaje, że „znaleźli się [oni] między młotem a kowadłem”. Jeśli OBWE nie uzna wyborów, zerwane zostaną stosunki Mińska z Brukselą, a to może się skończyć źle dla obserwatorów. Informacyjna Agencja Radiowa, powołując się na „Finansowe Nowosti”, podaje, że „prawdopodobny jest scenariusz, w którym obserwatorzy OBWE nie uznają wyborów za demokratyczne i zostaną w ciągu 48 godzin wydaleni z Białorusi jako osoby niepożądane. Politycy opozycji twierdzą, że w tę grę wciągnął Europę Zachodnią prezydent Łukaszenka”.
Wśród obserwatorów znajdują się również Polacy. Zdaniem polskich polityków, przebieg wyborów, bardzo trudno będzie uznać za uczciwe i demokratyczne. Polscy politycy obserwujący przebieg kampanii wyborczej na Białorusi twierdzą, że zauważyli już wiele nieprawidłowości. IAR podaje, że „Poseł SLD Tomasz Grabowski twierdzi, że obserwatorzy powinni zwracać szczególną uwagę na dostęp ich [opozycji] przedstawicieli do prac w komisjach wyborczych”. W komisjach wyborczych do prac dopuszczono niewielu opozycjonistów. Stanowią oni zaledwie 0,07 % wszystkich pracowników. Również poseł Paweł Kowal z PiS podaje, że na ulicach białoruskich miast nie widać toczącej się kampanii wyborczej. Wszystkie nieprawidłowości, o których mówią polscy politycy mają zostać wpisane do raportu OBWE, w którym organizacja ogłosi, czy wybory uznaje za demokratyczne.
Białoruska opozycja postuluje, by zachodni obserwatorzy nie uznawali wyborów.
Źródło: IAR.