Szef ochrony prezydenta zawieszony
Pomimo sprzeciwu Lecha Kaczyńskiego, kierownictwo Biura Ochrony Rządu zawiesiło w pełnieniu obowiązków szefa prezydenckiej ochrony Krzysztofa Olszowca.
Powodem takiej decyzji były poważe uchybienia podczas wizyty Lecha Kaczyńskiego w Gruzji. W chwili ostrzału konwoju z prezydentami Polski i Gruzji, przy Lechu Kaczyńskim nie było funkcjonariuszy BOR.
Zawieszony w czynnościach służbowych pułkownik Olszowiec popełnił kilka poważnych błędów. Przede wszystkim pozwolił odizolować się od prezydenta (w samochodzie nie było żadnego z ochroniarzy), ponadto samochód z funkcjonariuszami BOR w chwili strzelaniny znajdował się w odleglości kilkuset metrów od limuzyny z Lechem Kaczyńskim.
Zdaniem jednego z funkcjonariuszy BOR, szef ochrony Lecha Kaczyńskiego nie powinien był zgadzać się na przejazd niesprawdzoną i niezabezpieczoną trasą. "Nie miał prawa dopuścić do takiej sytuacji, bo jego ustawowym obowiązkiem jest ochrona głowy państwa, nawet wbrew woli prezydenta" - powiedział anonimowy oficer BOR w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Informacje na temat niedzielnego incydentu mają być ujawnione - tak wynika z zapowiedzi premiera Donalda Tuska. Z powodu raportu przygotowanego przez ABW szef BBN Władysław Stasiak zarządał zwołania Kolegium Służb Specjalnych i wyjaśnienia wszystkich okoliczności jego powstania.
Sekretarz rządowego kolegium ds. służb specjalnych Jacek Cichocki powiedział w programie TVN24 „Kropka nad i”, że nie można dziś jednoznacznie powiedzieć, kto strzelał na granicy Osetii Południowej przy kolumnie prezydentów Polski i Gruzji.
Na podstawie: wp.pl, tvn24.pl, onet.pl,