Ukraina: strzały podczas obchodów Dnia Zwycięstwa we Lwowie
- IAR
We Lwowie doszło do strzelaniny. Powodem był spór o komunistyczne symbole upamiętniające 9 maja, czyli dzień zakończenia II wojny światowej. Mimo że Sąd Administracyjny Lwowa zakazał organizacji tego dnia manifestacji, około tysiąca zwolenników nacjonalistycznej Swobody przeszło ulicami miasta. W pewnym momencie zobaczyli oni 10 osób z czarno-pomarańczowymi wstążkami, które są noszone przez tych, którzy chcą pokazać, iż pamiętają o radzieckich bohaterach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej - jak na terenach byłego Związku Radzieckiego określa się ten okres II wojny światowej, w którym ZSRR walczył z III Rzeszą. Gdy zwolennicy Swobody zażądali zdjęcia wstążek, grupa zaczęła uciekać, a jedna z osób wyjęła pistolet i zaczęła strzelać do nacjonalistów. Jedna osoba została ranna w nogę. Prawicowi działacze rzucali też w kierunku miejsca, gdzie doszło do kłótni, świece dymne. Ranny kamieniem w głowę został dziennikarz jednej z agencji informacyjnych. Milicja nie była obecna w czasie sporu.
Inna grupa - około stu młodych nacjonalistów - stała w okolicach pomnika zwycięstwa we Lwowie, gdzie przybyli przedstawiciele prorosyjskich sił z czerwonymi sztandarmi. Do miasta mieli przyjechać reprezentanci takich organizacji między innymi z Krymu i Odessy, którzy chcieli „bronić weteranów”. Tymczasem nacjonaliści nie przepuszczają nikogo do pomnika zwycięstwa żądając, aby pozbyli się oni „komunistycznych symboli”, czyli czarno-pomarańczowych wstążek i czerwonych flag. Miejscowe władze, które złożyły wieńce pod pomnikiem, zostały wygwizdane, a sam mer Lwowa dostał bukietem w twarz od jednego z nacjonalistów.
Większość mieszkańców Lwowa nie uznaje 9 maja za Dzień Zwycięstwa, ponieważ - ich zdaniem - tego dnia rozpoczęła się kolejna, tym razem komunistyczna, okupacja miasta.
Ukraińska Rada Najwyższa, kontrolowana przez rządzącą Partię Regionów, pozwoliła pod koniec kwietnia na wykorzystanie na szczeblu państwowym 9 maja tak zwanych sztandarów zwycięstwa. Do złudzenia przypominają one czerwoną flagę ZSRR. Wywołało to oburzenie sił prawicowych i aktywizację prorosyjskich organizacji. Uchwała dotąd nie została podpisana przez prezydenta Wiktora Janukowycza, który wcześniej zapowiadał, że zrobi to od razu, gdy dokument dotrze do jego Administracji. Niewykluczone jednak, że szef państwa zdecydował się wstrzymać z decyzją, która wywołała tak burzliwą reakcję.