Ukraińskie wojsko wzmocni granicę z Rosją
- Maciej Pietruszewski
Ukraińskie władze planują w 2009 roku przegrupować wojska i wzmocnić obronę południowo-wschodnich granic kraju w związku z ostatnimi wydarzeniami na Kaukazie. Informację tą oficjalnie potwierdził Minister Obrony Ukrainy Jurij Jechanurow.
"Wypadku na Kaukazie zmuszają każdy kraj w tym regionie do myślenia o swoim bezpieczeństwie w związku z nowymi wyzwaniami" - tłumaczył działania resortu obrony Jechanurow. "Okazało się, że nie jest spokojnie i w Europie, w której też mogą wybuchnąć zbrojne konflikty" - kontynuował.
Przewiduje się, że najpoważniejsze zmiany układu sił będą dotyczyły przede wszystkim południowo-wschodnich regionów kraju. Naczelnik sztabu generalnego Siergiej Kiriczenko poinformował, że „plany polepszenia zdolności bojowej jednostek do wykonywania zadań w czasie pokoju obejmują cały obszar kraju – a w szczególności regiony południowy, wschodni, południowo-wschodni, Krym oraz zachodni”.
Siergiej Kiriczenko oświadczył też, że minister Jechanurow już zaakceptował najpilniejsze zadania na rok 2009, m.in.: podnoszenie gotowości bojowej obrony przeciwlotniczej i wzmocnienie obrony strategicznych obiektów. Plany przygotowane przez dowódców wojskowych przewidują też dyslokacje jednostek sił zbrojnych, ale jeszcze nie ujawniono dokładnych projektów. Propozycje sztabu generalnego muszą teraz zostać zatwierdzone przez prezydenta i rząd.
Dowódcy wojskowi nie sprecyzowali jeszcze do jakich zmian w przestrzennym układzie sił dążą. Eksperci przewidują, że mogą one tyczyć się liczebnego powiększenia sił obrony przeciwlotniczej w regionach wschodnim i południowym, przebazowania z innych obwodów przeciwlotniczych kompleksów rakietowych i samolotów bojowych oraz modernizacji istniejących wyrzutni rakietowych.
Wcześniej, zastępca szefa Sztabu Generalnego Ukrainy Igor Romanienko poinformował, że w 2007 roku na wschodzie kraju sformułowano nowy pułk obrony przeciwlotniczej, który miał za zadanie stworzyć ochronny parasol nad obwodami donieckim i ługańskim.
Planom wojskowym zagrozić może jednak brak finansowego zaplecza, któremu dodatkowo zagroził kryzys finansowy.
Dyrektor Centrum Badania Problemów Społeczeństwa Obywatelskiego Witalij Brodziec popiera działania ministra obrony, ale zauważa też wady tych posunięć. „Biorąc pod uwagę istniejące problemy w ukraińsko-rosyjskich relacjach, to podobne działania nie wydają się systematycznymi krokami, lecz chaotycznymi posunięciami. Zbyt dużo działań jest podejmowanych w skutek politycznego populizmu, co skutecznie obniża ich efektywność” – podsumowuje ukraińską sytuacje ekspert.
Koncentracja sił ukraińskich w regionach zachodnich to zdaniem dyrektora CBPSO spadek po radzieckiej przeszłości. „Ponieważ teraz nie ma u nas prawie żadnych złożonych konfliktów z zachodnimi sąsiadami, obecność ogromnych kontyngentów wojskowych na zachodzie państwa jest zbyteczna.” – uważa Brodziec. „Jednocześnie istnieje zupełnie niechroniona «przezroczysta» wschodnia i południowa granica. Poza tym Ukraina ma napięte stosunki z Federacją Rosyjską, zatem wzmacnianie południowo-wschodnich granic jest w pełni usprawiedliwione.” – przekonuje. „Trzeba było to jednak zacząć robić w 1991 roku, a nie dopiero w 2009” – podsumował ekspert.
Niezależny ekspert, doktor nauk historycznych Giennadij Nadtoka uważa, że wzmacnianie ukraińskich granic jest konieczne. Według niego, nie jest to nieprzyjacielski gest wobec Rosji, która sama aktywnie wzmacnia swoje granice. „Wypadki na Kaukazie pokazały, że można mieć nadzieję na pomoc społeczności międzynarodowej, ale lepiej liczyć na samego siebie.” – stwierdził Nadtoka. Ekspert upatruje też duże zagrożenie dla finansowego zaplecza planowanych przedsięwzięć, jak i dla całej gospodarki Ukrainy. „Byłoby dobrze gdyby choć na pewien czas Rosja i Ukraina zaprzestały przeciwstawianiu się sobie i razem próbowały wyjść z kryzysu”.
Również deputowany BJuT Piotr Gasiuk uważa, że Ukraina musi umacniać swoje południowo-wschodnie granice. „Nie uważam, że to pogorszy rosyjsko-ukraińskie relacje. Rosja musi zrozumieć, że Ukraina to niezależny kraj i ma prawo do wzmacniania wszystkich swoich granic.” Poseł oświadczył też, że kwestie finansowania dyslokacji wojsk rozpatrzy Najwyższa Rada Ukrainy i na pewno zostanie wydzielony odpowiedni kapitał.
Były kierownik Centrum Związków Społecznych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, dziennikarz Konstantin Stugnij uważa, że całe zamieszanie związane ze wzmacnianiem granic jest wywołane przez polityczny populizm i chęć pokazania, że Ukraina coś sobą reprezentuje. „To żałosne widowisko, które widać w wojskowych obwodach i resortach Ministerstwa Obrony, nikogo dzisiaj nie może nastraszyć – tym bardziej takie potężne państwo, jak Rosję. Podobne działania to tylko niepotrzebna strata czasu, środków budżetowych i rozdmuchiwanie drobiazgów. Mamy już dobrego i silnego sąsiada i głupio jest robić mu jakieś świństwa. Tym bardziej, że konflikt z Gruzją pokazał czym taka demonstracja siły może się zakończyć – oświadczył Stugnij.
Dyrektor programów wojskowych Centrum Razumkowa Nikołaj Sungurowskij ma nadzieję, że przemieszczanie wojska w południowo-wschodnie regiony to tylko prewencyjne zabezpieczenie terytorium kraju lub krajów sąsiadujących. „Ukraina zawsze stosuje broń tylko w ostateczności. Przedsięwzięcia takie robi się nie dla tego by walczyć przeciw zagrożeniu, ale aby takie zagrożenie w ogóle nie postało” – podkreślił ekspert.
Poseł Partii Regionów, członek Komitetu Najwyższej Rady Ukrainy ds. narodowego bezpieczeństwa i obrony, Aleksandr Kuźmuk sądzi, że w ciągu 2005 roku zostały podjęte nieprzemyślane decyzje. „Jednostki zbrojne na południowym-wschodzie, w tym też w obwodzie odeskim, zostały zlikwidowane. Zakłóciło to cały system obronny kraju. Dzisiaj nie trzeba przemieszczać sił, lecz na nowo odbudować system obrony państwa, który istniał wcześniej” – powiedział deputowany.
O wzmocnieniu wschodnich granic państwa ukraińskie media informowały już w sierpniu br.
Na podstawie: for-ua.com