28 kwiecień 2009
Pomysł organizacji „Pro Reli”, by młodzi mieszkańcy stolicy Niemiec mieli wybór obowiązkowego przedmiotu w szkole miedzy religią a etyką upadł w niedzielnym (26.04) referendum.
„Szeroka debata jaka odbyła się przy okazji głosowania jest już sama w sobie dużym sukcesem” powiedział po ogłoszeniu wyniku ewangelicki biskup Wolfgang Huber. „Nadzieją napełnia fakt, że tak wiele osób zaangażowało się we wsparcie akcji” wtórował mu berliński kardynał Georg Sterzinsky.
W lokalnym głosowaniu wzięło udział tylko 29,2 proc. uprawnionych osób, z czego większość, 52,3 proc. opowiedziała się przeciw zmianom dotychczasowych zasad. Obecnie wszyscy uczniowie od siódmej do dziesiątej klasy zobowiązani są do uczestniczenia w zajęciach z etyki. Religia jest przedmiotem nieobowiązkowym. W praktyce odbywa się często przy kościołach lub meczetach.
Przy okazji referendum głos zabrały wszystkie partie polityczne. Zdecydowanie przeciwko nowym propozycjom wypowiadała się socjaldemokratyczna i postkomunistyczna koalicja rządząca w Berlinie. Kontrowersje wokół zachowania lokalnych władz wzbudziło wydanie publicznych pieniędzy na rzecz kampanii zachęcającej do głosowania na „nie”.
Chrześcijańscy demokraci jak i liberałowie opowiadali się za wprowadzeniem nowych reguł do szkół. Głównym argumentem zwolenników w dyskusji z urzędnikami ratusza było wprowadzenie nadzoru nad nauczaniem islamu w berlińskich szkołach. W tej chwili odbywa się to poza kontrolą miasta, często również w języku arabskim.
Dotychczasowe rozwiązanie oparte jest na różnorodności etnicznej Berlina. Około jedna czwarta mieszkańców stolicy Niemiec to imigranci, a do Kościoła Katolickiego i Protestanckiego należy oficjalnie tylko jedna trzecia Berlińczyków.
Na podstawie: berlinerzeitung.de, zeit.de, faz.de