Londyn i Madryt po zamachach terrorystycznych
- IAR
W gronie europejskich miast najbardziej zaprawionych w walce z terroryzmem jest Londyn. Przez lata zagrażały mu bomby Irlandzkiej Armii Republikańskiej, a ostatnio ekstremistów muzułmańskich.
W latach 80. i 90. IRA zdetonowała kilkakrotnie niewielkie ładunki na stacjach kolejowych i w ich pobliżu, wielokrotnie alarmy bombowe paraliżowały ruch metra. W lutym 1996 roku w dwóch zamachach - na kolejkę miejską i autobus - zginęło 5 osób. Akcje IRA nie miały jednak na celu spowodować hekatomby ofiar, poprzedzały je na ogół telefoniczne ostrzeżenia. Zupełnie inaczej było 7 lipca 2005 roku, kiedy grupa mlodych ekstremistów islamskich zdetonowała jednocześnie 3 bomby w metrze i jeden w atobusie. Oprócz czterech zamachowców-samobójców zginęły 52 osoby, ponad 700 odniosło rany.
Londyn był jednak dobrze przygotowany na taką ewentualność - rok wcześniej opracowano wszechstronny plan ewakuacji metra i całego śródmieścia na wpadek ataku przy pomocy tzw. "brudnej bomby" nuklearnej. Szpitale, pogotowie, straż pożarna i policja przeszły intenswne ćwiczenia i wszystko to zdało egzamin. Całkowita blokada transportu publicznego oznaczała jednak, że 6-milionowy Londyn poruszał się przez 2 dni piechotą.
Madryt: zamach terrorystyczny 11 marca
W madryckim zamachu 11 marca 2004 roku zginęło 191 osób, a prawie 2 tysiące zostało rannych. Ofiar byłoby prawdopodobnie więcej, gdyby nie szybka akcja ratunkowa i pomoc mieszkańców stolicy Hiszpanii. Autorem zamachu byli terroryści islamscy, którzy zdetonowali 10 bomb w jadących do Madrytu pociągach podmiejskich w godzinach porannego szczytu.
Akcja ratunkowa była natychmiastowa. Wzięły w niej udział nie tylko służby medyczne, ale również mieszkańcy miasta. Mimo porannego ruchu, w ciągu niespełna pół godziny po Madrycie przestały jeździć prywatne samochody. Odblokowano dojazdy do szpitali, a rannych dowoziły karetki i taksówkarze.
W pobliżu wysadzonych powietrze pociągów rozstawiono szpitale polowe, a w całej Hiszpanii ustawiły się długie kolejki chętnych do oddania krwi.
Na ławie oskarzonych zasiadło 28 osób. Wyrok został ogłoszony trzy lata po zamachu, w listopadzie 2007 roku. Oskarżonym wymierzono kary od 25 do 12 lat więzienia. Proces nie ujawnił kulis tragedii. Wiadomo, kto podłożył bomby, wciąż nie odkryto, kto kierował akcją terrorystyczną.