Mieszkańcy Kolontaru będą mogli wrócić do swoich domów już w piątek
Mieszkańcy węgierskiej miejscowości Kolontar położonej najbliżej miejsca wycieku toksycznych odpadów, będą mogli wrócić do swoich domów już w piątek lub w sobotę, mimo iż pęknięcie północnej strony starej tamy zbiornika powiększa się z godziny na godzinę. Zdaniem Zsoltana Illesa - sekretarza stanu węgierskiego Ministerstwa Ochrony Środowiska Naturalnego, kolejnej katastrofy nie będzie, ponieważ nowa 1,5-kilometrowa tama powstrzyma ewentualny wyciek.
Zsoltan Illes przyznał, że ponad półmetrowe pęknięcie powiększyło się o półtora centymetra. Sekretarz stanu zapewnił jednak, że nowy, potrójny wał wzmocniony dolomitem wytrzyma napór czerwonego szlamu. Podczas budowy wału zburzono 9 domów w Kolontarze. Zsoltan Illes powiedział, że poszkodowani otrzymają nowe domy.
Na powrot do Kolonaru czeka 715 osób. Wojsko zakończyło już oczyszczanie i dezynfekcję ulic i obejść gospodarczych.
Dobra pogoda sprzyja wysychaniu szlamu, który zamienia się teraz w obłok toksycznego pyłu. Mimo wcześniejszych ostrzeżeń, węgierscy eksperci twierdzą, że pył nie jest niebezpieczny dla życia ludzi, a wiatr nie przemieszcza drobin wyschniętego błota poza obszar katastrofy. Eksperci zalecają jednak nosić maseczki ochronne, aby pył nie drażnił dróg oddechowych.
Tymczasem Gyorgy Bakondi - zarządca komisaryczny Magyar Aluminium ujawnił szczegóły śledztwa w sprawie wycieku toksycznej substancji. Podobno szef firmy szantażował pracowników, którzy ostrzegali przed przerwaniem umocnień zbiornika. Śledztwo wykazało, że dyrektor zakladów groził pracownikom zwolnieniem w przypadku publicznego ujawnienia przecieków
Zsoltan Bakonyi, dyrektor i właściciel zakładu, któremu zarzucono współodpowiedzialność za katastrofę, będzie odpowiadał z wolnej stopy, ponieważ sąd w Vesprem nie uznał argumentów policji w sprawie jego aresztu za przekonujące. W najbliższych godzinach huta aluminium wznowi produkcję. Toksyczne odpady będą kierowane do rezerwowego zbiornika.