Portugalia/ Cavaco Silva wybrany nowym prezydentem
2.745.491 głosów zdobył we wczorajszej (22 stycznia 2006 r.) pierwszej turze wyborów prezydenckich w Portugalii prawicowy polityk Aníbal Cavaco Silva - dało to mu łącznie wynik 50,6 proc. oddanych głosów (frekwencja wyniosła 62,61 proc.), a tym samym zadecydowało o jego zwycięstwie już w pierwszej turze.
Cavaco Silva zdystansował swoich rywali odnosząc bezapelacyjne zwycięstwo we wszystkich regionach Portugalii. Stosunkowo najmniejszym zaufaniem obdarzyli go mieszkańcy południowej prowincji Beja (27,5 proc.), najwyższe poparcie zanotował natomiast na północy kraju – w regionie Bragança wybrało go ponad 67,3 proc. wyborców. Najpoważniejszy z jego lewicowych kontrkandydatów, Manuel Alegre, uzyskał w skali kraju zaledwie 20,7 proc. głosów. Wybory przyniosły porażkę także następnemu z kolei, Mário Soaresowi, zwanemu „ojcem portugalskiej demokracji” - poparło go 14,3 proc. głosujących, co każe wróżyć koniec jego politycznej kariery.
Popierany przez PSD (Partię Socjaldemokratyczną) Cavaco Silva dzięki swojemu zwycięstwu został tym samym pierwszym portugalskim centroprawicowym politykiem, który obejmie najwyższy urząd w państwie począwszy od czasów Rewolucji Goździków z 1974 roku. Jego wszyscy poprzednicy – Antonio Ramalho Eanes (1976-1986), Mario Soares (1986-1996) i, ustępujący teraz, Jorge Sampaio (1996-2006) wywodzili się bowiem z ugrupowań centrolewicowych.
Zmiana na fotelu prezydenckim jest z pewnością niemiłą niespodzianką dla, i tak już borykającego się z trudnościami ekonomicznymi i falą krytyki, rządu socjalisty José Sócratesa; przez społeczność międzynarodową została jednak odebrana ze spokojem. Mimo obaw co do zbyt konserwatywnych poglądów lidera PSD, brytyjski „Financial Times” podkreśla dziś, że wybór Portugalczyków może zaowocować wyjściem kraju z gospodarczego kryzysu, ponieważ nowy prezydent, profesor ekonomii, jest realistą i ma ambicje inspirowania niezbędnych reform.
„Arogancki, niedostępny, uległy oportunista dla jednych, sprawny administrator, człowiek spokojny i patriota cieszący się szacunkiem dla innych” - pisze o nowym prezydencie hiszpańskie „El Pais”. Prezydent-elekt zostanie zaprzysiężony i rozpocznie urzędowanie za niespełna półtora miesiąca (9. marca br.) - będzie miał od tego dnia 5 lat aby udowodnić kim jest naprawdę i wcielić w życie przedwyborcze obietnice o wydobyciu kraju z ekonomicznego kryzysu.
/oprac. własne/
/oprac. własne/