Andrzej Szczęśniak: Orlen - mamy się bać?
- Andrzej Szczęśniak
Obawiamy się więc, że „nieuczciwi inwestorzy” (w żadnym wypadku nie jest to Rosja) zaczną kupować Orlen i państwo straci nad nim kontrolę. Problem jest tylko w tym, że strach jest złym doradcą.
„PKN zbroi się przed burzą” - alarmuje Rzeczpospolita. Czołowa polska opiniotwórcza gazeta pisze o zagrożeniach: Orlen może być przejęty, państwo straci nad nim kontrolę... , państwo "chce przeciwdziałać próbie wrogiego przejęcia".
To, że Orlen to „łakomy i stosunkowo tani kąsek” słyszymy od dawna. Jednak realnej próby jego przejęcia nie zanotowaliśmy. Pisze się tylko o tym w prasie, nadaje takie materiały telewizja, ale to wszystko są wirtualne zagrożenia.
Zagrożenia takie są rozdymane w publikacjach, a źródłami ich są „osoby związane z branżą paliwową”, czyli NIKT. Ale budowanie atmosfery zagrożenia jest faktem. Całkowicie nieracjonalnej, grającej na emocjach i wirtualnych konstrukcjach.
Bo jeśli jest zagrożenie, to... trzeba się bronić. Jak? „Zwiększyć przejrzystość i uszczelnić dotychczasowe zapisy” - mhm. Sprzeczność sama w sobie - „przejrzystość” i „uszczelnienie” to dwie całkowicie odmienne rzeczy. Albo chcemy, by sytuacja własnościowa, przepisy i regulacje były przejrzyste, czyli transparentne, dające wgląd i zapobiegające manipulacjom. Albo chcemy zblokować dostęp do akcji do informacji czy zapobiec udziałowi kogoś w akcjonariacie Orlenu. To są dwie sprzeczne rzeczy.
Bardziej konkretnymi informacjami są przytoczone pogłoski o projektach zmiany statutu. Ich cel? Mają „uniemożliwić kumulowanie głosów na walnych zgromadzeniach przez powiązane ze sobą podmioty w nieco szerszy sposób, niż zakłada to obowiązujące obecnie prawo o publicznym obrocie”. No tak, obrona Częstochowy. Nie oddamy naszych rodowych sreber...
W drugim tekście Rzeczpospolitej na ten temat („Strategiczna broń dla strategicznego biznesu”), autor Jakub Kurasz już wprost nawiązuje do zagrożenia: to Rosjanie. Niedawno SurgutNieftieGaz kupił 21% akcji węgierskiego regionalnego koncernu naftowego MOL. Autor pisze:
Niezależnie od tego, czy podobna sytuacja grozi polskim firmom, warto zaopatrzyć się w „nowoczesne narzędzia perswazji”, które dadzą szansę przeciwdziałania zagrożeniom. Takie narzędzia chce sobie stworzyć nasza największa firma paliwowa PKN Orlen”.
Oczywiście zastrzega się: „Nowe zapisy w statucie firmy nie są wymierzone przeciwko Rosjanom”. Jasne, trzeba to zaznaczyć, bo inaczej ktoś mógłby tak pomyśleć, zwłaszcza czytając pierwsze zdanie jednego („Mimo kryzysu i zadłużenia rosyjskie firmy są wciąż zainteresowane zagraniczną ekspansją. Rosja kupuje, co się da i za ile się da.”) czy drugiego tekstu ("Zarząd chce zmienić statut, by uniknąć przypadku węgierskiego MOL, gdzie duży pakiet akcji kupili Rosjanie")
Obawiamy się więc, że „nieuczciwi inwestorzy” (w żadnym wypadku nie jest to Rosja) zaczną kupować Orlen i państwo straci nad nim kontrolę. Problem jest tylko w tym, że strach jest złym doradcą. Budowanie atmosfery zagrożenia, opartej na sugestiach, przeciekach i „poufnych” informacjach – blokuje myślenie. I na pewno nie zastąpi kalkulowania i chłodnej oceny sytuacji.
A sytuacja Orlenu jest zła. Firmie nie jest potrzebne kopanie kolejnych szańców obronnych, a gotówka i wyplątanie się z nierentownych inwestycji (takich jak Możejki - „największa polska inwestycja zagraniczna”). Na tym trzeba się skupić, a nie na wzbudzaniu emocji, atmosfery zagrożenia i strachu przed rosyjskimi inwestorami.
Orlenowi potrzebny jest zastrzyk gotówki. Może sprzedać aktywa spoza głównego biznesu, ale nie może się to od wielu już lat wypełnić (Polkomtel jest w planach sprzedaży Orlenu od 2003 roku). Może warto odpowiedzieć, dlaczego się tak dzieje, że dezinwestycja nie może się dokonać? Może politycy nie chcą stracić kontroli nad intratnymi synekurami? Może z innych powodów? Ale warto je znać i ocenić, czy warte są pogłębiania złej sytuacji Orlenu, który przypomnijmy – jest dzisiaj oceniany w ratingach jako walory śmieciowe (junk).
Orlenowi jest potrzebne wyplątanie się z nieefektywnych inwestycji branżowych (głównie: Możejki). Ta „inwestycja stulecia” może być gwoździem do trumny Orlenu, jeśli szybko sobie z nią nie poradzi – albo uczyni w pełni efektywną, albo sprzeda. I to szybko. Mamy bowiem takie zawirowania na rynku naftowym, że firma, która żyje tylko z marż rafineryjnych ma bardzo ciężko. A dodatkowo obciążona nieefektywnymi inwestycjami – może się utopić pod ich ciężarem.
Orlenowi jest potrzebny wreszcie solidny właściciel. Nie jest nim z pewnością państwo, gdyż to ono odpowiada za nieefektywne nabytki, ono jako właściciel destabilizuje spółkę przez coraz częstsze zmiany kadrowe. Więc może nie kopać kolejnych szańców obrony przed innymi inwestorami (którzy z pewnością tak nieefektywną spółką nie są zainteresowani), a podejść strategicznie i przemyśleć, jak sprywatyzować polski rynek paliw i stworzyć konkurencyjny układ rynkowy z prywatnymi graczami. A nie państwowy monopol. Poprawiam się: duopol.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.
Tekst ukazał się pierwotnie na Blogu Paliwowym szczesniak.pl. Publikacja za zgodą autora.