Cichy bunt w polskim MSZ
Z nieoficjalnych pogłosek wynika, iż pracownicy MSZ są bardzo niezadowoleni z planowanego połączenia ich resortu z Urzędem Komitetu Integracji Europejskiej. Ich złość budzi fakt, iż nowi pracownicy uzyskają na wstępie stopnie dyplomatyczne i wysokie zarobki. Jak donosi dziennik „Polska” niezadowoleni urzędnicy MSZ zwołują nieformalne zebrania oraz zbierają podpisy pod listem protestacyjnym do kierownictwa resortu (początkowo miał trafić do samego ministra Sikorskiego, w końcu trafi jednak do dyrektora generalnego MSZ, Rafała Wiśniewskiego). Atmosfera w gmachu na Szucha jest napięta.
Oficjalne połączenie MSZ i UKIE nastąpi 1 sierpnia 2009 roku. W resorcie pojawi się wówczas 350 nowych pracowników. Automatycznie otrzymają oni stopnie dyplomatyczne oraz zachowają swoje poprzednie zarobki, wyższe niż w MSZ.
Pracownicy MSZ są rozżaleni, iż za tą samą pracę będą otrzymywać niższe wynagrodzenie, a byli pracownicy UKIE otrzymają bez wysiłku stopnie dyplomatyczne, które oni musieli zdobywać przechodząc trudne egzaminy. Cześć „starych” pracowników resortu obawia się również, iż w wyniku połączenia obu instytucji może stracić pracę.
Przedstawiciele władz MSZ zapewniają, że autorzy listu otrzymają odpowiedź. Utrzymują jednak, że „przynajmniej niektóre niepokoje części pracowników MSZ wynikają z niewiedzy co do intencji autorów projektu”.
Osobną jest sprawą jest kwestia zadawnionej niechęci łączącej MSZ z UKIE. Ten drugi urząd był bowiem od samego początku pomyślany jako przeciwwaga dla MSZ. Pomysł utworzenia UKIE pojawił się w czasie, gdy MSZ było tzw. resortem prezydenckim, a rząd SLD miał problemy, by uzgodnić z Lechem Wałęsą wspólne stanowisko. Wymyślono zatem konstrukcję mającą ułatwić koordynację działań w sprawach integracji z UE, ale w ten sposób, aby mogła się ona odbywać poza resortem spraw zagranicznych. Niechęć pomiędzy MSZ a UKIE utrzymuje się niemal stale od tego czasu.
Na podstawie: wp.pl, dziennik.pl