Dariusz Materniak: Terroryzm made in Poland
Zatrzymanie dwóch Polaków odpowiedzialnych za serię zamachów bombowych w sklepach IKEA to niewątpliwie duży sukces polskiego wymiaru sprawiedliwości oraz organów ścigania z innych państw europejskich. Jednak wydarzenie to zmusza do szerszej refleksji nad problemem zagrożenia terroryzmem we współczesnej Europie.
DariuSeria ataków z użyciem improwizowanych ładunków wybuchowych niewielkiej mocy rozpoczęła się 30 maja br. W sklepach sieci IKEA we Francji, Belgii i Holandii wybuchły trzy bomby. Czwarty został zneutralizowany przez funkcjonariuszy holenderskiej jednostki antyterrorystycznej. Do kolejnej eksplozji doszło 10 czerwca w Niemczech – tym razem celem ataku był sklep w Dreźnie. Kolejna bomba, o największej mocy została podłożona w Pradze, udało się jednak ją zneutralizować zanim nastąpiła eksplozja (wydarzenia te miały miejsce 2 września br.). Według analiz czeskiej policji, gdyby doszło do wybuchu, rany mogłyby odnieść osoby znajdujące się w promieniu 30 metrów od miejsca eksplozji.
Początkowo sprawcy zamachów nie wysuwali żadnych żądań, jednak w końcu skontaktowali się z kierownictwem firmy IKEA żądając sześciu milionów euro okupu i grożąc kolejnymi zamachami w kolejnych krajach. Narodowość podejrzanych udało się ustalić dzięki współpracy służ policyjnych z krajów w których doszło do wybuchów – analiza elementów z których konstruowano ładunki pozwoliła stwierdzić, iż mogą one pochodzić z Polski. Zamachowcami okazali się być dwa 39-letni Polacy z Gdyni, którzy przyznali się do zarzucanych im czynów motywując swoje działania trudną sytuacją finansową. Pierwszy z zatrzymanych, Mikołaj G. był już wcześniej notowany za przestępstwa związane z narkotykami, drugi – Adam K. pracował jako menedżer w kilku dużych korporacjach, ma wyższe wykształcenie i zna kilka języków obcych. Obu grozi do 10 lat więzienia.
Przełomem w sprawie były dowody zebrane przez policjantów z Centralnego Biura Śledczego, które pozwoliły połączyć w jedną całość informacje zebrane przez służby policyjne innych państw. Działania te były koordynowane przez Europol i ostatecznie zaowocowały zatrzymaniem odpowiedzialnych za podkładanie ładunków wybuchowych, które na szczęście nie spowodowały poważniejszych zniszczeń ani ofiar.
Zatrzymani w swoich działaniach kierowali się motywem zysku, tj. dążyli do uzyskania od kierownictwa firmy określonej sumy pieniędzy. Jest to więc działanie typowe kryminalne, gdzie nie występuje motyw polityczny. Tym samym przypadek ten wymyka się większości współczesnych definicji zjawiska terroryzmu, gdzie kluczowym czynnikiem jest właśnie wpłynięcie na działania rządów państw dla osiągnięcia założonych celów politycznych. Jednak przebieg zdarzeń w omawianym przypadku wskazuje na poważne zagrożenie ze strony organizacji lub nawet pojedynczych osób zaangażowanych w działalność terrorystyczną.
Przez dłuższy okres czasu nie było wiadomo kto podkłada ładunki ani jakimi kieruje się motywami (brano pod uwagę także motyw polityczny). Sprawcy byli w stanie skutecznie ukrywać swoją tożsamość i przemieszczać się swobodnie pomiędzy różnymi krajami Unii Europejskiej, w związku z czym ustalenie tak podstawowych informacji jak ich narodowość nastręczało znaczących trudności. Co prawda podkładane bomby miały stosunkowo niewielką moc i nie spowodowały ofiar w ludziach, jednak sam fakt możliwości stosunkowo bezproblemowego przygotowania, a następnie zdetonowania ładunku wybuchowego musi budzić zaniepokojenie. Gdyby sprawcy mieli dostęp do silniejszych materiałów wybuchowych, zniszczenia mogłyby być znacznie większe (warto zauważyć, że kolejne konstruowane przez nich ładunki były coraz silniejsze – gdyby zatrzymani dłużej prowadzili działania, w kolejnej eksplozji zniszczenia mogłyby być znacznie poważniejsze).
Rzecz jasna nie istnieje system antyterrorystyczny pozwalający na stuprocentowe wyeliminowanie ryzyka wystąpienia ataków terrorystycznych. Aktualnie funkcjonujące systemy zabezpieczeń są zorientowane przede wszystkim na przeciwdziałanie atakom ze strony organizacji takich jak Al-Kaida – zagrożenie z ich strony jest zresztą najpoważniejsze, czego dowodzą ataki z 11 września 2001 roku, a także zamachy w Madrycie i Londynie. Znacznie trudniej jednak jest radzić sobie z działalnością pojedynczych osób działających „na własną rękę”, niezależnie od motywów jakimi się kierują. Skalę zagrożenia ze strony tzw. „samotnych wilków” unaocznił zamachy zorganizowane i przeprowadzone przez Andersa Breivika w Norwegii w lipcu br.
Przebieg incydentów związanych z działalnością i zatrzymaniem osób podkładających improwizowane ładunki wybuchowe w sklepach IKEA musi stać się przedmiotem dokładnej analizy przez instytucje odpowiedzialne za zabezpieczenie antyterrorystyczne w Polsce. Ma to związek przede wszystkim ze zbliżającymi się Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej EURO 2012, które odbędą się w Polsce i na Ukrainie już w przyszłym roku. Nie można wykluczyć wystąpienia podobnych incydentów (motywowanych chęcią zysku lub swoistego „żartu”) w czasie mistrzostw, przy czym ich konsekwencje mogą być znacznie poważniejsze. W skrajnym przypadku wystarczy sama informacja o podłożonej bombie i wywołanie paniki wśród widzów, czego efektem mogą być dziesiątki ofiar (podobna sytuacja miała miejsce kilka lat temu na koncercie w Niemczech). Dlatego konieczne jest rozważenie także takich scenariuszy rozwoju wypadków oraz ich przećwiczenie przez służby zajmujące się zabezpieczeniem antyterrorystycznym (przede wszystkim Policja) oraz likwidacją skutków ataku terrorystycznego (Państwowa Straż Pożarna, Pogotowie Ratunkowe, itp.).
Dariusz Materniak