KE odroczy decyzję w sprawie polskich stoczni?
Premier Donald Tusk rozmawiał we wtorek (15.07) z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso o polskich stoczniach. Wyraził opinię, że "wszystko jest na dobrej drodze" jeśli chodzi o rozwiązanie problemu ich restrukturyzacji.
Donald Tusk rozmawiał z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso na temat kondycji polskich stoczni i planów ich restrukturyzacji. Od kilku dni sprawa ta wywołuje wielkie emocje między politykami z Warszawy i Brukseli. Po rozmowie z Barroso, Tusk, jako informacje nieoficjalną, podał, iż "wszystko jest na dobrej drodze", by rozwiązać sporną kwestię. Zastrzegł jednocześnie, iż nie oznacza to jednak, że już udało się uratować polskie stocznie. Z wszelkimi komentarzami oraz decyzjami należy wstrzymać się do czasu podjęcia decyzji przez Komisję Europejską, a ta ma zapaść we środę (16.07.).
Według ustaleń obu polityków, do października ma zostać przedstawiony przez Polskę pełny plan restrukturyzacyjny stoczni gdyńskiej, szczecińskiej i gdańskiej, który będzie uwzględniał zgłoszone przez europejskich komisarzy wątpliwości. Jednak szczegóły takiego planu nie są na razie znane. Wiadomo jednak, że warunki postawione przez Komisję Europejską będą jednoznaczne. Wśród nich znajdą się zapewne te dotyczące znalezienia wiarygodnych inwestorów, zmniejszenie mocy produkcyjnych oraz ułożenie takiego planu przekształcenia stoczni, który zapewniałby im rentowność bez dodatkowych nakładów z państwowego budżetu. Bez spełnienia tych założeń, pomoc udzielona zakładom po akcesji Polski do UE może zostać uznana za nielegalną. To w konsekwencji oznacza zwrot kilku miliardów złotych, a to pociągnie za sobą bankructwo tych przedsiębiorstw.
Oczekiwana decyzja KE jest dużo łagodniejsza od zapowiadanej kilka dni wcześniej. Niedawno bowiem mówiono o negatywnej ocenie polskich pomysłów, sprzeciwiała się im zwłaszcza komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. Polski rząd planował nawet uruchomienie specjalnej procedury, na podstawie art. 88 unijnego traktatu, która umożliwiłaby podjęcie tej decyzji nie Komisji, lecz państwom członkowskim, na poziomie Rady Unii Europejskiej.
Sprawa ta stała się także przedmiotem dyskusji Lecha Kaczyńskiego z przewodniczącym Barroso podczas spotkania na obchodach francuskiego święta narodowego w Paryżu (14.07.). "Mam nadzieję na pewne przedłużenie tej sprawy", mówił prezydent. Spekulowano wówczas, że Kaczyński w zamian za korzystną dla Polski decyzję KE, nie będzie robił problemu z ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego. Michał Kamiński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta podkreślał jednak, że rozmawiano głównie o gospodarczych i społecznych następstwach decyzji KE. Natomiast szef MSZ Radosław Sikorski mówił, iż te kwestie są sprawami osobnymi, choć należy pamiętać, iż dla opinii publicznej mają "kontekst europejski", a Komisja Europejska powinna być świadoma, że Lech Kaczyński decyzję o podpisaniu traktatu, podejmować będzie w "kontekście politycznym".
Stanowisko Komisji Europejskiej uspokoiło nieco stoczniowców. Jednak, jak podkreśla Mieczysław Jurek z NSZZ "Solidarność", uratowanie stoczni to jeszcze bardzo długi i złożony proces. Były wiceminister gospodarki Paweł Poncyliusz, uważa, że trzy miesiące nie rozwiążą problemu nierentownych stoczni. Chodzi to zwłaszcza o stocznię Gdynia.
Jako podsumowanie obecnej sytuacji warto przytoczyć słowa premiera Tuska po rozmowie z Barroso. Mówił wówczas: "nie usłyszałem jeszcze słów <good job>. Na to jest za wcześnie".
Na podstawie: rp.pl tvn24.pl dziennik.pl