Łukasz Bardziński: Miłość ci wszystko wybaczy
Perspektywa nominacji Eriki Steinbach do władz fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” wywołać może chwilowe zgrzyty w stosunkach między Warszawą, a Berlinem, jednak nie powinno być to istotnym problemem w stosunkach polsko – niemieckich.
To byłaby gruba nieprzyzwoitość. Nie naruszenie żadnego prawa, ale polityczna nieprzyzwoitość. Jeżeli się chce - tak jak deklaruje to rząd niemiecki - utrzymywać bardzo dobre stosunki na linii Berlin-Warszawa, to obie strony powinny unikać wszystkiego, co te dobre stosunki może popsuć - myślę że te słowa Władysława Bartoszewskiego gwarantują, że do wielkich napięć nie dojdzie, co jednak niekoniecznie będzie dobre dla wizerunku Polski w świecie - chyba, że komuś nie zależy na tym aby głos naszego kraju był w świecie słyszalny i respektowany. To, w skali globalnej marginalne wydarzenie związane z Eriką Steinbach, pokazuje że w nawet drobnych sprawach Polska swojego interesu nie potrafi bronić.
Ton Bartoszewskiego w tej wypowiedzi jest, co trzeba oddać, bardzo dyplomatyczny, nic jednak tak naprawdę nie wnosi do dyskusji nad władzami fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”. Dowiadujemy się bowiem, że obecność Steinbach w fundacji będzie nieprzyzwoita, poza tym obie strony powinny unikać wszystkiego co by zepsuło dobre stosunki. I owszem - Polska nie zrobi nic co by zepsuło te stosunki, ale też nie zrobi nic by zyskać szacunek Niemiec. Nie ma bowiem żadnej przesłanki, co Polska zrobi, w wypadku kiedy obecność Steinbach we władzach fundacji stanie się faktem.
Z drugiej strony trudno cokolwiek teraz w tej sprawie zrobić i możliwości stanowczego sprzeciwu są coraz mniejsze. Z tego powodu, ostatnia wypowiedź Bartoszewskiego może stanowić próbę wyjścia z twarzą z sytuacji, która jest naprawdę tylko skutkiem wcześniejszych działań rządów miłości, który przestał się sprzeciwiać pomysłowi budowy takiej instytucji. Co prawda dawaliśmy do zrozumienia,że są osoby, które z naszego punktu widzenia są personami non grata w tym projekcie, jednakże słowo się rzekło… Na projekt się zgodziliśmy, dokonaliśmy ustępstwa i choćby z tego powodu wszystkie kolejne będą dla nas już łatwiejsze do zaakceptowania.
Tak więc, mamy zapowiadaną zmianę w stosunkach Polski z Niemcami, Donald Tusk dotrzymał obietnicy jest zmiana!
Tylko czy na lepsze? Polska za rządów PiSu, nie miała najlepszej prasy zagranicą, ale jej głos się liczył. Obecnie, nikt nie pisze o ziemniakach z polski, ale też nikt nie zwraca uwagi na to co polscy politycy mają do powiedzenia. Tym bardziej, że rząd skutecznie dba o to aby umniejszyć wpływ na politykę zagraniczną prezydenta, potrafiącego otwarcie przeciwstawiać się niekorzystnym dla polski projektom.
Nie wątpię, że ustępstwo w sprawie projektu fundacji, było ze strony rządu działaniem w dobrej wierze – podjętym w celu złagodzenia stosunków polsko – niemieckich. W ten sposób Berlin dostał jednak sygnał, iż można wszelkie projekty przeprowadzać, nie martwiąc się o protesty z Polski, bo i żadnych konsekwencji tak na prawdę nie będzie. Ktoś coś powie ostrzej ale Polacy w imię dobrych stosunków i tak wybaczą i zapomną. Pamiętajmy że polityka zagraniczna, to nie przyjaciele, to przede wszystkim interesy, jeżeli one nie łączą dwóch podmiotów stosunków międzynarodowych, o „przyjaźni” trudno mówić. Po to zresztą, odbiegając od tematu, powstawały wspólnoty europejskie – wspólny rynek, zapewniał wspólne interesy, a to gwarantowało pokojowe i przyjazne współistnienie państw.
Zrozumienie tej zasady gwarantuje skuteczną politykę zagraniczną.
Oceniając to co będzie się działo w tym roku w stosunkach polsko-niemieckich, pamiętajmy że fundacja poświecona wypędzonym, może stać się elementem kampanii wyborczej w Niemczech, a ta jako gwarantująca dalsze rządy, będzie priorytetem dla polityków CDU. W stosunkach z Polską oczywiście będą padać deklaracje przyjaźni, ale pamiętajmy, że o składzie Bundestagu nie decydują Polacy, a Niemcy. To ich ocena w stosunku do obecności Eriki Steinbach w fundacji, jest najistotniejsza dla władz naszego zachodniego sąsiada.
Jedyne co możemy w tej chwili zorbie to próbować wrócić na kurs polityki stanowczej, tylko, czy ktoś z rządu miłości, będzie chciał stać się „dyplomatołkiem”, który sprzeciwiał się tworzeniu wspomnianego projektu, w którym pragnie zasiąść Ericha Steinach.
Miejmy nadzieję, że Władysław Bartoszewski, jasno wyraził polskie stanowisko i Erika Steinbach nie zasiądzie w fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” (w chwili kiedy kończę pisać, szczegóły rozmów prowadzonych przez Bartoszewskiego są nie znane.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.