Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Maria Wągrowska: Bezpieczeństwo gwarantowane?


12 czerwiec 2009
A A A

Polska w kontekście bezpieczeństwa i obrony jest państwem szczególnym. Z jednej strony przypisuje się jej przeczulenie na punkcie relacji z Rosją. Z drugiej, charakteryzuje ją zespół cech, powodujących, że nasz kraj mógłby zostać zagrożony.

Tematyka zagrożeń dla wojskowego bezpieczeństwa Rzeczpospolitej Polskiej jest skomplikowana nie tylko z natury rzeczy, lecz także dlatego, iż jest otoczona niedomówieniami. Z jednej strony trudno byłoby imputować Federacji Rosyjskiej, właściwie jedynemu państwu, stanowiącemu dla Polski wyzwanie ze sfery bezpieczeństwa, wrogie zamiary. Z drugiej strony polityka rosyjska charakteryzuje się swoistą retoryką, nieprzewidywalnością i zaborczością. Powoduje to, że zagrożenie rzeczywiste i zagrożenie hipotetyczne mogą być traktowane zamiennie. Realia i percepcja zagrożeń zlewają się w jedno. Zjawisko to wyzwala w stosunku do Rosji pewien dystans i brak zaufania – większy niż miało to miejsce po rozpadzie Związku Radzieckiego i zakończeniu zimnej wojny. Zauważmy, że mniej więcej od roku obok obiegowego w języku dyplomacji pojęcia „wyzwania” (challenge) pojawiło się ponownie „zagrożenie” (threat). Faktem jest bowiem, że bez względu na ocenę przyczyn i przebiegu konfliktu gruzińsko-rosyjskiego w sierpniu 2008 roku, w polityce Rosji ponownie silnie wystąpił czynnik wojskowy. W związku z wydarzeniami na Kaukazie Południowym po raz pierwszy w okresie po zimnej wojnie pojawiły się wyraźne implikacje dla polityki bezpieczeństwa i obrony Europy, mimo że tylko częściowo przyoblekły one kształt konkretnych decyzji. Jedną z tych implikacji jest powrót do myślenia w kategoriach geopolitycznych w niektórych krajach i środowiskach, zwłaszcza w Polsce i niektórych innych Europy Środkowej i Wschodniej, aczkolwiek na Zachodzie czyni się wiele, by nie dopuścić do zachowań dyktowanych kryteriami geostrategicznymi czy strefami wpływów, czyli do nowej konfrontacji.

Polska w kontekście bezpieczeństwa i obrony jest państwem szczególnym. Z jednej strony przypisuje się jej przeczulenie na punkcie relacji z Rosją, w tym głównie w sferze polityczno-wojskowej. Z drugiej Polskę charakteryzuje zespół cech, powodujących obiektywnie, że nasz kraj mógłby zostać zagrożony. Są to: położenie na styku terytorium NATO/UE oraz podatnego na destabilizację obszaru na wschód od naszej granicy, duże i tranzytowe terytorium, bliskie i łatwe do rażenia cele, a także polityka pamięci historycznej, która nie pozwala zapominać o doświadczeniach z przeszłości. Tak więc w ramach NATO Polskę cechuje tzw. położenie brzegowe, mogące implikować większe problemy niż dla państw członkowskich okrążonych obszarem sojuszniczym. Ta specyficzna sytuacja będzie się utrzymywać jeszcze przez dłuższy czas (wobec braku bliskiej perspektywy przyjęcia do NATO Ukrainy), podczas gdy realia za polską granicą mogą się niekorzystnie zmieniać. [1]

Spektrum ocen zagrożeń (na ile adekwatnych do realnych zagrożeń?) wojskowego bezpieczeństwa wśród polskich specjalistów jest duże: od jednak wrogiego aktu ze strony Rosji do opinii, że nie istnieje ono w ogóle. Spróbujmy te oceny usystematyzować.

Odnosi się wrażenie, że wyzwanie (wszystko jedno, czy rzeczywiste, domniemane czy hipotetyczne), jakie przedstawia sobą Rosja określa się enigmatycznie – na tyle ogólnie, że zanika zasadniczy element samego zagrożenia: czy miałoby ono być naruszeniem przestrzeni powietrznej, nalotem, celowym uderzeniem rakietowym – z lądu lub z morza, inwazją lądową? Sporo zamieszania w myślenie o zagrożeniach i wyzwaniach dla polskiego bezpieczeństwa wniosła wypowiedź prezydenta Rzeczpospolitej, Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi, kiedy sugerował on, że Gruzja była pierwsza, Ukraina może być druga a Polska trzecia. Każdy musi ocenić sam, czy ta wypowiedź wniosła do analizy wyzwań, przed którymi znajduje się Polska, element realizmu czy nie. Czy Polska może zostać w ogóle skonfrontowana z podobnym zagrożeniem i podobnymi metodami jak Gruzja czy nie? Czy bliskość geograficzna, jaka występuje pomiędzy Rosją a Gruzją oraz Rosją a Polską, jest czy też nie jest czynnikiem decydującym dla poczucia bezpieczeństwa? Czy przynależność Polski do NATO, czego brakuje w wypadku Gruzji, jest wystarczająca dla odstraszenia przed nieprzyjaznym aktem? Wyjaśnieniu nie sprzyja postawa samej Rosji, gdyż trudno określić, co ze strony różnych polityków, ośrodków opiniotwórczych czy publicystów z tego państwa jest retoryką a co realną groźbą.

Wydaje się, że najpoważniejszym a zarazem najbardziej prawdopodobnym zagrożeniem byłoby umocnienie wojskowej obecności rosyjskiej w Kaliningradzie i na Morzu Bałtyckim. Obecnie znajduje się tam ok. 25 tysięcy żołnierzy, ok. 110 samolotów bojowych, w tym Su-24 i Su-27, okręty wojenne, armato-haubice oraz taktyczno-operacyjne rakiety krótkiego zasięgu „Toczka” (70 km) i „Toczka-U” (120 km. Wzmocnienie wojskowej obecności o konstruowane dopiero rakiety Iskander-M (do 500 km zasięgu), co zostało kilkakrotnie zapowiedziane, byłoby dla Polski i Europy niewątpliwym zagrożeniem. Planowana rozbudowa Floty Bałtyckiej miałaby zapewnić warunki dla bazowania rożnych elementów składowych Marynarki Wojennej FR i infrastruktury portowej. [2]

Na drugim miejscu wśród polityczno-wojskowych wyzwań dla bezpieczeństwa Polski można by umieścić reperkusje ewentualnego konfliktu lokalnego (regionalnego) za naszą wschodnią granicą a scenariuszy rozwoju wydarzeń może być w tym przypadku wiele. Bodajże najpoważniejszym z nich mógłby być konflikt wokół państw bałtyckich, który wymagałby prawdopodobnie zaangażowania wojskowego Polski i odbiłby się na naszym bezpieczeństwie narodowym. Ale również antycypowany konflikt na Ukrainie czy w Mołdawii angażowałby do pewnego stopnia Polskę. Białoruś związana z Rosją np. porozumieniem o wspólnej obronie przestrzeni powietrznej nasuwa również powody do dywagacji w kontekście zagrożeń dla polskiego bezpieczeństwa. Ale podkreślmy: wszystko to są spekulacje i supozycje.
Za najmniej prawdopodobny scenariusz uznać można interwencję lądową.

Zauważmy, że zagrożeń względnie wyzwań dla bezpieczeństwa Polski raczej nie definiuje się wprost: poprzez wskazanie na ich ewentualne konkretne objawy (co natomiast próbują czynić publicyści a niekiedy eksperci). Natomiast czyni się tak pośrednio: poprzez stwierdzenia odnoszące się do potrzeby wzmocnienia narodowych sił zbrojnych lub poprzez postulaty pod adresem Sojuszu Północnoatlantyckiego dotyczące obrony Polski, a więc antycypując zagrożenia lub wyzwania, którym trzeba będzie przeciwdziałać lub je zwalczać.

W pierwszym przypadku, jeżeli chodzi o wojsko, podnosi się kwestię samodzielnej obrony. Miałaby ona trwać do momentu nadejścia pomocy sojuszniczej. W drugim wypadku chodzi o tryb i zakres spodziewanej pomocy. Polska właściwie w całym dziesięcioleciu swego członkostwa w NATO podnosiła wobec swych sojuszników kwestię zobowiązania do obrony, wynikającego z artykułu 5. Traktatu Waszyngtońskiego. Można to interpretować właśnie jako wyraz stałego poczucia pewnego zagrożenia – niezależnie od innej motywacji, czyli chęci utrzymania spójności i solidarności NATO z powołaniem się na tradycyjne funkcje tego sojuszu (kolektywna obrona).

Pomimo różnic, jakie dzielą kraje członkowskie NATO w ocenie zagrożeń dla bezpieczeństwa, w wyniku wzrostu czynnika militarnego w stosunkach międzynarodowych po rosyjskiej kampanii w Gruzji, polskie – i nie tylko – postulaty nabrały większej wiarygodności. Świadczą o tym deklaracje odnoszące się do obowiązku wzajemnego wsparcia, które znalazły się w Komunikacie Końcowym ze szczytu NATO w Strassburgu/Kehl 3 i 4 kwietnia br. i które pokrywają się z polskimi postulatami. Na ile zostaną one jednak zrealizowane, trzeba się będzie dopiero przekonać.

W każdym razie stanowią dobry punkt wyjścia, by starać się o takie umocnienie obronnych funkcji Sojuszu Północnoatlantyckiego, wzrostu spójności politycznej i poprawy skuteczności działania, które mogłyby zmniejszać lub niwelować zagrożenie wojskowo-polityczne, aczkolwiek zawsze trzeba pamiętać, że Polska różni się w percepcji zagrożeń nawet od państw wyszehradzkich, a cóż dopiero Europy Zachodniej.
Sedno polskich postulatów wobec NATO to – najogólniej – udoskonalenie planowania obronnego oraz zwiększenie częstotliwości i efektywności ćwiczeń zarówno polowych jak i sztabowych, zwłaszcza tych odnoszących się do funkcjonowania NATO na podstawie art. 5, których w ostatnich latach było mało. Chodziłoby o to, ażeby utrzymywać w mocy plan pomocy na wypadek zagrożenia państwa (państw) członkowskich i by w razie potrzeby móc go uruchomić. Plan taki, przyjęty w przeszłości wobec czterech państw, w tym Polski, miałby być rękojmią szybkiej i skutecznej pomocy wojskowej, a więc wypełnieniem w aspekcie militarnym zobowiązań sojuszniczych zawartych we wspomnianym artykule 5 traktatu o NATO. Polska stara się o uaktualnienie tego planu.

Contingency plan zakładałby przerzut jednostek sojuszniczych w miejsce, z którego można by operować w obronie zagrożonego obszaru. Polska ma wobec tego planu sprecyzowane oczekiwania.

Po pierwsze: chodziłoby o plan, który można by zrealizować niejako automatycznie, co zakłada wcześniejsze bardzo dobre przygotowanie. [3]

Po drugie: chodziłoby o wyznaczenie z góry określonych jednostek sojuszniczych, zdolnych do prędkiego przerzutu i rozmieszczenia na miejscu. Oznacza to, że NATO musiałoby zdecydować, o jaki typ jednostek powinno chodzić i na ile dwie zgłoszone koncepcje: Sił Odpowiedzi NATO (NRF, NATO Responce Forces) lub Sił Solidarności mogłyby przejąć takie zadanie. [4]
Po trzecie: Polska jako państwo przyjmujące na swój obszar siły sojusznicze musiałaby do tego być odpowiednio – i lepiej niż dotychczas – przygotowana z punktu widzenia infrastruktury i logistyki, co oznacza nakaz dalszej i ściślejszej integracji z NATO. [5]

Teraz nadchodzi korzystny czas dla przedstawienia polskiego stanowiska, bowiem Sojusz przystąpił do opracowania nowej Koncepcji Strategicznej. Kształt Contingency plan będzie od niej w sporym zakresie od niej uzależniony.

Analizując polityczno-wojskowe bezpieczeństwo Rzeczpospolitej, warto zwrócić uwagę na kilka czynników wykraczających poza ramy stosunków pomiędzy NATO-wską Polską a Rosją i obszarem postradzieckim, które jednakże determinują jego stan. Są to: zaufanie i współpraca w stosunkach międzynarodowych przejawiające się w poziomie stabilności w Europie, zakresie kontroli zbrojeń, ale także wymianie handlowej, bezpieczeństwie energetycznym i innych. Z tych punktów widzenia – mimo, że cała Europa cieszy się okresem spokoju – mamy do czynienia z poważnymi „deficytami”. Polityka rosyjska wnosi wiele niepokoju. Przyszłość Ukrainy, Białorusi i Mołdawii jest niewiadoma. Traktat o ograniczeniu broni konwencjonalnych CFE, który wyznaczał krajom limity broni ofensywnych i regulował ich nagromadzenie w szczególnie newralgicznych miejscach, właściwie nie obowiązuje. Będzie wymagało wiele wysiłku, by znaleźć dla niego nową formułę. Nie wiadomo, jak ułożą się stosunki amerykańsko-rosyjskie, mimo że oba państwa rozmawiają o dalszej redukcji broni strategicznych, a szczególnie trudno byłoby już w tej chwili przesądzać o implikacjach możliwej budowy systemów antyrakietowych (a nie tylko instalacji w Polsce i Czechach).

Ba, polepszenie stosunków transatlantyckich choćby w wyniku ostatniego szczytu NATO nie jest jeszcze rękojmią takiej spoistości Zachodu, która pozwałaby twierdzić, iż Polska mogłaby liczyć na obronę własnych interesów bezpieczeństwa w każdym wymiarze, tak jak sama ten interes definiuje.

Przypisy:
[1] Aczkolwiek takiemu myśleniu łatwo byłoby przeciwstawić kontrargumentację, jak choćby współżycie od 1949 roku NATO-wskiej Norwegii ze Związkiem Radzieckim a następnie Rosją.
[2] Siły morskie rozmieszczone w Kaliningradzkim Regionie Obronnym mają samodzielnie wykonywać zadanie polegające na obronie niektórych ważnych centrów dowodzenia i kierowania siłami zbrojnymi Rosji i na ochronie tych sił.
[3] Starając się o członkostwo w NATO, Polska zwracała się o „natychmiastową” reakcję ze strony swych przyszłych sojuszników.
[4] W wypadku żadnej z tych koncepcji nie ma jasności co do ich ostatecznego kształtu.
[5] Na naszym terytorium znajduje się już zaplecze, głównie lotniska i porty, przystosowane do przyjęcia wsparcia w ramach programu państwa-gospodarza HNS (Host Nation Support) i finansowane ze środków NATO-wskiego programu inwestycyjnego NSIP.

Tekst ukazał się pierwotnie w „Komentarzu Międzynarodowym Pułaskiego”. Przedruk za zgodą autora i Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.