Marta Zobeniak: Polskie budowanie mostów na Wschód
Polski premier przedstawi za miesiąc, na szczycie w Brukseli, inicjatywę, która, według informacji podanej przez „Gazetę Wyborczą”, na nosić nazwę „Wschodnie Partnerstwo”. Polski dokument nie będzie mówił jednak o unijnej perspektywie dla tych krajów. Polska chce wciągnąć Unię w coraz głębszą współpracę ze wschodnimi sąsiadami - Ukrainą, Mołdawią, Azerbejdżanem, Armenią, Gruzją oraz, warunkowo, z rządzoną przez autorytarny reżim Białorusią (na razie tylko na poziomie eksperckim). Wschodnie Partnerstwo ma się opierać na istniejącej już Europejskiej Polityce Sąsiedztwa, co oznacza, iż centralną rolę będzie w nim odgrywać Komisja Europejska.
Partnerstwo ma - według jego autorów - doprowadzić m.in. do zniesienia ruchu wizowego z tymi krajami oraz utworzenia strefy wolnego handlu usługami i artykułami rolnymi. Ponadto projekt przewiduje zawieranie umów o współpracy z poszczególnymi krajami na wzór tej, którą Komisja negocjuje obecnie z Ukrainą. Przewiduje się projekty w dziedzinie kultury i edukacji (jak wymiany studenckie), ochrony środowiska czy energii, obejmujące przynajmniej dwa lub trzy kraje z "partnerskiej" szóstki. Jak podkreślają Szwedzi i Polacy, Wschodnie Partnerstwo będzie "neutralne" dla budżetu UE, co oznacza, że projekty będą współfinansowane z unijnych funduszy tylko w ramach już przyjętej w budżecie na lata 2007-13 puli na politykę sąsiedzką. Inicjatywa zakłada uczestnictwo w niej tylko sąsiadów wschodnich objętych planami działania EPS, a więc nie Rosji, która sama nie chciała brać udziału w europejskiej polityce sąsiedzkiej. Rosja, na zasadzie dobrowolności, będzie jednak mogła uczestniczyć w niektórych projektach.
Polski dokument nie będzie mówił o unijnej perspektywie dla tych krajów. Nie ma obecnie dobrego klimatu dla rozszerzenia, mówi się o zmęczeniu poprzednimi, więc takie sugestie skazywałyby projekt na fiasko. Jeśli UE "kupi" jednak polską inicjatywę, szanse na wejście do UE przynajmniej dwóch krajów, Ukrainy i Mołdawii, najprawdopodobniej znacznie wzrosną.
Partnerstwo zakłada, że współpraca UE z państwami Wschodu odbywałaby się w kilku obszarach - gospodarczym, ekologicznym, społecznym. "Propozycja zmierza w dwóch zasadniczych kierunkach: wzmocnienia dwustronnego wymiaru współpracy w ramach Europejskiej Polityki Sąsiedztwa oraz wypracowania formuły współpracy wielostronnej" (Na podst.: Polish-Swedish Proposal. Eastern Partnership, 23 may). Rząd zrezygnował z dołączenia aneksu z konkretnymi projektami, ponieważ istnieje ryzyko, że dyskusja będzie się przedłużać, a każde z państw członkowskich UE będzie chciało przeforsować własne poprawki.
Polski projekt nie ma być wymierzony przeciw Rosji, o czym zapewniał kilka dni temu Radosław Sikorski. Szef MSZ tłumaczył, że sama Federacja Rosyjska może na nim skorzystać. Do polskiej inicjatywy będzie bowiem można wciągnąć np. obwód kaliningradzki, jeśli władze w Moskwie będą takim rozwiązaniem zainteresowane.
Wschodnie Partnerstwo to trzeci europejski projekt Warszawy po nowatorskim, ale źle rozegranym "pakcie energetycznym" i próbie zmiany systemu głosowania w Radzie UE na "pierwiastkowy" za rządów Jarosława Kaczyńskiego. Ocenia się, że w odróżnieniu od wcześniejszych, ma on szansę na realizację.
Projekt przygotowywany jest od wielu miesięcy, a od kilku tygodni konsultowany z partnerami z UE. Poparli go wstępnie Niemcy, Szwedzi, Brytyjczycy, Duńczycy. Był on również konsultowany np. z Francją, która 1 lipca obejmuje przewodnictwo w UE. Ma poparcie władz w Paryżu, którym zależy zwłaszcza na poparciu wschodnich państw członkowskich UE dla francuskiej inicjatywy Unii dla Śródziemnomorza.
Jak ujawniły polskie źródła dyplomatyczne w Brukseli, w przeciwieństwie do francuskiego projektu Unii dla Śródziemnomorza, pomysł Wschodniego Partnerstwa nie przewiduje budowy osobnej nowej struktury czy stworzenia sekretariatu. Ma być natomiast wyznaczony specjalny koordynator, który będzie jednak pracownikiem Komisji Europejskiej.
Rozmowy z niechętną na razie Komisją Europejską mają się właśnie rozpocząć. Dokument, który premier zawiezie do Brukseli, będzie miał dwie-trzy strony. Donald Tusk chce, by polska inicjatywa została zapisana we wnioskach z czerwcowego szczytu.To zobowiązywałoby unijne instytucje do jej realizacji. Potem mogłyby się rozpocząć szczegółowe prace w Brukseli i pod koniec roku polska idea współpracy ze Wschodem przełożyłaby się na konkretny.
O Wschodnim Partnerstwie Donald Tusk rozmawiał z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. Ponownie pojawiły się argumenty, że jeśli Francja chce mieć Unię Śródziemnomorską – program szerszej współpracy UE z państwami basenu Morza Śródziemnego – musi poprzeć polski wschodni plan.
Premier Tusk mówił podczas czwartkowej konferencji prasowej w warszawskich Łazienkach po spotkaniu z premierem Finlandii Matti Vanhanenem, że jednym z głównych zadań, jakie postawiono sobie w Polsce po ostatnich wyborach, byla naprawa relacji polsko-rosyjskich i europejsko-rosyjskich. „I konsekwentnie będziemy tą drogą zmierzać" – dodał (PAP). Szef polskiego rządu przypomniał, że temu służyła m.in. jego wizyta w Moskwie czy odblokowanie przez Polskę możliwości negocjacji Rosji z różnymi organizacjami międzynarodowymi, w tym przede wszystkim w sprawie nowej umowy z UE.
Problem stanowić może postawa Hiszpanów i Włochów, niechętnych zbliżaniu się Unii ze Wschodem. Trzeba też przekonać Ukrainę, że Wschodnie Partnerstwo to coś więcej niż oferowana jej przez Unię polityka sąsiedztwa. Premier chce, by tu pomógł prezydent Kaczyński mający dobre kontakty z prezydentem Wiktorem Juszczenką.
Zdaniem dziennikarzy belgijskiego „Le Soir”, projekt partnerstwa UE-Wschód nie powinien wywołać podobnych problemów ani kontrowersji jak Unia dla Śródziemnomorza. Jest skromniejszych rozmiarów (zwłaszcza jeśli chodzi o budżet), całkowicie zintegrowany z Europejską Polityką Sąsiedztwa i nie wymagający osobnego sekretariatu. Ma więc znacznie więcej szans, by uchodzić po prostu za pogłębienie już istniejących (instrumentów).
Zdaniem Danuty Huebner, inicjatywa polskiego rządu wymaga konsultacji nie tylko z partnerami zainteresowanymi wschodnim wymiarem sąsiedztwa ze względu na swoje położenie geograficzne, ale z wszystkimi państwami członkowskimi, by uzyskać wsparcie dla polskich pomysłów. Komisarz podkreśliła jednocześnie, że Polityka Wschodnia UE jest interesem całej Unii. Dodała, iż słabością polityk: północnych, wschodnich, czy południowych Unii Europejskiej było to, że znajdowały one zainteresowanie i poparcie tylko państw członkowskich leżących w tych regionach.
Według "Le Soir", polska inicjatywa, która została zaprezentowana w poniedziałek, 26 maja, przez szefów polskiej i szwedzkiej dyplomacji, Radosława Sikorskiego i Carla Bildta, na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych "27" w Brukseli, to "odpowiedź, choć nieco spóźniona", na pomysł Francji.
Belgijscy komentatorzy nie traktowali polskiej idei jako niespodzianki. Warszawa, ich zdaniem, już wcześniej zapowiadała swoje zamiary. Polska systematycznie broni interesów byłych republik radzieckich, które dzieliły jej los w czasach ZSRR. Polacy podkreślają także znaczenie strategiczne tych nowych państw, zwłaszcza w dziedzinie energetycznej. Dyskusja o tym, jak UE ma traktować swoich sąsiadów z Południa i Wschodu, nie jest nowa. Obecnie współżyją oni w ramach Europejskiej Polityki Sąsiedztwa, a jednak nie można ich traktować w jednakowy sposób. Państwa Wschodu, o których mowa, a już na pewno takie jak Gruzja czy Ukraina, są powołane do tego, by któregoś dnia wstąpić do UE. W "delikatnym" okresie ratyfikacji Traktatu z Lizbony jakiekolwiek nowe rozszerzenie to w UE temat tabu, choć rozważaniego zgodne jest z "logiką polityczną i geograficzną".
Profesor Jean - Michel de Waele, powiedział EurActiv, iż "Europejska Polityka Sąsiedztwa zawsze była pustą muszlą", ponieważ UE nie może rozwinąć właściwej polityki sąsiedzkiej przed odpowiedzeniem na podstawowe pytania o jej własną przyszłość, jego instytucje i geograficzne granice. Opisał on polską inicjatywę jako "interesującą ", ale dodał, że podobnie jak śródziemnomorska inicjatywa Sarkozy’ego, jest ona "pusta, bez koniecznego określenia sposobu realizacji, bez zawartości i nie może zaspokajać aspiracji krajów dążących do członkostwa UE". De Waele powiedział, że takie inicjatywy "osłabią UE, ponieważ są one wprowadzane przez pewne kraje w bardzo egoistyczny sposób".
Amanda Akcakoca, analityk polityki w Europejskim Centrum Polityki, powiedziała EurActiv, że chociaż szczegóły polsko-szwedzkiej inicjatywy nie są jeszcze nie znane, to nie jest zaskoczeniem, że Polska próbuje położyć więcej nacisku na Wschodni wymiar. Nowa polska inicjatywa ukazuje się, by być całkiem podobną początkowej śródziemnomorskiej propozycji Sarkozy’ego, choć została ona „rozwodniona”. Taki rozwój wypadków to "zła wiadomość dla ENP", chociaż perspektywy dla nowych inicjatyw pozostają niejasne. Ukraina na przykład nie popiera inicjatywy, ponieważ nie chce, by perspektywa akcesji do UE została "zamieniony na coś innego ".
Podobnie jak miało to miejsce w latach dziewięćdziesiątych, dąży się obecnie do zrównoważenia relacji UE z południowymi i wschodnimi sąsiadami – kosztem, a może zamiast, ich pogłębienia. Polsko-szwedzka inicjatywa, choć obejmująca, podobnie jak Partnerstwo Eurośródziemnomorskie, szeroki zakres merytoryczny, nie ma szans powodzenia, póki takie państwa, jak Ukraina czy Turcja, podkreślając wagę spójnej i silnej Polityki Sąsiedztwa, będą postrzegać wschodnie Partnerstwo jako rozwiązanie tymczasowe, zastępcze, odsuwające w czasie perspektywę ich akcesji.
Źródła: www.euractiv.com, PAP, Gazeta Wyborcza, Le Soir