Na szczycie UE może zabraknąć miejsca dla prezydenta
Czeska prezydencja zapowiedziała, że podczas zaplanowanego na 1 marca szczytu UE przy stole obrad będzie tylko jedno miejsce dla każdej delegacji. Oznacza to, że w spotkaniu nie będzie mógł wziąć udziału prezydent Kaczyński, który wybierał się tam wraz z premierem. „Wysłaliśmy zaproszenia dla jednej osoby z każdego kraju. To nieformalny, trzygodzinny szczyt. Przy stole nie będzie miejsca ani czasu do zabrania głosu dla większej liczby osób niż po jednej na kraj UE. Takie są zasady. Jednakowe dla wszystkich, w tym także dla Polski” poinformowali czescy dyplomaci, których kraj sprawuje aktualnie prezydencję w UE.
Według czeskiego przewodnictwa Polskę na szczycie będzie reprezentować tylko premier Donald Tusk. Takie informacje Praga miała otrzymać ze źródeł w Warszawie Tymczasem chęć udziału w szczycie zgłaszał zarówno prezydent Kaczyński, jak i premier Tusk.
Tusk powiedział wczoraj, że strona polska poinformowała już czeskie przewodnictwo, że na szczyt wybiera się nie tylko premier, ale także prezydent. Zapewnił, że rząd „podejmie starania”, by to zgłoszenie zostało uwzględnione, również jeśli chodzi o liczbę miejsc przeznaczonych dla polskiej delegacji przy stole obrad. Dziś rzecznik rządu, Paweł Graś, zapowiedział że Polska nadal będzie zabiegać u czeskiej prezydencji UE o dwa miejsca przy stole na najbliższym szczycie. Zaznaczył też, że rząd nie będzie utrudniał prezydentowi udziału w szczycie i może on liczyć na jego pomoc techniczną i merytoryczną. Nie odpowiedział jednak na pytanie kto powinien zająć miejsce przy stole w sytuacji, kiedy Czesi nie zgodzą się na dwuosobową delegację.
Graś twierdzi, że premier na pewno będzie w Brukseli, bo oprócz szczytu będzie się tam z jego inicjatywy odbywało spotkanie szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej oraz Litwy, Łotwy, Estonii, Rumuni, Bułgarii. Weźmie w nim udział także przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.
Nieoficjalnie mówi się, że czeski rząd nie chce robić wyjątków i zwiększać liczby delegacji, bo wtedy musiałby zaprosić także prezydenta Vaclava Klausa, znanego z eurosceptycznego nastawienia, a tego Praga chce uniknąć. Taką wersję sugerują dyplomaci jednego z dużych państw unijnych.
Niedzielny szczyt w Brukseli będzie dotyczył kryzysu finansowego i gospodarczego. Spotkanie ma mieć formę roboczego obiadu.
Na podstawie: rp.pl, gazeta.pl, IAR