Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Polska Na Ukrainie nie ma partii politycznej, której można zaufać

Na Ukrainie nie ma partii politycznej, której można zaufać


16 marzec 2011
A A A

O sytuacji politycznej na Ukrainie z Jurijem Mindjukiem, prezesem ukraińskiej Fundacji na Rzecz Inicjatyw Demokratycznych, rozmawia Dariusz Materniak. Dariusz Materniak: Jak ocenia Pan pierwszy rok rządów prezydenta Wiktora Janukowycza?

Jurij Mindjuk: Niestety, ocena ta musi być negatywna. Działania obecnej administracji, zwłaszcza przyjęcie nowego Kodeksu Podatkowego przyczyniły się do pogorszenia sytuacji wielu małych i średnich przedsiębiorstw na Ukrainie – wiele z nich znalazło się na skraju upadku. Doszło do ograniczenia możliwości prowadzenia działalności gospodarczej, a wprowadzone zasady nakładają na małe firmy znaczące obciążenia. Co warto zauważyć, przeciwko zmianom występowali zarówno przedsiębiorcy z zachodniej jak i ze wschodniej czy południowej Ukrainy, gdzie urzędujący prezydent cieszy się największym poparciem. Oczekuje się także poważnego sprzeciwu wobec nowych projektów kodeksów: emerytalnego i mieszkaniowego, co może spowodować radykalizację sytuacji politycznej kraju.

D.M.: Jak przedstawia się sytuacji sił opozycyjnych na Ukrainie?

J.M.: Opozycja napotyka na liczne ograniczenia w swojej działalności, legalnej przecież w państwie demokratycznym. Mają miejsce aresztowania osób wywodzących się z tzw. „ekipy pomarańczowych” – ludzie Ci są następnie zatrzymywani w areszcie bez procesu. Do zwiększenia uprawnień obecnego prezydenta przyczyniło się powrócenie do zapisów konstytucji z 1996 roku, która daje więcej uprawnień głowie państwa. Negatywnie przedstawia się też obraz ukraińskich partii politycznych: na porządku dziennym jest kupowanie głosów wyborców czy manifestantów i dotyczy to  niemal wszystkich formacji politycznych na Ukrainie. Natomiast wzrasta nowy opozycyjny, niepartyjny ruch sprzeciwu wobec rządów Wiktora Janukowycza.

D.M.: Jaka jest obecnie dominująca wizja ukraińskiej polityki zagranicznej?

J.M.: Jak na razie rządzący skłaniają się ku polityce wielowektorowości i utrzymywania równego dystansu pomiędzy wschodem i zachodem. Dążenia do pogłębienia współpracy zarówno z państwami zachodnimi jak i z Rosją jak na razie zaowocowały zacieśnieniem związków Ukrainy z jej wschodnim sąsiadem. Dotyczy to zarówno sfery politycznej jak i gospodarczej. Przedłużenie umowy o stacjonowaniu Floty Czarnomorskiej na Krymie ostatecznie przekreśliło szanse Ukrainy na wstąpienie do NATO. Ogłosił to oficjalnie prezydent Janukowycz, zapowiadając jednak, że Ukraina jest gotowa nadal współpracować z NATO w wybranych obszarach, np. w ramach misji pokojowych. Udział Ukrainy w NATO-wskim programie budowy systemu obrony przeciwrakietowej w dużej mierze zależy od decyzji Rosji.

D.M.: Czy Ukraina obawia się separatystycznych tendencji na Krymie?

J.M.: Półwysep Krymski jest zamieszkany w dużej mierze przez Rosjan. Sewastopol jest rosyjskim centrum politycznym i kulturalnym na Krymie. Rosja nie ponosi kosztów stacjonowania swoich sił zbrojnych na terytorium Ukrainy, co więcej powoduje różnego typu szkody, w tym także ekologiczne. Działają tu rosyjskie media, zarówno gazety jak i telewizja. Niestety, coraz więcej można odnotować wystąpień antyukraińskich, inspirowanych, a bardzo często finansowanych przez Rosjan, którzy najchętniej widzieliby Krym ponowie w granicach Rosji. W podobnej sytuacji jak Ukraińcy na Krymie znajdują się także Tatarzy, którzy tworzą społeczność liczącą ok. 260 tysięcy osób, nastawiona mocno antyrosyjsko. Jest to wynikiem doświadczeń historycznych, przede wszystkim wielkiej deportacji Tatarów przeprowadzonej na rozkaz Józefa Stalina w 1944 roku. Na miejscach zamieszkałych uprzednio przez wysiedlonych Tatarów pojawili się Rosjanie, co obecnie powoduje poważne napięcia na tle narodowościowym. Potencjalnie jednak, mniejszość tatarska jest strategicznym partnerem Ukrainy na Krymie.

D.M.: We wschodnich obwodach Ukrainy również zamieszkuje wielu Rosjan?

J.M.: Tak, na wschodzie i południu kraju występuje liczna mniejszość rosyjska, co również jest wynikiem doświadczeń historycznych. Tereny te przez długi okres czasu były poddawane intensywnej rusyfikacji, a potem sowietyzacji – zjawisko to zostało spotęgowane dodatkowo przez „wielki Głód” w latach 30. XX wieku, który przyniósł według różnych źródeł od 7 do 10 milionów ofiar. Następnie na terenach obecnej wschodniej Ukrainy osiedlano Rosjan i inne narodowosci, którzy pracowali (de facto przymusowo) w zakładach przemysłowych i kopalniach zagłębia donieckiego. Wszystko to doprowadziło do wykształcenia się  u pewnej części społeczeństwa specyficznej mentalności „ludzi sowieckich”, przyzwyczajonych do rządów „twardej ręki”, charakterystycznych dla czasów ZSRR. Podjęte na początku lat 90. XX wieku próby utworzenia nowej tożsamości „wschodnioukraińskiej” nie przyniosły zadowalających efektów. Niestety, również za rządów prezydenta Wiktora Juszczenko nie zrobiono nic, aby próbować zaszczepić na wschodzie Ukrainy „ukraińską” tożsamość. Te obszary są w mentalności jakby pomiędzy Ukrainą i Rosją.

D.M.: Jak ocenia Pan zmiany w zakresie prawnym, np. powrót do zapisów konstytucji z 1996 roku?

J.M.: Można zaobserwować systematyczny wzrost uprawnień i wpływów administracji prezydenta kosztem kompetencji poszczególnych ministerstw. Innymi słowy mamy do czynienia z centralizacją władzy w rękach głowy państwa.

D.M.: Mieszkańcy Ukrainy są już chyba nieco zmęczeni ciągłymi roszadami na szczytach władzy?

J.M.: Największym problemem jest to, że na Ukrainie obecnie nie ma partii politycznej, której można byłoby zaufać. Wszystkie liczące się formacje polityczne mają za sobą mniejsze lub większe nadużycia, afery korupcyjne, itp. Partia Regionów stała się typową partią władzy, partię Julii Tymoszenko trudno zaklasyfikować i nie wiadomo do końca jaką orientację reprezentuje. „Nasza Ukraina” również straciła zaufanie wielu wyborców. Podczas ostatnich wyborów samorządowych, wyborcy poczuli się zdezorientowani, specjalnie ten protestacyjny elektorat zwrócil się w kierunku partij radykalnych, szermujących hasłami populistycznymi, takich jak skrajnie prawicowa partia „Swoboda”. Jednak znaczenie tej partii jest lokalne i jej wpływy ograniczają się tylko do zachodniej części kraju – według ostatnich sondaży, na całej Ukrainie jej poparcie oscyluje wokół wartości 3-4 %. Tym bardziej przedstawienie przez władze członków czy sympatyków tej partii jako groźnych terrorystów jest co najmniej nadużyciem.

D.M.: Jak w takim razie wyglądają perspektywy integracji Ukrainy z Unią Europejską?

J.M.: W obszarze tym nadal pozostaje wiele do zrobienia. Z perspektywy zwykłego obywatela największe znaczenie ma wprowadzenie ruchu bezwizowego pomiędzy Ukrainą a państwami UE. Stosunkowo najłatwiej jest otrzymać wizę do Polski, jednak uzyskanie wizy umożliwiającej wyjazd do Grecji, Hiszpanii czy Włoch graniczy niemal z cudem, a co więcej generuje taką ilość formalności i takie koszty, że przeciętny obywatel nie jest w stanie sobie na to pozwolić. Wymaga to rzecz jasna wielu reform na samej Ukrainie: zabezpieczenia granicy z Rosją, rozwiązania problemu uchodźców, wprowadzenia paszportów biometrycznych, itd. Z drugiej jednak strony niezbędna jest dobra wola samej Unii Europejskiej, która powinna wykazać się pewną inicjatywą, jeśli faktycznie chce widzieć Ukrainę w Europie.

D.M.: Dziękuję za rozmowę.