Nabucco zdywersyfikuje dostawy gazu dla Polski?
Budowa gazociągu Nabucco ma zdyfersyfikować dostawy gazu ziemnego do Europy Środkowej. Wielu ekspertów wskazuje, że konflikt w Gruzji jest momentem przełomowym dla tej inwestycji.
Gazociąg Nabucco, którym miałby być przesyłany gaz ziemny z Turkmenistanu i Azerbejdżanu przez Turcję, Rumunię, Bułgarię i Węgry do Europy Środkowej, jest inwestycją cieszącą się poparciem Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Nic dziwnego, nowy rurociąg, którym można transportować gaz nie pochodzący z Rosji, oznacza dywersyfikację dostaw tego surowca do Europy, co z kolei przekłada się na większe bezpieczeństwo energetyczne starego kontynentu. Polska również uważnie obserwuje sytuację wokół planowanego przedsięwzięcia.
Tymczasem Moskwa robi wszystko, aby nie dopuścić do powstania konkurencyjnego gazociągu. Gazprom przedstawił projekt przedłużenia istniejącego już rurociągu Błękitny Potok przez Bałkany do Węgier i Włoch. Realizacja takiego pomysłu oznaczałaby, że Nabucco przestałby być potrzebny. Ponadto na początku roku Rosja podpisała z Serbią umowę, która mówi o budowie odgałęzień od gazociągu South Stream. Miałby nim płynąć rosyjski gaz przez Morze Czarne i Bułgarię do Europy Środkowej.
Były minister gospodarki Piotr Woźniak zauważa, że również Nabucco może być zasilany rosyjskim surowcem. To oznacza, że Polska, angażując się w ten projekt, de facto nie uwolni się od uzależnienia od dostaw gazu z Rosji. Potencjalne zaangażowanie Moskwy w tą inwestycję znajduje potwierdzenie w postępowaniu konsorcjum, które ją koordynuje. Mowa tu o Nabucco Gas Pipeline International GmgH, które w zeszłym roku prowadziło rozmowy z Gazpromem o możliwości przesyłania rosyjskiego gazu planowanym rurociągiem.
Taki scenariusz, choć niekorzystny z polskiego punktu widzenia, w opinii byłego wiceministra gospodarki Piotra Naimskiego jest możliwy. Zauważa on, że inwestorzy, którzy chcą zaangażować się w budowę Nabucco, dopuszczają ewentualność tłoczenia nim surowca rosyjskiego. "Dlatego pomimo tego, że UE jest zainteresowana tym projektem, w polskich projektach dywersyfikacyjnych nie jest uwzględniany" tłumaczy. Dodał także, że jeśli gazociąg w ogóle powstanie prawdopodobne jest, iż stanie się kolejną nitką przesyłającą gaz z Rosji, tylko, że od strony południowej.
Sytuacja z gazociągiem Nabucco powróciła wraz z wybuchem konfliktu na Kaukazie. Wielu ekspertów uważa, iż jednym z celów ataku rosyjskich wojsk było zdyskredytowanie wiarygodności Gruzji, jako obszaru, przez który dokonywany mógłby być tranzyt surowców energetycznych. "Jeżeli Amerykanie i reszta cywilizowanego świata ustąpi teraz przed Moskwą, to będzie to początek globalnej katastrofy geopolitycznej" uważa Witold Michałowski, redaktor naczelny pisma "Rurociągi". Z kolei Piotr Woźniak przekonuje, że sytuacja na Kaukazie może przyspieszyć zawarcie porozumienia w sprawie Nabucco. Jak tłumaczył na łamach "Naszego Dziennika" inwestycja ta, mająca poparcie UE i USA, może stać się kartą przetargową w rozmowach z Moskwą. Nie wiadomo tylko czy państwa członkowskie i administracja z Waszyngtonu zdecydują się nią zagrać. Woźniak zauważył także, że propozycja, którą tuż po wybuchu konfliktu w Osetii Południowej i Abchazji złożyła Rosja Azerbejdżanowi, o tym, że będzie kupować od niego gaz, który według wcześniejszych ustaleń miałby płynąć przez rurociąg Nabucco, wskazuje, iż Rosja nadal dąży do utrzymania uzależnienia krajów Europy Środkowej od dostaw swego surowca.
Gruzińsko-rosyjski konflikt będzie zapewne oddziaływał na sytuację Polski, mocno zaangażowanej po stronie Gruzinów. W opinii Pawła Nierady, eksperta w dziedzinie energetyki Instytutu Sobieskiego, nawet bez tego konfliktu, negocjowanie kontraktów na dostawy surowców z Rosji byłoby trudne. "Polska nie ma rzeczywistej możliwości importu brakującej ilości gazu z innych państw niż Rosja. Dodatkowo czas gra na korzyść Gazpromu, bo zbliża się zima" zauważył. Stwierdził także, że zaangażowanie Polski po stronie Gruzinów, może stać się przeszkodą w negocjacjach. Oznaczać to może nietylko wysokie ceny surowca, ale i próbę przejęcia kontroli nad polską infrastrukturą przesyłową. Nierada przypomniał także, że rosyjskie media przytaczają slogan:"Polska wybrała gruzińskie wino, zamiast rosyjskiego gazu".
Witold Michałowski podkreśla, że Polska nie powinna inwestować w magistralę gazową, w którą będzie zaangażowana którakolwiek z rosyjskich spółek. Jego zdaniem dobrym rozwiązaniem problemu dywersyfikacji dostaw surowca do Polski jest budowa terminalu LNG na Wybrzeżu. Umożliwi on import skroplonego gazu z Iranu lub Trynidadu. Podkreślił także, że zwiększenie liczby źródeł z których Polska mogłaby importować gaz musi stać sie priorytetem polskiej polityki gospodarczej.
Na podstawie: naszdziennik.pl