Nie milkną komentarze po wypowiedzi prezydenta Kaczyńskiego
Według większości ważnych europejskich tytułów wtorkowe (1.07) stwierdzenie Lecha Kaczyńskiego, jakoby kontynuowanie procesu ratyfikacji Traktatu z Lizbony było "bezprzedmiotowe", było zdecydowanie chybione. Prezydenta chwali jedynie brytyjski "Daily Telegraph".
Niemiecki "Sueddeutche Zeitung" stanowisko Kaczyńskiego nazywa "blamażem" oraz "lodowatym prysznicem dla Paryża". W ten sposób Niemcy zwracają uwagę na sytuację prezydenta Sarkozy'ego, który za główny cel francuskiego przewodnictwa w UE obrał przeprowadzenie Traktatu Reformującego tak, aby uzyskać komplet 26 ratyfikacji przed rozmowami z Irlandią o przyszłości dokumentu. Od rozwiązania, jakie Sarkozy wybierze wobec "problemu Lizbony" "SZ" uzależnia ocenę dorobku francuskiego prezydenta ("czy zostanie wielkim Francuzem w rozumieniu generała Charlesa de Gaulle'a i równocześnie wielkim Europejczykiem"). "Fiasko reformatorskiego przedsięwzięcia znów jest niebezpiecznie blisko" - przestrzegają Niemcy.
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" motywów decyzji Lecha Kaczyńskiego doszukuje się w polityce wewnętrznej. "FAZ" zauważa poważny rozdźwięk między zdecydowanie proeuropejskim premierem Donaldem Tuskiem, a raczej sceptycznie nastawionym, Kaczyńskim. Zdaniem Frankfurtczyków, polski prezydent pamięta o ustawie kompetencyjnej, rozgraniczającej zadania i możliwości głowy państwa i szefa rządu i sferze europejskiej, którą Tusk miał przeprowadzić przez parlament. "FAZ" przewiduje, że taktyka Kaczyńskiego zakłada "blokowanie 'Lizbony' tak długo, jak okaże się to możliwe".
Niemieckie wydanie "Financial Timesa" sugeruje, że nieudane dla euroentuzjastów referendum w Irlandii obudziło nową falę eurosceptycyzmu, czego najlepszym przykładem jest właśnie prezydent RP. Podając przykład czeski, gdzie rząd waha się co do akceptacji Traktatu, ale również austriacki, gdzie domagano się referendum czy niemiecki, gdzie ratyfikacja została zawieszona ze względu na skargi do Trybunału Konstytucyjnego, "FAD" "wielkim błędem" nazywa ograniczanie problemu Traktatu Reformującego jedynie do Irlandii.
Belgijski "Le Soir" także dopatruje się w wypowiedzi Kaczyńskiego emanacji polityki wewnętrznej. Zdaniem Belgów, takie zachowanie służy podkreśleniu różnic między, będącym politycznym zapleczem prezydenta, PiS, a rządem, co miałoby "pomóc braciom Kaczyńskim i PiS (...) wspiąć się wyżej w sondażach"."Wybryk polskiego prezydenta na nowo spycha Europę na skraj kryzysu" - grzmi "Le Soir" podkreślając, że stanowisko Kaczyńskiego od razu poparł niechętny pogłębianiu integracji czeski prezydent, Vaclav Klaus.
W samej Francji, dla której wystąpienie polskiej głowy państwa było najważniejszą "niespodzianką", "Le Figaro" nie szczędzi słów krytyki. "Lech Kaczyński wyciągnął z kapelusza nowego politycznego królika, aby znów móc zaistnieć na polskiej scenie politycznej" - piszą Francuzi, powołując się na opinię prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej, jakoby zachowanie prezydenta służyć miało podniesienia poparcia sondażowego. Dziennik informuje, że Nicolas Sarkozy przełożył o 10 dni swoją wizytę w Dublinie (zaplanowaną na 11 lipca; oficjalnie z powodu przepełnienia kalendarza) właśnie po to, aby zająć się rozwiązaniem "kwestii polskiej".
"Nacjonalistyczny oportunizm" i "cios poniżej pasa" to określenia, jakich użyła wobec stanowiska polskiego prezydenta prasa włoska. "Corriere della Sera" nie wyklucza, że Kaczyński zmieni zdanie i ostatecznie ratyfikuje Traktat, zauważa jednak, że nie jest on "jedyną na horyzoncie osobą psującą zabawę", znów odnosząc się do Vaclava Klausa. Mediolański dziennik widzi wiele podobieństw między obecną sytuacją a patem z roku 2005, kiedy po przegranych referendach również "zachowywano optymizm" i nie przerywano ratyfikacji. Katolicka gazeta "Avvenire" pisze o aspekcie psychologicznym, jaki przyniosłaby akceptacja dokumentu w Polsce, torująca drogę do prac nad dalszym rozszerzaniem UE. "Konserwatysta, nacjonalista i eurosceptyk, polski prezydent jest zagorzałym miłośnikiem liberum weto, zwłaszcza na forum europejskim, gdzie wciąż obowiązuje zasada jednomyślności", jak określa się Lecha Kaczyńskiego w publikacji, został zdaniem dziennika włoskiego episkopatu "sam, przeciwko wszystkim" i "bez sojuszników".
Jako cios dla świeżo rozpoczętej francuskiej prezydencji opinię Kaczyńskiego postrzega też hiszpański "El Pais".
Krytyka płynie także ze strony najmłodszych członków Unii Europejskiej. Bułgarski "Dnewnik" przypomina, że to właśnie polska delegacja była najtrudniejszym partnerem w czasie rozmów nad ustaleniem ostatecznej treści Traktatu Reformującego. "Polska tradycyjnie utrudnia europejski kompromis" - podsumowuje "Dnewnik".
Moskiewski "Kommiersant" pisze o polskim "zabijaniu okna do Europy". Dziennik opisuje wyboistą drogę, jaką przebył już w Polsce Traktat Lizboński. Kontrowersje wokół dokumentu mają zdaniem Rosjan "charakter systemowy".
Brytyjski "Daily Telegraph" w swoich komentarzach stanowi wyraźny kontrast dla pozostałych mediów europejskich. Mimo destabilizacji, jaką stanowisko polskiego prezydenta wprowadziło już w pierwszym dniu francuskiej prezydencji w Unii, "jest mile widziane, że Polska, tak długo uciskana przez Związek Radziecki, odrzuca autorytaryzm Brukseli w poparciu dla Irlandczyków". Brytyjczycy podkreślają, że Polska nie jest jedynym krajem, w którym ratyfikacja Traktatu nie idzie zupełnie gładko, przywołując niemieckie skargi do Trybunału Konstytucyjnego. Gazeta zwracają uwagę na dużo głębszy problem, jaki pojawił się w Unii Europejskiej - koncentrowanie się na "beznadziejnych, przestarzałych pomysłach federalistycznych" zamiast podejmowania kwestii bliższych obywatelom, co nieuchronnie prowadzi do spadku poparcia dla idei dalszej integracji.
Na podstawie: sueddeutsche.de, faz.net, telegraph.co.uk, euro.pap.com.pl, euobserver. com, gazeta.pl