Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Polska Polscy pogranicznicy łamią prawa człowieka?

Polscy pogranicznicy łamią prawa człowieka?


02 październik 2008
A A A

Tadżyccy i turkmeńscy uczestnicji sesji OBWE domagają się przeniesienia biura organizacji zajmującego się problemami praw obywatelskich i procesów demokratyzacji z Warszawy do innego demokratycznego kraju. Powodem jest skandaliczne ich zdaniem zachowanie polskiej straży granicznej.
Image
(cc) yuan2003

Zafar Abdułajew, występujący w imieniu delegacji tadżyckiej, skarży się, że polscy pogranicznicy przekroczyli wszystkie dopuszczalne normy przedłużając bezpodstawnie czas kontroli aż do 1,5 godziny. Funkcjonariusze mieli domagać się też okazania zaproszeń, które w przypadku delegatów na sesję OBWE nie były konieczne.

Kapitan Piotr Barański ze Straży Granicznej nie rozumie zarzutów środkowoazjatyckich gości. "Wykonywano normalne czynności, które trwały 15 minut. Zwróciliśmy się o pokazanie dokumentów uwiarygodniających wjazd do Polski" - utrzymuje.

Niepokojący wydaje się fakt, że nie tylko Tadżykowie narzekają na procedowanie polskich służb. "Choć byliśmy zarejestrowani jako uczestnicy sesji, trzymali nas 20 minut, rozważając, czy nas wpuścić" – mówi Annadurdy Chadzijew, jeden z szefów turkmeńskiej opozycji. Chadzijew podkreśla, że nie zdarzyło mu się spotkać z podobną sytuacją w jakimkolwiek innym demokratycznym państwie. "Tam, gdy urzędnik widzi, że papiery są w porządku, wpuszcza daną osobę, nie robiąc problemów" - dodaje.

Padły też oskarżenia o dykryminację na tle rasowym. "Wiadomo, o co tu chodzi. Kto ma ciemną twarz, jest od razu podejrzany" - powiedział "Rzeczpospolitej" jeden z gości, pragnacy zachować anonimowość. Straż Graniczna stanowczo zaprzecza. "Nie ma u nas czegoś takiego jak dyskryminacja rasowa" - zapewnia kapitan Jacek Sońta.

Zdaniem gości Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka incydenty te nie wpłyną pozytywnie na obraz Polski za granicą. W podobnym tonie wypowiada się kazachska opozycjonistka Balli Marzec. Jej zdaniem do skarg środkowoazjatyckich delegatow należy podejść ze zrozumieniem. "Przyjeżdżają z krajów, gdzie władze nie wysyłają opozycjonistów do gułagu, tylko od razu zabijają. Myślą, że tu zostaną powitani z kwiatami, bo Polska to kraj, który pierwszy przełamał mur komunizmu" - zauważa.

 

Na podstawie: rp.pl