Polscy pogranicznicy łamią prawa człowieka?
Tadżyccy i turkmeńscy uczestnicji sesji OBWE domagają się przeniesienia biura organizacji zajmującego się problemami praw obywatelskich i procesów demokratyzacji z Warszawy do innego demokratycznego kraju. Powodem jest skandaliczne ich zdaniem zachowanie polskiej straży granicznej.
Zafar Abdułajew, występujący w imieniu delegacji tadżyckiej, skarży się, że polscy pogranicznicy przekroczyli wszystkie dopuszczalne normy przedłużając bezpodstawnie czas kontroli aż do 1,5 godziny. Funkcjonariusze mieli domagać się też okazania zaproszeń, które w przypadku delegatów na sesję OBWE nie były konieczne.
Kapitan Piotr Barański ze Straży Granicznej nie rozumie zarzutów środkowoazjatyckich gości. "Wykonywano normalne czynności, które trwały 15 minut. Zwróciliśmy się o pokazanie dokumentów uwiarygodniających wjazd do Polski" - utrzymuje.
Niepokojący wydaje się fakt, że nie tylko Tadżykowie narzekają na procedowanie polskich służb. "Choć byliśmy zarejestrowani jako uczestnicy sesji, trzymali nas 20 minut, rozważając, czy nas wpuścić" – mówi Annadurdy Chadzijew, jeden z szefów turkmeńskiej opozycji. Chadzijew podkreśla, że nie zdarzyło mu się spotkać z podobną sytuacją w jakimkolwiek innym demokratycznym państwie. "Tam, gdy urzędnik widzi, że papiery są w porządku, wpuszcza daną osobę, nie robiąc problemów" - dodaje.
Padły też oskarżenia o dykryminację na tle rasowym. "Wiadomo, o co tu chodzi. Kto ma ciemną twarz, jest od razu podejrzany" - powiedział "Rzeczpospolitej" jeden z gości, pragnacy zachować anonimowość. Straż Graniczna stanowczo zaprzecza. "Nie ma u nas czegoś takiego jak dyskryminacja rasowa" - zapewnia kapitan Jacek Sońta.
Zdaniem gości Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka incydenty te nie wpłyną pozytywnie na obraz Polski za granicą. W podobnym tonie wypowiada się kazachska opozycjonistka Balli Marzec. Jej zdaniem do skarg środkowoazjatyckich delegatow należy podejść ze zrozumieniem. "Przyjeżdżają z krajów, gdzie władze nie wysyłają opozycjonistów do gułagu, tylko od razu zabijają. Myślą, że tu zostaną powitani z kwiatami, bo Polska to kraj, który pierwszy przełamał mur komunizmu" - zauważa.
Na podstawie: rp.pl