Polska-Afganistan/ Polacy nie będą jeździć na patrole
Patrole wykonywane przez żołnierzy Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie zostały zawieszone po wtorkowym incydencie, w którym zginął jeden z żołnierzy.
Polscy żołnierze jechali do dystryktu Waghez w celu sprawdzenia stopnia realizacji projektów pomocowych. Jeden z samochodów typu Humvee najechał na ładunek wybuchowy. W eksplozji zostało rannych dwóch żołnierzy, jeden z nich, starszy szeregowy Grzegorz Politowski zmarł w szpitalu.
"Polacy, którzy mieli patrolować pewien rejon w prowincji Ghazni, nie będą tego robić" - powiedział w wywiadzie dla Radia Zet minister obrony narodowej Bogdan Klich. Operacja ta będzie kontynuowana po reorganizacji polskiego kontyngentu.
Według planów MON Polacy mają przejąć odpowiedzialność za jedną z prowincji. Prawdopodobnie będzie to prowincja Ghazni. Pozwoli to na większa koncentrację naszych wojsk i zwiększy bezpieczeństwo.
Do Afganistanu mają także trafić śmigłowce: szturmowe Mi-24 i transportowe Mi-17. Ponadto liczebność polskiego kontyngentu ma wzrosnąć o 400 żołnierzy. Obecnie w Afganistanie służy 1200 Polaków.
Opracowywane w Polsce pojazdy opancerzone Tur i Żubr zabezpieczone przez działaniem ładunków wybuchowych (MRAP - Mine Resistance Ambush Protected) znacznie zwiększyłyby bezpieczeństwo polskich żołnierzy. Nie wiadomo jednak kiedy znajdą się na wyposażaniu PKW w Afganistanie.
Na podstawie: wp.pl, tvn24.pl, mon.gov.pl