Przemysław Prekiel: Ku pojednaniu
- Przemysław Prekiel
W rocznicę zakończenia II wojny światowej padło wiele ważnych deklaracji o pojednaniu, przebaczeniu, o wspólnych interesach na przyszłość.
Jak wzorzec pojednania w Europie stawia się za wzór pojednanie niemiecko-francuskie, a rosyjski premier słusznie zauważył w „liście do Polaków”, że takim samym symbolem pojednania jest rosyjsko-niemieckie pojednanie.
Straszenie Niemcami
Ze względu na straszliwą przeszłość straszenie naszym zachodnim sąsiadem zawsze było bardzo popularne, przynosiło niekiedy polityczne korzyści dla konkretnych ugrupowań. Mimo ponad 60 lat od zakończenie wojny Polska ma problem z rzeczywistym pojednaniem- zarówno z Niemcami jak i Rosją.
Przed ostatnimi wyborami do Parlamentu Europejskiego dwie niemieckie partie- CDU/CSU wydały odezwę, stwierdzając min. , że wszystkie wypędzenia muszą zostać międzynarodowo potępione, a pogwałcone prawa do ojczyzny uznane. Ów odezwa wywołała prawdziwą burzę w polskich mediach, z pewnością nie jest to dokument nam przyjazny, i dobrze się stało, że zarówno polscy politycy i publicyści potępili tę odezwę, jednak był też to powód dla partii Jarosława Kaczyńskiego do rozpętania antyniemieckich fobii- liczył z pewnością na polityczne korzyści. Tego typu odezwy są dość popularne, zwłaszcza w okresie wyborczym, politycy niemieckiej prawicy szukają głosów wszędzie tam gdzie się da - również u zwolenników Związku Wypędzonych, tak jak w Polsce politycy PiS często korzystają z gościnności w mediach kontrowersyjnego ojca Tadeusza Rydzyka - mediach wrogo nastawionych do UE, często nasyconych ksenofobią i antysemityzmem - dla politycznych korzyści robi się jak widać wiele.
Wówczas prezes PiS twierdził, że ta odezwa czyni z Polski „kubeł na śmieci”, wezwał jednocześnie premiera Tuska, by wspólnie z PiS PO potępiła odezwę podczas wizyty kanclerz Angeli Merkel. Prezes Kaczyński zakwestionował nawet lojalność PO wobec Polski - mimo tych zaczepek premier Tusk nie dał się wciągnąć w polityczne intrygi, komentując cała sprawę-„Polska potępia wypędzenia, ale odpowiedzialne są za nie Niemcy”. Po wyborach okazało się, że antyniemiecka fobia jest coraz mniej opłacalna. Pragmatyzm zwycięża nad resentymentami historycznymi.
Niemiecko-Rosyjskie zagrożenie?
W przeszłości zbliżenie się naszych dwóch wielkich sąsiadów kończyło się dla nas katastrofą- wojna, zabory, okupacja. Każde więc zbliżenie się tych państw odbierane jest w Polsce jako duże zagrożenie, że znów „dogadają się nad naszymi głowami”.
Jeśli oba kraje- Niemcy i Rosja- byłyby zantagonizowane- to jaki z tego sukces mogłaby ogłosić Polska? Czy byłoby to dla nas korzystne? Jeśli spojrzymy w przeszłość, to izolowanie, któregoś z tych państw kończyło się dla nas bardzo niekorzystnie.
Znawca stosunków polsko-niemieckich prof. Anna Wolff-Powęska słusznie stwierdziła - „Obawy może artykułować państwo słabe, bezradne, osamotnione i zakompleksione. Status Polski, jej kondycja jako państwa demokratycznego, członka NATO oraz Unii Europejskiej nie usprawiedliwiają poczucia zagrożenia ze strony Niemiec i Rosji”.
Nie powinniśmy obawiać się zbliżenia niemiecko-rosyjskiego, to może przynieść korzyści również dla Polski- jeśli wyrzeczemy się kompleksów i włączymy się aktywnie na forum UE- nie oznacza to oczywiście, że nie możemy mieć innego stanowiska.
Kościół - wzorzec pojednania
Nikt bardziej wytrwale nie buduje wspólnego dialogu i przebaczenia niż Kościoły w Polsce i Niemczech- i to już od ponad 40 lat.
Zaczęło się od opublikowanego w 1965 roku przez Kościoły Ewangelickie w Niemczech „Memorandum Wschodniego” - dokument proponował, aby spojrzeć w nowy sposób na sytuację wypędzonych i budować atmosferę pojednania między narodami.
Rewolucyjny jednak okazał się jednak list biskupów polskich do biskupów niemieckich - „W tym jak najbardziej chrześcijańskim ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. A jeśli Wy - biskupi niemieccy i Ojcowie Soboru po bratersku wyciągnięte ręce ujmiecie, to wtedy dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić nasze Millennium w sposób całkowicie chrześcijański” - brzmiały najważniejsze słowa listu. Słowa te skierowane były również do-a może przede wszystkim - do ludzi świeckich, zarówno w Polsce jak i Niemczech-bez różnicy czy z NRD czy RFN.
Odpowiedz biskupów niemieckich była natychmiastowa - 5 grudnia 1965 roku pisali oni „Wiele okropności doznał polski naród od Niemców i w imieniu niemieckiego narodu. Wiemy, że dźwigać musimy skutki wojny, ciężkie również dla naszego kraju (...) Jesteśmy wdzięczni za to, że w obliczu milionowych ofiar polskich owych czasów pamięta się o tych Niemcach, którzy opierali się demonowi i w wielu wypadkach oddawali za to swoje życie (...) Tak więc i my prosimy o zapomnienie, więcej, prosimy o przebaczenie. Zapomnienie jest sprawą ludzką, natomiast prośba o przebaczenie jest apelem skierowanym do tego, który doznał krzywdy, by spojrzał na tę krzywdę miłosiernym okiem Boga i wyraził zgodę na nowy początek. (...) Z braterskim szacunkiem przyjmujemy wyciągnięte dłonie”
Trudno o lepsze zrozumienie i o lepszy wzorzez pojednania.
Również w 2009 roku biskupi obu krajów ponowili ideę wspólnego przebaczenia w specjalnym liście apelując do polityków aby nie sprowadzali bolesnej historii do bieżącej polityki - "Trzeba politykom w Niemczech i w Polsce przypomnieć odpowiedzialność za słowo wypowiadane w tak delikatnej materii, jak relacje polsko-niemieckie. Do niedawna uważaliśmy je za co najmniej poprawne, czy nawet za dobre, nie tylko na płaszczyźnie politycznej, również na płaszczyźnie społeczeństw. Byłoby zagrożone to, co się już dokonało, gdyby po obu stronach zabrakło rozwagi, umiaru i kompetencji w mówieniu o trudnych polsko-niemieckich relacjach. Nie wolno dopuścić do jakiejś, nawet werbalnej, eskalacji wzajemnych pretensji”- głosił list, ważnym sygnałem była tez odezwa 120 niemieckich intelektualistów w rocznicę II wojny światowej.
Skoro publikowany przez IPN raport, mówiący o tym, że z rąk Niemiec podczas wojny zginęło ponad 5 milionów polskich obywatel i- przy ok. 200 tys. z rąk sowieckich - to można być dobrej myśli, jeśli chodzi o pojednanie również z Rosją, być może potrzebny jest jakiś gest - taki jak gest Willy Branda, klęczącego przed pomnikiem Getta w Warszawie i jego pamiętne słowa - „Oto klęczy ten , który nie musi, w imieniu tych, którzy muszą, ale nie klęczą-bo nie mogą się odważyć, nie potrafią, albo nie chcą”.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.