Tajna notatka dowodem na istnienie więzień CIA w Szymanach?
Czy w 2006 r. czołowi politycy PiS spotykali się, by rozmawiać o tajnych więzieniach CIA w Polsce? Zdaniem "Gazety Wyborczej" i "Dziennika" - tak.
Obie gazety w piątkowych (5.09) wydaniach opisywały spotkanie ówczesnego ministra sprawiedliwości - Zbigniewa Ziobry, Prokuratora Krajowego - Janusza Kaczmarka i ministra koordynatora ds. słuzb specjalnych - Zbigniewa Wassermana, jakie miało odbyć się w 2006 r. Politycy, według dzienników, rozmawiali o tajnej notatce, przygotowanej przez Zbigniewa Siemiątkowskiego podczas jego szefowania w Agencji Wywiadu w okresie rządów SLD, która miała potwierdzać istnienie więzień CIA w mazurskich bazach. Dokument ten, który obecnie bada Prokuratura Krajowa, miał im pokazać ówczesny szef AW, gen. Zbigniew Nowek.
Jak podaje "Dziennik", w teczce, przyniesionej przez gen. Nowka, znajdowała się zgoda na umieszczeniu na terenie szkoły wywiadu w Starych Kiejkutach bazy CIA. Dokument firmowany był przez Siemiątkowskiego. Zdaniem "Gazety Wyborczej", treść notatki potwierdza, że w Kiejkutach znajdowała się amerykańska baza tranzytowa, wykorzystywana do obsługi samolotów CIA lądujących w Polsce. "Notatka mówi tylko o tym, że oficerowie CIA bywali w Starych Kiejkutach w ramach współpracy z naszym wywiadem, m.in. szkolili policjantów z Iraku" - donosi "Rzeczpospolita", powołując się na jednego z byłych ministrów w rządzie PiS.
Wszyscy politycy wymienieni w piątkowych publikacjach zgodnie odmawiają komentarzy, zasłaniając się tajemnicą państwową. Jedynie Janusz Kaczmarek potwierdza, że takie spotkanie rzeczywiście się odbyło, podczas gdy Zbigniew Wasserman sam ten fakt uważa za objęty klauzulą tajności. Również autor rzekomej notatki deklaruje, że chętnie porozmawia z prokuratorem, jeśli tylko zostanie zwolniony z tajemnicy państwowej. Do tego czasu Siemiątkowski ucina wszelkie pytania, mówiąc, że "w tej sprawie nie ma nic do powiedzenia". Zbigniew Ziobro podkreśla, że nie został poinformowany o takim dokumencie drogą oficjalną przez jakąkolwiek instytucję państwową. Deklaracja ta jest o tyle prawdziwa, o ile nieistotna - opisywane przez media zdarzenie było bowiem inicjatywą prywatną.
Szef rządu Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński, utrzymuje, że o istnieniu amerykańskich jednostek nie wiedział. Podkreśla, że temat ten nie pojawiał się podczas żadnej z jego rozmów z odpowiedzialnym za służby specjalne Wassermanem. "W trybie niesłużbowym to z różnymi ludźmi rozmawiałem na ten temat, co to mogłoby być. Czy to rzeczy wyssane z palca, czy może nie? Raczej zawsze dochodziliśmy do wniosku, że jednak wyssane z palca" - komentuje całą sprawę były premier zaznaczając, że takie jest jego osobiste zdanie.
Sprawie przygląda się obecnie wydział przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", prowadzone śledztwo dotyczy przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązku przez polskich urzędników.
Na podstawie: wyborcza.pl, dziennik.pl, rp.pl