Związek Polaków na Białorusi bez sternika?
Według prasowych doniesień MSZ przekonuje Andżelikę Borys, przewodniczącą nieuznawanego przez władze w Mińsku, Związku Polaków na Białorusi, do rezygnacji ze swojej funkcji. Miałoby to ułatwić normalizację stosunków polsko-białoruskich. MSZ zaprzecza tym spekulacjom.
Według informacji podanych przez dziennik "Rzeczpospolita", Andżelika Borys, przewodnicząca nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi, jest namawiana przez polski MSZ do rezygnacji z pełnionej funkcji. Miałoby to pomóc w normalizacji, napiętych od kilku lat, polsko- białoruskich stosunków. Gazeta podkreśla, że Borys została wezwana do polskiego ministerstwa tuż przed wizytą w Warszawie szefa dyplomacji Białorusi Sierhieja Martynaua. Podczas spotkania miała usłyszeć, że "w imię racji geopolitycznych" oraz w celu poprawy relacji z Białorusią, powinna ustąpić z zajmowanego stanowiska.
Przypomnijmy, że konflikt wokół Związku Polaków na Białorusi trwa od 2005 roku. Wówczas to białoruskie władze nie uznały nowowybranego kierownictwa, z Andżeliką Borys na czele i unieważniły zjazd, który dokonał tego wyboru. Następnie przeprowadzono zmanipulowane wybory do władz organizacji, podczas których kierownictwo przejął posłuszny Mińskowi Józef Łucznik. Tej części ZPB nie uznaje z kolei rząd polski.
"Rzeczpospolita" sugeruje, że polscy dyplomaci mają plan zażegnania tego konfliktu. Scenariusz wyglądałby następująco: w listopadzie zorganizowanoby zjazd obu związków, który dokonałby wyboru jednego, wspólnego prezesa. Takie rozwiązanie sprawy to ukłon w stronę władz Białorusi, które od początku upierały się przy ponownym "zjednoczeniu" ZPB. Natomiast Warszawa przekonywała dotychczas, że mogą legalnie istnieć dwa związki. Polscy działacze na Białorusi uważają, że taki pomysł nie ma szans powodzenia.
Informacjom dziennika zaprzeczają polscy dyplomaci. Andrzej Kremer, wiceszef MSZ, utrzymuje, że spotkanie z Andżeliką Borys w Warszawie nie miało nic wspólnego z wizytą Martynaua. Rzecznik prasowy ministerstwa, Piotr Paszkowski, również dementuje prasowe spekulacje.Twierdzi, że nigdy nie sugerowano, by Borys ustąpiła ze swego stanowiska. W odpowiedzi na pytanie o to czy struktury ZPB powinny ze sobą współpracować podkreślił, że "byłoby to pożądane". Ponadto dodał, że wybory nowych władz związku powinny zostać przeprowadzone z zachowaniem demokratycznych procedur.
Andżelika Borys odpowiadając na pytanie czy była namawiana do rezygnacji stwierdziła, że "tego tematu w ogóle nie było, był tylko temat legalizacji organizacji." Zaznaczyła, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to pójdzie na każde ustępstwo dla dobra ZPB. Zapewniła także, iż władzom związku zależy na rozwiązaniu konfliktu, jednakże potrzebna jest dobra wola strony białoruskiej.
Na podstawie: rp.pl wyborcza.pl dziennik.pl