Somalia/ Wojsko wysiedla mieszkańców Mogadiszu
Obrońcy praw człowieka donoszą, że w ostatnich dniach żołnierze Tymczasowego Rządu Federalnego i wspierający ich Etiopczycy wysiedlili z północnych dzielnic Mogadiszu tysiące mieszkańców. Te mocno kontrowersyjne działania mają ułatwić rządowi walkę z islamskimi rebeliantami.
Wedle słów Sudana Ali Ahmeda – przewodniczącego somalijskiej organizacji pozarządowej „Elman” – wysiedlenia rozpoczęły się w ostatni czwartek. „Nie jestem w stanie podać precyzyjnych danych ale liczba wysiedlonych idzie w tysiące” stwierdził w wywiadzie dla Associated Press. „Etiopskie i somalijskie wojska zmusiły ich do opuszczenia swych domów”.
Większość wysiedlonych szuka schronienia w u krewnych lub przyjaciół zamieszkujących inne dzielnice miasta. Reszta szuka schronienia poza nim, w prowizorycznych obozach dla uchodźców, gdzie wegetuje bez wystarczającego zaopatrzenia w żywność, wodę i lekarstwa.
Ahmed przyznaje jednocześnie, że islamscy rebelianci notorycznie wykorzystują cywilów jako „żywe tarcze” i dlatego chętnie operują w gęsto zamieszkałych obszarach. Ahmed potępił obie strony konfliktów za „nieliczenie się z życiem cywilów”.
Również rzeczniczka UNHCR Jennifer Pagonis potwierdza, że w północnym Mogadiszu wojsko zmusza mieszkańców do opuszczania swych domów. Wedle jej słów tylko w tym miesiącu z miasta uciekło ok. 11 tysięcy ludzi. „Mogadiszu jest podzielone na dwie części – opuszczoną północną (…) i spokojną południową” mówi Pagonis. Wedle jej słów, m.in. Bakara – jedno z największych targowisk we wschodniej Afryce - jest obecnie niemal opustoszałe.
Strona rządowa nie komentuje tych doniesień.
Od wielu miesięcy Mogadiszu pogrążone jest w chaosie i nie ma praktycznie dnia by w mieście nie dochodziło do krwawych potyczek miedzy żołnierzami Tymczasowego Rządu Federalnego i wspierającymi ich Etiopczykami, a islamskimi bojownikami. Decyzja o rozpoczęciu wysiedleń miała zostać podjęta właśnie po kolejnym silnym ataku na jedną z rządowych baz w mieście. Raczej nieprzypadkowo wysiedlenia mają miejsce w północnych dzielnicach Mogadiszu – uważanych za bastion islamistów. Rząd liczy zapewne, że pozbawienie rebeliantów schronienia wśród cywilnej populacji ułatwi zduszenie fundamentalistycznego ruchu oporu.
Od 1991 r., kiedy to obalono komunistycznego prezydenta Siada Barre, Somalia nie posiada efektywnie działającego rządu centralnego. Somalia jest klasycznym państwem „upadłym”, w którym nie działają żadne państwowe instytucje, a miejscowe klany i ich „Panowie wojny” podzielili pogrążony w anarchii kraj na swe strefy wpływów.
Latem 2006 r. Mogadiszu i niemal cała południowa Somalia przeszły na pół roku pod kontrolę islamskich fundamentalistów z tzw. Unii Trybunałów Islamskich. Islamiści zaprowadzili na zajętych przez siebie terenach porządek i względną stabilizację, lecz ich polityka wzbudziła zaniepokojenie Zachodu i regionalnych potęg. W rezultacie w grudniu 2006 r. etiopska interwencja wojskowa rozgromiła „somalijskich talibów” i osadziła w Mogadiszu uznawany przez społeczność międzynarodową, lecz wcześniej zupełnie bezsilny Tymczasowy Rząd Federalny. Islamiści nie rezygnują jednak z walki i prowadzą przeciwko Etiopczykom i ich somalijskim sprzymierzeńcom krwawą walkę partyzancką, której epicentrum znajduje się właśnie w Mogadiszu.
Na podstawie: iol.co.za, mg.co.za, irinnews.org