Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home 404 Opinie Społeczeństwo Brytyjska służba zdrowia potrzebuje reanimacji

Brytyjska służba zdrowia potrzebuje reanimacji


04 październik 2024
A A A

Rząd Wielkiej Brytanii zapowiedział zreformowanie państwowego systemu opieki zdrowotnej, reagując w ten sposób na druzgocący raport na temat jego krytycznego stanu. Poprawa sytuacji będzie zależeć od długoterminowych działań, ale część problemów wymaga natychmiastowej reakcji.

W połowie września analizę sytuacji w Narodowej Służbie Zdrowia (NHS) przedstawił prof. Ara Darzi, członek Izby Lordów i minister zdrowia w lewicowym rządzie Gordona Browna. Przygotował ją na wniosek powołanego w lipcu nowego szefa resortu zdrowia, Wesa Streetinga. Z raportu znanego chirurga wyłania się obraz instytucji znajdującej się, jak to sam określił, w „stanie krytycznym”.

NHS ma tym samym problem z zapewnieniem pacjentom opieki zdrowotnej. Wprawdzie jej najważniejsze parametry zostały zachowane, ale jest to przede wszystkim wynik determinacji samych pracowników. Mimo to nie są oni w stanie poradzić sobie z systemowymi problemami, którymi są zwłaszcza długi czas oczekiwania na przyjęcie przez lekarza. Według Darziego może to przyczyniać się nawet do 12 tys. dodatkowych zgonów rocznie.

Od 2010 roku, gdy władzę w Wielkiej Brytanii przejęła Partia Konserwatywna, blisko piętnastokrotnie zwiększyła się liczba osób czekających na leczenie szpitalne. Chodzi zwłaszcza osoby czekające na przyjęcie ponad rok, chociaż powinno udzielić im się tego rodzaju pomocy nie później, niż po osiemnastu tygodniach. Kilkanaście lat temu takich pacjentów było około 20 tys., podczas gdy obecnie jest ich już ponad 300 tys.

Nawet otrzymanie pomocy ze strony lekarzy nie gwarantuje opieki na odpowiednim poziomie. W ostatnich latach wyhamowały wskaźniki przeżywalności nowotworów, a w niektórych obszarach jakość usług stale się pogarsza. W 142-stronnicowym raporcie jego autor zwrócił uwagę zwłaszcza na coraz bardziej niepokojącą sytuację na oddziałach położniczych.

Reforma albo śmierć

Premier Keir Starmer reagując na publikację Darziego powiedział wprost, że brytyjska służba zdrowia „zostanie zreformowana albo umrze”. Jego zdaniem zmiany w NHS „potrwają nie miesiące ale lata”, dlatego nie należy spodziewać się szybkiej poprawy sytuacji. Jednocześnie rząd Partii Pracy nie zamierza dokładać więcej pieniędzy do funkcjonowania opieki zdrowotnej. Przekazywanie dodatkowych funduszy na jej działanie w obecnej sytuacji byłoby ich trwonieniem.

Co więc dokładnie proponuje laburzystowski rząd? Dziesięcioletni plan odbudowy NHS zasadza się na trzech głównych założeniach: szerszym wykorzystaniu nowoczesnych technologii, przejściu od leczenia chorób do skupienia się na profilaktyce oraz scedowaniu części opieki nad chorymi na społeczeństwo. Starmer nie ukrywa, że sytuację pogarsza fakt starzenia się mieszkańców Wielkiej Brytanii, stąd też konieczne jest zabezpieczenie przyszłości służby zdrowia. W kontekście wspomnianych funduszy lewica sprzeciwia się więc podnoszeniu składek pobieranych od pracujących.

Tak naprawdę Partia Pracy nie przedstawiła zbyt wielu szczegółów zapowiadanej reformy NHS. Pojawia się zresztą pytanie, czy da się poprawić sytuacje bez przeznaczania dodatkowych funduszy na służbę zdrowia. Starmer chce na przykład wdrożyć wspomniane nowoczesne technologie i zarazem zrealizować plan byłego premiera Borisa Johnsona, który w 2019 roku zapowiadał budowę nowych szpitali. Tych rozwiązań raczej nie da się wprowadzić bez większej puli pieniędzy. Zwłaszcza, że lewicowcy sami przez lata zarzucali swoim konserwatywnym poprzednikom, iż pod ich rządami opieka zdrowotna jest chronicznie niedofinansowana.

Brytyjczycy zapewne poznają szczegóły reformy NHS dopiero w nadchodzących miesiącach, najprawdopodobniej wiosną przyszłego roku. Na razie pewne światło na możliwe zmiany rzucił minister zdrowia. Streeting zajmuje się obecnie strategią walki z rakiem, sam mając zresztą za sobą udane leczenie nowotworu nerki. Długoterminowy plan leczenia ma poprawić obecne statystyki, a przede wszystkim ma być kompleksowy i obejmować profilaktykę, diagnostykę oraz samo leczenie.

Zawalczyć o zdrowie

„Profilaktyka” jest słowem bardzo często używanym przez brytyjskiego premiera i ministra zdrowia. Starmer ogłaszając konieczność przeprowadzenia reformy odniósł się na przykład (wyrażając dodatkowo szok dostępnymi danymi) do liczby dzieci, które trafiają do szpitala w celu usunięcia przegniłych zębów, bo nie mogły doczekać się leczenia i zwyczajnie o nie niedbały. Poważnymi problemami Brytyjczyków, prowadzącymi do pogarszania się ich stanu zdrowia, są też otyłość i uzależnienie od używek.

Według raportu Darziego, stan zdrowia mieszkańców Wysp Brytyjskich w ciągu ostatniej dekady znacznie się pogorszył. Nie jest to jednak żadne epokowe odkrycie, ponieważ już wcześniej publikowano statystyki na ten temat. Dotyczyły one między innymi zaburzeń odżywiania i przypadków samookaleczania się dziewcząt, narastających problemów psychicznych Brytyjczyków czy utrudniających pracę chorób pleców. W ubiegłym roku szacowano, że z powodu złego stanu zdrowia aktywności zawodowej nie może podjąć rekordowa liczba blisko 2,5 mln osób.

Rząd laburzystów w ramach działań profilaktycznych zamierza przede wszystkim wprowadzić szereg zakazów. Chodzi głównie o ograniczenie możliwości emisji reklam „śmieciowego jedzenia” i produktów zawierających dużą ilość cukru. Nieletni nie mogliby natomiast kupować napojów o wysokiej zawartości kofeiny. Wśród planów władz w Londynie znajduje się także rozszerzenie zakazu palenia papierosów na ogródki piwne. Fluoryzacja wody ma z kolei pomóc w zachowaniu lepszej higieny jamy ustnej, a zakaz budowy restauracji typu fast food w pobliżu szkół ma zapobiegać otyłości wśród dzieci.

Starmer nie wyklucza wprowadzenia kolejnych rozwiązań, nawet jeśli będą one powszechnie uznawane za kontrowersyjne. W jego opinii jednym z kluczowych elementów reformy NHS powinno być właśnie promowanie zdrowego stylu życia i zbilansowanej diety. Szef resortu zdrowia chciałby, aby służba zdrowia aktywniej działała na polu profilaktyki poprzez kontrolę zdrowia ludzi w ich miejscach pracy. Dzięki temu można byłoby zapobiec cukrzycy czy chorobom serca i nerek.

Nie ma czasu

Obliczony na blisko dekadę plan naprawy brytyjskiej opieki zdrowotnej z pewnością można pochwalić jako przykład, rzadkiego przecież we współczesnej polityce, myślenia w dłuższej perspektywie. Nawet publicyści mediów życzliwych rządowi lewicy sarkastycznie przypominają, że pacjenci wraz ze swoimi chorobami nie mają czasu czekać następnych dziesięć lat. Już w tej chwili na wykonanie różnego rodzaju zabiegów czeka blisko 6,39 mln osób, a co dziesiąta osoba musi czekać na pomoc na oddziałach ratunkowych przez co najmniej dwanaście godzin.

Obecnie rząd Starmera jest zajęty gaszeniem pożaru w postaci protestów pielęgniarek. Ich reprezentantki nie zgodziły się właśnie na podwyżkę wynagrodzeń o zaledwie 5,5 proc., oczekując dużo lepszej propozycji. Być może na tym nie zakończa się płacowe żądania pracowników służby zdrowia. Kierownictwo NHS obawia się, że wprowadzona niedawno 22 proc. podwyżka pensji młodych lekarzy spowoduje, iż o zwiększenie swoich uposażeń wystąpią pozostali pracownicy służby zdrowia. Zaspokojenie oczekiwań pielęgniarek będzie jednak największym wyzwaniem, bo ich praca jest powszechnie szanowana wśród Brytyjczyków, a pandemia koronawirusa najlepiej pokazała ich znaczenie dla funkcjonowania opieki zdrowotnej.

Opozycyjna Partia Konserwatywna uważa z kolei, że Partia Pracy w rzeczywistości nie ma spójnego planu naprawy NHS. Co więcej, laburzyści zrzucając odpowiedzialność za kondycję służby zdrowia na torysów nie wspominają, iż to rząd Rishiego Sunaka jako pierwszy przedstawił program długoterminowej reformy, zakładający między innymi zatrudnienie blisko 300 tys. pracowników w ciągu najbliższych piętnastu lat. Trudno rozstrzygnąć ten partyjny spór, można z kolei spodziewać się, że temat opieki zdrowotnej będzie w najbliższym czasie polaryzował brytyjską opinię publiczną. 

Maurycy Mietelski

fot. Edward Belts / Wikimedia Commons