Oskar Pietrewicz: Sygnały z Pekinu
Wizyta chińskiego premiera Wena Jiabao w Korei Północnej rozpoczęła się w niedzielę (4.10) od osobistego przywitania gości przez samego Kim Dzong Ila. Niechętnie pokazujący się publicznie przywódca chciał tym samym od samego początku nadać wyjątkowy charakter wizycie kluczowego chińskiego polityka. Kluczowego, gdyż ostatnim tak ważnym przedstawicielem Chin, który odwiedził Koreę Północną, był prezydent Hu Jintao, który przybył do Pjongjangu w 2005 roku.
Oddanie hołdu przywódcy Korei Północnej Kim Ir Senowi w Pałacu Pamięci Kumsusan, a następnie obejrzenie północnokoreańskiej inscenizacji chińskiego arcydzieła literatury XVIII wieku, wskazywały, że spotkanie przywódców obu państw będzie przebiegało w atmosferze wzajemnej adoracji, gdzie zabraknie rozmów na trudne tematy. Na każdym kroku zarówno chińskie, jak i północnokoreańskie media przypominały o 60. rocznicy nawiązania stosunków dyplomatycznych między Pekinem a Pjongjangiem, co pozwalało domniemywać, że rozmowy Wena z Kimem dotyczyć będą głównie relacji dwustronnych.
Istotnie, stosunki Chin z Koreę Północną od kilkudziesięciu lat cechują się gęstą siecią powiązań. W październiku 1950 roku Chińska Republika Ludowa zdecydowała się na wysłanie żołnierzy, którzy wspierali działania północnokoreańskich sił w trakcie wojny koreańskiej. Po zawieszeniu broni w 1953 roku, Chiny nadal wspierały Koreę Północną. Potwierdzeniem tego był podpisany w 1961 roku traktat o przyjaźni, wzajemnej współpracy i pomocy w przypadku ataku na terytorium państwa-strony, który obowiązuje do dnia dzisiejszego.
Znane są również powiązania gospodarcze między Pekinem a Pjongjangiem. W obliczu ciągłego osłabienia dialogu międzykoreańskiego, handel z Chinami jest jedyną deską ratunku dla targanej problemami gospodarczymi Korei Północnej. W ubiegłym roku wymiana handlowa między Chinami a Koreą Północną osiągnęła wartość 2,79 mld dol., z czego aż 2 mld dol. stanowił chiński eksport. W obecnym roku dostrzegalny jest spadek chińskiego eksportu o 10,4 proc., co nie zmienia faktu, że nadal warunkuje on sytuację społeczno-gospodarczą w Korei Północnej.
Stosunki chińsko-koreańskie związane są również z problemem północnokoreańskich uchodźców. Zamarzające zimą rzeki w pobliżu granicy chińsko-koreańskiej, która rozciąga się na długości 1416 km, stanowią drogą ucieczki dla wielu tysięcy Koreańczyków z Północy. Ocenia się, że w chińskiej strefie przygranicznej przebywa ok. 300 tys. Koreańczyków, których ostatecznym celem jest przyjazd do Korei Południowej. Wzmocnienie kontroli granicznej i oferowanie pomocy gospodarczej przez Chiny w ostatnich miesiącach wydają się przynosić pożądane efekty, w postaci zmniejszenia liczby uchodźców z Korei Północnej.
Należy jednak pamiętać, że, zwłaszcza w ostatnich latach, stosunki Chin z Koreą Północną bywały dalekiego od wzajemnego zrozumienia. W 2003 roku Chiny były jednym z inicjatorów rozmów sześciostronnych, które miały doprowadzić do denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego dzięki współpracy Chin, Japonii, dwóch Korei, Rosji i USA. W październiku 2006 roku Korea Północna przeprowadziła pierwszą w swojej historii próbę nuklearną, co spotkało się z niechęcią władz chińskich. Pekin potępił próbę, co potwierdził poprzez poparcie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1718. 25 maja bieżącego roku Pjongjang przeprowadził drugą próbę nuklearną, co zostało ponownie skrytykowane przez Chiny i zaowocowało jednomyślnym zatwierdzeniem rezolucji nr 1874.
W trakcie jednego z pierwszych wystąpień podczas ostatniej wizyty w Korei Północnej Wen Jiabao podkreślił, że „szczególnie przez ostatnie sześć lat Chiny i Korea Północna działały na rzecz współpracy politycznej, gospodarczej i kulturalnej, czemu służyło wzajemne poszanowanie suwerenności, integralności terytorialnej i poszanowanie ścieżki rozwoju kraju, zgodnej z własnym wyborem”. O konkretnych rezultatach spotkania Wena z Kim Dzong Ilem poinformowała we wtorek (6.10) rzeczniczka chińskiego MSZ Jiang Yu, która powiedziała, że „Chiny i Korea Północna podpiszą kilka porozumień o współpracy w dziedzinie handlu, edukacji i turystyki”.
Ponadto, strona chińska zadeklarowała stałą pomoc dla północnokoreańskiej gospodarki, co powinno przełożyć się na poprawę warunków życia mieszkańców Korei Północnej. Chiny deklarowały, że po wizycie prezydenta Hu Jintao w 2005 roku zapewniły Korei Północnej pomoc gospodarczą, głównie w postaci dostaw żywności, opiewającą na kwotę ok. 2 mld dol. Zgodnie z danymi przedstawionymi przez US Congressional Research Service, deficyt handlowy Korei Północnej w 2008 roku wyniósł 1,3 mld dol. Jeśli również po wizycie Wena Chiny zdecydują się na tak duże wsparcie północnokoreańskiej gospodarki, pozwoli to Pjongjangowi z jednej strony sfinansować deficyt handlowy, a z drugiej umożliwi przeznaczenie pozostałej kwoty na inne cele. Warto pamiętać, że Korea Północna przeprowadziła swoją pierwszą próbę nuklearną w październiku 2006 roku, dokładnie rok po otrzymaniu 2 mld dol. pomocy z Chin po wizycie Hu. Zwrócił na to uwagę minister spraw zagranicznych Korei Południowej Yu Myung-hwan, który oświadczył, że „konieczne jest dokładane zbadanie charakteru chińskiej pomocy gospodarczej, która nie może stanowić naruszenia rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1874”.
Chińskie zaangażowanie w kwestię koreańską jest całkowicie zrozumiałe, jeśli dostrzeże się, że w rzeczywistości Wen nie wrócił do Pekinu z pustymi rękami. Już sama częstotliwość spotkań najwyższych przedstawicieli Chińskiej Republiki Ludowej z Kim Dzong Ilem w ostatnich latach pokazuje, że dyplomacja chińska decyduje się na tak zdecydowane kroki tylko wtedy, gdy ma pewność uzyskania pewnych gwarancji.
W trakcie ostatniej wizyty chiński premier usłyszał od północnokoreańskiego przywódcy, że istnieje możliwość powrotu do rozmów sześciostronnych. Chiny, jako inicjator tego procesu, zawsze zdecydowanie popierały wielostronne rozwiązanie problemu denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego. Gdy w kwietniu bieżącego roku Korea Północna oficjalnie zrezygnowała z uczestnictwa w dialogu sześciostronnym, Chiny dostrzegły spadek swojego znaczenia jako arbitra w sporze. Dyskomfort, który odczuł Pekin, pogłębiał się od sierpnia, kiedy Pjongjang wysyłał sygnały do Waszyngtonu, zachęcające do przeprowadzenia bezpośrednich rokowań dwustronnych. W takiej sytuacji Chiny postanowiły wykorzystać obchody 60. rocznicy nawiązania stosunków dyplomatycznych między Pekinem a Pjongjangiem dla wzmocnienia swojej pozycji w rozgrywce o Półwysep Koreański.
Wtorkowa deklaracja Kim Dzong Ila o ewentualnym powrocie do rozmów sześciostronnych, uzależnia powodzenie tego pomysłu od postępów w relacjach dwustronnych między Koreą Północną a USA. Tak przedstawiona propozycja stawia USA w dość niekomfortowej sytuacji. W przypadku nacisku na negocjacje dwustronne, USA mogą zostać oskarżone przez Chiny i innych uczestników rozmów sześciostronnych o paraliżowanie rozwiązań wielostronnych. Natomiast wyraźne postawienie na wielostronne rozstrzygnięcie sporu może zniweczyć amerykańskie plany w stosunku do Pjongjangu. W zaistniałej sytuacji rzecznik Departamentu Stanu USA Ian Kelly oświadczył, że „USA są gotowe zaangażować się w rozmowy dwustronne z Koreą Północną w celu powrotu Pjongjangu do rozmów sześciostronnych, które stanowią najskuteczniejszą drogę do osiągnięcia pełnej denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego”. Ponadto, Kelly podkreślił, że „nie zostały podjęte żadne decyzje ws. wysłania do Pjongjangu specjalnego przedstawiciela USA Stephena Boswortha”.
System powiązań między Chinami a Koreą Północną, deklaracja Kim Dzong Ila oraz słowa amerykańskiego rzecznika Departamentu Stanu pokazują, że wizyta Wena Jiabao w Pjongjangu na razie wydaje się korzystna z chińskiego punktu widzenia. Na razie, gdyż należy wziąć pod uwagę fakt, że gwarancje Kim Dzong Ila miały stanowić wyłącznie zachętę dla wzmocnienia chińskiej pomocy gospodarczej. Jednakże znaczne uzależnienie Korei Północnej od Chin sprawia, że bardziej możliwy wydaje się wariant wznowienia rozmów sześciostronnych nawet w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Nie należy również wykluczyć opcji, zakładającej ograniczenie formuły rozmów do grona czterech stron – dwóch państw koreańskich, Chin i USA. Takie rozwiązanie mogłoby przyczynić się do zwiększenia efektywności, tym bardziej, że zarówno Japonia, jak i Rosja w ostatnich latach odgrywały marginalną rolę w negocjacjach. Jedno jest pewne – jeśli Korea Północna niebawem powróci do dialogu wielostronnego, będzie to oznaczać, że nie myliła się północnokoreańska gazeta Rodong Sinmun, która okrzyknęła październikową wizytę Wena Jiabao mianem „otwierającej nowy rozdział w historii przyjaźni Chin z KRLD”.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.