Hiszpania: Stare dobre małżeństwo
Na tydzień przed wyborami parlamentarnymi kampanie wyborcze obu liderów sceny politycznej, Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (Partido Socialista Obrero Español, PSOE) i Partii Ludowej (Partido Popular, PP), osiągnęły szczyt swej aktywności. Wszechobecne plakaty, spoty wyborcze w mediach elektronicznych, debata telewizyjna, a nawet internetowe serwisy społecznościowe – wszystkie kanały komunikacyjne są na wagę złota w ostatnich dniach kampanii, by przyciągnąć jak najszersze grono zwolenników, a przede wszystkim wpłynąć na tych, którzy nadal jeszcze nie są zdecydowani.
W sondażach prowadzą Ludowcy, a ich przewaga raczej nie wydaje się być możliwa do zniwelowania. Mimo to Socjaliści nie poddają się i wciąż aktywnie zabiegają o poparcie dla swojego programu. A walka o głosy nie jest łatwa, bo jak wnika ze statystyk, w ciągu 34. lat hiszpańskiej demokracji liczba obywateli nieuczestniczących w wyborach oraz oddających nieważne głosy podwoiła się[1]. Przyczyn takiego stanu rzeczy można upatrywać w fakcie, że jak pokazała popularność ruchu 15-M, coraz więcej Hiszpanów jest zmęczonych polityką i nie wierzy już w żadne obietnice zmian. Według mniejszych partii, zarówno PP jak i PSOE unikają też radykalnych reform, by zachować dwupartyjną hegemonię i zapewnić rotację na stanowiskach wyłącznie we własnym kręgu[2]. I rzeczywiście, analizując hiszpańską scenę polityczną trudno oprzeć się wrażeniu, że PP i PSOE są jak stare dobre małżeństwo – czasem się zgadzają, często kłócą, ale mimo to od lat pozostają pod tym samym dachem i żadne z nich nie planuje wyprowadzki.
„Przyłącz się do zmiany” kontra „Walcz o to, czego chcesz”
Podstawowym postulatem kampanii wyborczej PP stały się szeroko pojęte zmiany. Wydaje się to o tyle trafione, że z wyłączeniem takich krajów jak Rosja czy Kolumbia, gdzie wybory wygrywają z reguły partie już rządzące, proponując hasła kontynuacji, w większości państw świata to właśnie obietnice zmian najchętniej trafiają do wyborców. Podobnie jest w Hiszpanii, gdzie bezrobocie przekroczyło 20% i coraz większa część społeczeństwa odczuwa boleśnie skutki światowego kryzysu finansowego. Ludowcy zachęcają więc, by „przyłączyć się do zmiany” i obiecują niezwłoczne przeprowadzenie szeregu reform, których pilnie potrzebuje kraj. Z kolei PSOE koncentruje się na mobilizacji swego stałego elektoratu, przekonując go, by „walczył o to, czego chce”.
Programy wyborcze PP i PSOE są bardzo obszerne i liczą po ok. 200 stron. Najważniejsze ich punkty są dość podobne. Obie partie koncentrują się głównie wokół walki z bezrobociem, wyrównania szans na rynku pracy, stymulowania przedsiębiorczości, przeprowadzenia reformy podatkowej, usprawnienia służby zdrowia, rozwoju nowych technologii, większej przejrzystości finansowej czy zapewnienia równych szans w dostępie do wysokiej jakości oświaty i szkolnictwa wyższego. Ponadto PP proponuje położenie większego nacisku na rozwój turystyki i usprawnienie administracji, a także wprowadzenie polityki „twardej ręki” w stosunku do terrorystów[3]. Z tym ostatnim wiąże się również zapowiedziane przez Rajoya wyeliminowanie z hiszpańskiej konstytucji możliwości aneksji Nawarry przez Kraj Basków[4]. PSOE z kolei podnosi kwestię równości płci oraz walkę z przemocą wobec kobiet, rozszerzenie katalogu praw obywatelskich czy dążenie do modelu demokracji uczestniczącej[5].
Podobnie jak w przypadku tegorocznych wyborów w Polsce, w Hiszpanii powszechnym stało się też wykorzystywanie w kampaniach wyborczych wizerunków byłych premierów. PP postawiło w tej kwestii na José Maríę Aznara, zaś PSOE na Felipe Gonzaleza. Obaj politycy aktywnie włączyli się w działania swoich ugrupowań, organizując kilkanaście wieców w całej Hiszpanii. González trzykrotnie spotkał się też przed publicznością z Alfredo Rubalcabą, wyrażając swe poparcie dla jego kandydatury na premiera. Aznar przyjął z kolei inną strategię, organizując spotkania niezbiegające się z agendą Mariano Rajoya. Niewątpliwie autorytet obu byłych premierów może w kampanii pomóc, ale niejednokrotnie też wywołać skutek odwrotny do zamierzonego. Uciekanie się do poparcia byłych polityków bywa bowiem krytykowane jako powrót do przeszłości zamiast skupienia się na obecnych problemach kraju[6]. Szczególnie, że obaj wspomniani premierzy odchodzili z urzędu w niesławie. W przypadku Felipe Gonzaleza skandal wywołało ujawienie istnienia GAL, wspieranych przez rząd „szwadronów śmierci” do walki z ETA. Z kolei polityce zagranicznej José Maríi Aznara przypisano odpowiedzialność za zamachy terrorystyczne w Madrycie w 2004r.
Obie partie aktywnie prowadzą również kampanię w Internecie. Oprócz szczegółowych programów wyborczych, na stronach ugrupowań pojawiają się informacje prasowe, oświadczenia, komunikaty i bogato ilustrowane relacje z wieców wyborczych, a nawet transmisje na żywo. Zarówno PP, jak i PSOE obecne są też w serwisach społecznościowych, takich jak Facebook czy Twitter. Za pośrednictwem tego ostatniego, 11.11.2011 Rubalcaba udzielił transmitowanego na żywo wywiadu, odpowiadając na pytania zadawane przez użytkowników serwisu[7].
Debata telewizyjna - Rajoy kończy lepiej
Odkąd w 1960 r. debata telewizyjna zadecydowała o wyborze Kennedy’ego na prezydenta Stanów Zjednoczonych, element ten na stałe wpisał się w krajobraz kampanii wyborczych. Jedyna debata telewizyjna między Rajoyem i Rubalcabą, odbyła się 7. listopada i była transmitowana przez 17 kanałów telewizyjnych, łącznie z publiczną TVE, prywatną Anteną 3 i stacjami autonomicznymi. Zapowiadające ją grupy, tworzone na Facebooku nie wskazywały na szczególne zainteresowanie owym wydarzeniem i rzeczywiście oglądalność, choć sięgnęła 12 milionów, to jednak nie wyrównała wyniku z 2008 r., kiedy to debatę José Luisa Rodrigueza Zapatero z Mariano Rajoyem obejrzało ponad 13 mln widzów. Spotkanie Rajoya i Rubalcaby nie zbliżyło się nawet do tegorocznego rekordu oglądalności, przypadającego na finałowy mecz o Puchar Króla[8].
Z sondażu, opublikowanego na stronie internetowej dziennika „El Mundo” wynika, że w ocenie 51,4% oglądających lepiej zaprezentował się przywódca Ludowców. Rubalcaba przekonał do siebie nieco mniej, bo 44,2% widzów[9]. Nie od dziś wiadomo też, że polityka poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy, a szczegółowa analiza wypowiedzi obu kandydatów, opublikowana przez „El País”, pokazuje, że Rajoy wygrał debatę z Rubalcabą głównie dzięki dobremu jej podsumowaniu. Pod względem logiki wypowiedzi i rzeczowości argumentacji kandydaci zostali ocenieni niemal tak samo. Zgodnie z przyjętą metodą badawczą ADQAT, zakończenie debaty w wykonaniu lidera PP okazało się jednak o 2 punkty skuteczniejsze niż wypowiedź jego oponenta. Eksperci uznali też za znacznie lepsze rozeznanie Rajoya w faktografii i danych liczbowych, a także ocenili jego propozycje wyborcze jako atrakcyjniejsze od programu PSOE. Stąd też ostatecznie, podobnie jak w przypadku ankietowanych „El Mundo”, ogłoszono wygraną Rajoya[10].
Niemal połowa Hiszpanów zaufa PP
Odczucia telewidzów po debacie liderów najbardziej wpływowych partii potwierdzają również najnowsze deklaracje wyborców. Zgodnie z sondażami PP nie tylko może liczyć na wygraną, ale też na absolutną większość w parlamencie. Poparcie dla Ludowców deklaruje ok. 46% ankietowanych. Jeśli wynik sondaży potwierdzi się w wyborach, to będzie on oznaczał od 190 do 195 mandatów w kongresie (izbie niższej hiszpańskiego parlamentu – Kortezów) dla PP i ustanowi najlepszy rezultat tego ugrupowania w historii. Przewidywania wskazują, że główną partią opozycyjną zostanie natomiast sprawujące obecnie władzę PSOE, które z wynikiem ok. 29% głosów mogłoby liczyć na od 116 do 121 mandatów[11]. Jeśli przewidywania te się potwierdzą, będzie to najgorszy wynik w historii tego ugrupowania. Podobny rezultat PSOE zanotowało bowiem po raz ostatni w 1977 r. czyli w pierwszych wyborach, w jakich kandydowało. Od tamtego czasu nawet jeśli Socjaliści przegrywali wybory to nigdy poparcie dla nich nie spadło poniżej 30%.
O dwucyfrowym wyniku zapomnieć mogą pozostałe partie, kandydujące w tych wyborach, łącznie z trzecią siłą w Kortezach, koalicją wyrosłej w latach 80. ubiegłego wieku na gruncie partii komunistycznej, Zjednoczonej Lewicy (Izquierda Unida, IU) oraz Inicjatywy dla Katalonii – Zielonych (Iniciativa per Catalunya Verds). Szacowane 6% poparcia dla tego ugrupowania wydaje się jednak dobrym wynikiem, gdyż pozwoliłoby powiększyć mu liczbę dotychczasowych mandatów w kongresie z 2 do 8[12]. Kolejną partią, która weszłyby do parlamentu, byłaby chadecka Convergencia y Unió, dysponująca dotychczas w kongresie 10. mandatami. Jej przewidywany wynik ma wynieść ok. 3%, co na pewno pozwoliłoby na utrzymanie obecnych mandatów, a nawet na uzyskanie 3 dodatkowych. Swoje notowania ma szansę poprawić w tych wyborach także Związek, Postęp i Demokracja (Unión, Progreso y Democracia, UPyD). W 2008 r. partii tej udało się wywalczyć jedynie mandat dla stojącej na jej czele Rosy Díez, podczas gdy zakładany w sondażach tegoroczny wynik na poziomie 2% pozwoliłoby wprowadzić do kongresu jeszcze 2 posłów tego ugrupowania. Pozostałe partie polityczne mogą liczyć na co najwyżej ok. 1% poparcia i jeśli nawet znajdą się w parlamencie, to zdobędą zaledwie od 1 do 3 mandatów. Szczególnie bolesne wydają się te prognozy dla Nacjonalistycznej Partii Basków, której z dotychczasowych 6 mandatów najprawdopodobniej zostanie zaledwie połowa[13] .
Senat. Wielki nieobecny
Co ciekawe, o ile media prześcigają się w publikowaniu sondaży dotyczących przyszłego podziału miejsc w kongresie, o tyle niemożliwym jest odszukanie podobnych prognoz odnośnie do senatu. Zapytany o tę kwestię szef firmy, przeprowadzającej badania dla dziennika „El País”, odpowiada, że „nie publikuje się sondaży na temat wyników wyborów do senatu, bo nikt ich nie zamawia”[14]. Senat jest wielkim nieobecnym nie tylko w środkach komunikowania masowego, ale nie cieszy się popularnością nawet wśród instytucji badawczych, będąc notorycznie pomijany w raportach krajowego Centrum Badań Socjologicznych. Sami wyborcy z reguły też nie przywiązują wagi do tego, że 20. listopada przyjdzie im nie tylko głosować na przyszłych posłów, ale również wybrać 208. senatorów, do których dołączy jeszcze 58., desygnowanych przez parlamenty wspólnot autonomicznych.
Małe zainteresowanie tematem wynika zapewne z faktu, że w hiszpańskim ustroju politycznym senat dubluje niejako prace kongresu, pełniąc głównie funkcję doradczą. Nawet jego możliwość odrzucania ustaw jest mocno ograniczona, bo decyzja taka może zostać anulowana przez kongres zwykłą większością głosów. Stąd też coraz częściej pojawia się pytanie czy Hiszpanii naprawdę potrzebna jest w ogóle izba wyższa? Mniejsze partie postulują jej reformę, a nawet zupełne zniesienie, argumentując, że senatorzy zarabiają 5000 euro de facto za dublowanie parlamentarzystów, a w dodatku małe zainteresowanie mediów pozwala im często wykonywać dodatkowe prace zarobkowe[15]. W najbliższym czasie trudno jednak planować zniknięcie senatu z hiszpańskiego systemu politycznego, jako że o takim rozwiązaniu zadecydować musiałaby po wyborach partia rządząca, czyli najprawdopodobniej PP. A choć sondaży w tym temacie brak, to w Hiszpanii z reguły zwycięzca bierze wszystko i znaczna część miejsc w senacie także przypadnie najprawdopodobniej tej partii, co sprawi, że będzie ona zapewne najmniej zainteresowana rozwiązywaniem izby wyższej.
Rajoy politycznym del Bosque?
Ostatni tydzień kampanii wyborczej niewątpliwie zmobilizował sztaby wszystkich kandydatów. PSOE dzielnie walczy o przetrwanie, a PP dąży konsekwentnie do osiągnięcia najlepszego wyniku w swojej historii. Najlepiej świadczy o tym ostatnia wypowiedź wice sekretarza ds. komunikacji PP, Gonzálo Ponsa, który zapewnił, że jego partia zamierza w wyborach „grać w koszulkach reprezentacji narodowej, bo jeśli przegra PP to przegra Hiszpania”[16]. Przyrównanie do obecnych mistrzów świata nie tylko ma zapowiadać spektakularne zwycięstwo Ludowców w najbliższych wyborach, ale wydaje się być także dobrym zabiegiem marketingowym. Jeśli jest bowiem coś, co łączy podzieloną i pełną wewnętrznych animozji Hiszpanię, to niewątpliwie jest to właśnie sympatia dla narodowej reprezentacji w piłce nożnej. Zwycięstwa w Euro 2008 i w ubiegłorocznych Mistrzostwach Świata pozostawiły z boku regionalne podziały, sprawiając, że choć przez chwilę każdy obywatel od Bilbao po Malagę czuł się dumny z bycia Hiszpanem. Czy dla ekipy Rajoya tegoroczne wybory okażą się równie szczęśliwe jak ostatni Mundial dla zespołu Vicente del Bosque? Przekonamy się już 20. listopada.
[1] Rodrigo Silva, El voto que no llega a los partidos, „El País”, 10.11.2011; [URL: http://www.elpais.com/graficos/espana/voto/llega/partidos/elpepunac/20111110elpepunac_1/Ges/]
[2] Juanfer Fernández, UPyD dice que PP y PSOE evitan las reformas para así garantizar su alternancia, „El Mundo”, 12.11.2011; [URL: http://www.elmundo.es/elmundo/2011/11/12/paisvasco/1321100467.html]
[3] PP, Programa Electoral 2011, [URL: www.pp.es]
[4] Agencias, Rajoy eliminará de la Constitución la posible anexión de Navarra a Euskadi, „El País”, 12.11.2011; [URL: http://www.elmundo.es/elmundo/2011/11/12/espana/1321122241.html]
[5] PSOE, Programa Electoral, Elecciónes generales 2011; [URL: http://www.psoe.es]
[6] Soledad Alcaide, Dos (expresidentes) en la carretera, „El País”, 11.11.2011; [URL: http://politica.elpais.com/politica/2011/11/11/actualidad/1321018217_614124.html]
[7] Antoni Gutiérrez-Rubí, Twitterentrevistas, „El País”, 11.11.2011; [URL: http://blogs.elpais.com/las-formas-son-fondo/2011/11/twitterentrevistas.html]
[8] Isabel Gallo, El debate de Rajoy y Rubalcaba fue seguido por 12 milliones de espectadores, „El País”, 8.11.2011; [URL: http://politica.elpais.com/politica/2011/11/08/actualidad/1320740049_451133.html]
[9] ¿Quién ha ganado el debate?. Sondeo El Mundo – Sigma Dos; [URL: http://www.elmundo.es/elecciones/elecciones-generales/2011/graficos/debate_electoral.html]
[10] Mariano Zafra, Análisis del discurso del debate Rajoy-Rubalcaba, „El País”, 8.11.2011
[11] El PP lograría la mayoría absoluta, „La Razón”, 4.11.2011; [URL: http://www.larazon.es/elecciones-generales-20N/sondeos]
[12] Agustín Yanel, El CIS vaticina el mejor resultado histórico para el PP y el peor para el PSOE, „El Mundo”, 4.11.2011; [URL: http://www.elmundo.es/elmundo/2011/11/04/espana/1320406634.html]
[13] Ibideem
[14] Pablo Ximenez Sandoval, Ahora en serio, ¿y si cerramos al Senado?, „El País”, 11.11.2011; [URL: http://politica.elpais.com/politica/2011/11/11/actualidad/1321044223_166934.html]
[15] Ibidem
[16] Pons: „El 20-N jugamos con la camiseta de la selección Nacional, porque si pierde el PP, pierde España”, „La Razón”, 11.11.2011; [URL: http://www.larazon.es/noticia/5422-pons-el-20-n-jugamos-con-la-camiseta-de-la-seleccion-nacional-porque-si-pierde-el-pp-pierde-espana]