Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Grzegorz Gogowski: Misja wojskowa UE w Mali


25 październik 2012
A A A

Na forum Unii Europejskiej 15 października podjęto decyzję o interwencji militarnej w Mali. Zadaniem misji wojskowej UE będzie szkolenie malijskich sił zbrojnych i przygotowanie ich do odbicia opanowanej przez Tuaregów północnej części kraju.

W sierpniu bieżącego roku autor niniejszego szkicu pisząc poprzedni artykuł traktujący o sytuacji w pasie Sahelu, postawił niezbyt ryzykowną tezę, że ustanowiona wówczas misja cywilna UE może okazać się niewystarczającą do rozwiązania poważnego problemu mającego korzenie w północnym Mali. Należy jednak pamiętać, że organizacja międzynarodowej misji o charakterze wojskowym jest przedsięwzięciem o bardziej skomplikowanym od tzw. misji Reform Sektora Bezpieczeństwa (Security Sector Reform – SSR) Po pierwsze, poziom wyzwania organizacyjno-logistycznego jest o wiele wyższy przypadku operacji wojskowej w porównaniu z misją cywilną.. Po drugie, interwencja wojskowa pod sztandarem unijnym, ze względu na swój większy „ciężar gatunkowy” wymaga silnego poparcia i zaangażowania ze strony najważniejszych państw członkowskich. Na dzień dzisiejszy, wydaje się, że drugi warunek zostanie spełniony.

Palący problem Mali

Mali pogrążone jest w głębokim kryzysie politycznym, który w ciągu ostatniego roku nabrał znacznie szerszego, regionalnego wymiaru. Najpoważniejszym problemem państwa malijskiego, jest utrata kontroli nad 2/3 własnego terytorium, na skutek oderwania Azawadu – regionu na północy kraju o powierzchni przybliżonej do wielkości Francji. Secesja była efektem zbrojnego powstania koczowniczych Tuaregów, którzy po zdobyciu trzech największych miast regionu proklamowali powstanie nowego, niepodległego państwa. Co gorsza, Azawad stał się obszarem, na którym doskonałe warunki dla swojej działalności odnaleźli terroryści z Al-Kaidy Północnego Maghrebu (AKIM). Niedługo po secesji Azawadu w obozie powstańców doszło do bratobójczej walki, z której zwycięsko wyszli terroryści AKIM. W efekcie w północnym Mali utworzono muzułmański kalifat, w którym rządzą dobrze zorganizowani dżihadyści uzbrojeni w nowoczesną broń pochodzącą z arsenałów Muammara Kadafiego. Powstanie zbójeckiego państwa stanowi ogromne zagrożenie dla całego regionu Sahelu i Afryki Zachodniej, ale w dłuższej perspektywie może również mieć negatywny wpływ na szeroko rozumiane bezpieczeństwo niektórych państw Unii Europejskiej.

Sytuację dodatkowo pogarsza chaos będący efektem wewnętrznych problemów politycznych w południowej części kraju. W marcu 2012 roku wojskowi pod przywództwem kapitana Amadou Sanogo dokonali zamachu stanu obalając prezydenta Amadou Toumani Tourne. Choć nieprzygotowana do kierowania krajem junta została nakłoniona do oddania władzy przez społeczność międzynarodowa, jej wpływy na kurs polityczny Mali są wciąż znaczne. Na stanowisko tymczasowego prezydenta 12 kwietnia 2012 roku zaprzysiężono matematyka Dioncoundę Traore, premierem został natomiast popierany przez wojsko astrofizyk z amerykańskiej NASA Cheick Modibo Diarra. Sytuację wewnętrzną Mali i pozycję jego tymczasowych liderów symbolizuje jednak ciężkie pobicie prezydenta Traore przez demonstrantów, w dniu 21 maja, po którym trafił on do szpitala. Malijskie wojsko i siły bezpieczeństwa uległy natomiast faktycznej dezintegracji, wbrew zapewnieniom kapitana Sanogo, który twierdzi, że gdyby społeczność międzynarodowa przysłała jego żołnierzom lepsze wyposażenie, północna część kraju zostałaby odbita bez większego wysiłku.

Dyskusja na forum Rady Bezpieczeństwa

Społeczność międzynarodowa nie pozostaje jednak obojętna wobec katastrofalnej sytuacji Mali. Szczególne zainteresowanie wyrażają państwa Wspólnoty Zachodnioafrykańskiej ECOWAS (z której Mali zostało wykluczone w bieżącym roku), które mogą zostać bezpośrednio dotknięte konsekwencjami malijskiego kryzysu. Po długotrwałych negocjacjach tymczasowy rząd w Bamako wyraził oficjalną zgodę na propozycję ECOWAS-u zakładającą przysłanie do Mali międzynarodowych sił zbrojnych liczących około 3,3 tysięcy żołnierzy. Warto zaznaczyć, że taka zgoda władz w Bamako ma bezprecedensowy charakter – od 1960 roku na terytorium Mali nigdy nie stacjonowali obcy żołnierze. Obecnie rząd Cheicka Modibo Diarry nie tylko wyraził zgodę na taką misję, ale wystosował również prośbę do Rady Bezpieczeństwa ONZ o jak najszybsze poparcie rezolucji w sprawie interwencji ECOWAS w Mali. Premier Diarra poprosił również Unię Europejską o pomoc w procesie restrukturyzacji malijskich sił zbrojnych.

W pierwszej połowie października, na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych trwały rozmowy dotyczące sytuacji w Mali. Promotorem idei większego zaangażowania społeczności międzynarodowej w problemy Sahelu był prezydent Francois Hollande. Jest to kolejny przejaw wysiłków podejmowanych od początku roku przez Francję, która wraz z Niemcami, poprzez dyplomatyczne naciski w Brukseli i Nowym Jorku pragnie zmobilizować świat zachodni wokół kryzysu malijskiego. Ograniczonego poparcia Hollande’owi udzieliła również amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton, która powiedziała m.in. „Stany Zjednoczone popierają inicjatywę mianowania wyższego wysłannika ONZ uprawnionego do podjęcia kompleksowego, międzynarodowego wysiłku na rzecz pomocy Mali i stworzenia w tym państwie grupy dyplomatycznej”. Choć stanowisko Waszyngtonu, zaprezentowane przez Clinton wpisywało się w ogólny klimat rozmów, pomijając wezwanie do międzynarodowej interwencji wojskowej, strona amrykańska niejako „umyła ręce”. Ostatecznie Rada Bezpieczeństwa jednogłośnie poparła projekt rezolucji przygotowany przez Francję formalnie zezwalający na interwencję wojskową w Mali.

Zaangażowanie Unii Europejskiej

Mandat Rady Bezpieczeństwa ONZ stanowi formalną zachętę dla Unii Europejskiej do przygotowania własnego podejścia do kryzysu w Sahelu. Już pod koniec września, podczas nieformalnego spotkania ministrów obrony na Cyprze zapowiedziano, że Unia Europejska jest gotowa uczestniczyć w ewentualnej operacji wojskowej w Mali. Gotowość ta została formalnie potwierdzona 15 października w Luksemburgu przez ostatnią Radę ds. Zagranicznych. Mimo wyraźnej (choć nadal dosyć ogólnej) deklaracji o przyszłym zaangażowaniu militarnym UE w Mali, na dzień dzisiejszy trudno przewidzieć szczegóły przyszłej operacji. Do dnia 19 listopada Wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Catherine Ashton ma przedstawić Radzie szczegółowy plan unijnej misji w Mali. Pomimo iż w jednym z zachodnioeuropejskich dzienników pojawiło się informacja jakoby rozważana była możliwość włączenia europejskich żołnierzy do walki w regionie Azawadu, z wypowiedzi dyplomatów państw unijnych można wywnioskować, że jest niemal pewne, iż operacja będzie miała zadania wyłącznie w zakresie szkolenia i wsparcia logistycznego. Choć niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle podczas spotkania z Romano Prodim w dniu 22 października (który został mianiowany Specjalnym Wysłannikiem ONZ do Sahelu) wyraził duże zaniepokojenie sytuacją i podkreślił konieczność zaangażowania się Unii Europejskiej w Mali, to jednoznacznie odrzucił możliwość utworzenia misji bojowej lub dostaw uzbrojenia dla sił zbrojnych podległych władzom w Bamako. Berlin optuje za utworzeniem w Mali misji analogicznej do rozpoczętej w 2010 roku EUTM Somalia, której personel obejmujący również 20 żołnierzy niemieckich szkoli somalijskie siły bezpieczeństwa. Westerwelle zapowiedział, że przyszła operacja w Mali „zostanie zorganizowana na tych samych zasadach co udana misja w Somalii”.

W tym miejscu warto na moment pochylić się nad podejściem Niemiec, które wraz z Francją przodują wszak w wysiłkach o zaangażowanie się Unii Europejskiej w sytuację w Mali. O ile bowiem postawa Francji gotowej od zawsze podejmować wysiłki na rzecz bezpieczeństwa europejskiego nie jest niczym niezwykłym, to stanowisko Berlina patrząc przez pryzmat ostatnich kilku lat jest co najmniej warte odnotowania. Przy okazji z wielkich wyzwań bezpieczeństwa dla Europy jakim był konflikt w Libii, Niemcy odmówiły jakiegokolwiek zaangażowania. Co więcej, brak niemieckiego poparcia dla rezolucji 1973 dotyczącej wprowadzenia zakazu lotów nad Libią podczas, głosowania w Radzie Bezpieczeństwa, można było odczytywać jako symboliczny zmierzch idei budowania wspólnego europejskiego podejścia do kwestii bezpieczeństwa. Obecna postawa Niemiec, które nie tylko zamierzają aktywnie włączyć się w misję wojskową UE, ale także dążą do przejęcia inicjatywy w procesie przygotowawczym, pozwala z punktu widzenia WPBiO oceniać ostatnie dni jedynie pozytywnie. Niewykluczone, że może to być pierwszy krok procesu faktycznej rewitalizacji Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony, który w erze rozluźnienia relacji transatlantyckich byłby wielce przydatny.

Na koniec warto po krótce odnieść się do postawy Polski. Podczas wspomnianego cypryjskiego spotkania ministrów obrony, Tomasz Siemoniak zapewnił, że Polska będzie wspierała wszelkie decyzje Unii dotyczące jej działalności w Afryce, zwłaszcza, że takie operacje wojskowe UE jak ta w Somalii zostały bardzo dobrze ocenione. Minister Siemoniak dodał również, że polscy żołnierze nie powrócą w najbliższych miesiącach do Afryki (w latach 2007-2009 Polska uczestniczyła w operacji wojskowej EUFOR Tchad/RCA), argumentując: „Wspieramy działania Unii na szeroko rozumianym południu, ale nie chcemy, aby Unia traciła z punktu widzenia Wschód i Partnerstwo Wschodnie. Nie da się ukryć, że geografia i geopolityka wyznaczają priorytety”.

 

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.