Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Chillout Opinie Unia Europejska Holandia chce się zbroić, ale bez unijnych planów

Holandia chce się zbroić, ale bez unijnych planów


20 marzec 2025
A A A

Holandia zwiększa swoje wydatki na obronność, ale nie zamierza przekraczać ich określonego poziomu. Nie zamierza też akceptować planu Komisji Europejskiej, która w związku ze zbrojeniami zamierza zwiększyć zadłużenie Unii Europejskiej. Głównym problemem dla obecnego rządu wydaje się być kwestia trudnej sytuacji ekonomicznej społeczeństwa.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen na początku marca przedstawiła swój liczący pięć punktów program. Zakłada on znaczne zwiększenie unijnych wydatków na obronność. Główna część planu niemieckiej polityk opiewa na niebagatelną kwotę 800 mld euro, z kolei dodatkowo państwa członkowskie wspólnoty mogłyby otrzymać pakiet pożyczek o łącznej wartości 150 mld euro. Realizacja założeń Komisji Europejskiej wymagałaby między innymi poluzowania unijnych regulacji w zakresie dyscypliny fiskalnej.

Takiemu rozwiązaniu w ubiegłym tygodniu sprzeciwił się parlament Holandii. Posłowie do Tweede Kamer odrzucili plan „ReArm Europe”, między innymi głosami trzech z czterech ugrupowań tworzących obecną prawicową większość rządową. Przeciwnicy programu zbrojeń proponowanego przez organy wykonawcze Unii Europejskiej krytykują przede wszystkim  zaciągnie dodatkowego długu przez Brukselę.

Finanse

Odmienne zdanie od swoich koalicyjnych partnerów ma liberalno-konserwatywna Partia Ludowa na rzecz Wolności  i Demokracji (VVD). To właśnie nią przez blisko siedemnaście lat kierował obecny sekretarz Sojuszu Północnoatlantyckiego, Mark Rutte, jako szef NATO namawiający obecnie członków organizacji do zwiększania wydatków na zbrojenia. VVD zagłosowało przeciwko odrzuceniu planu von der Leyen, krytykując również wezwania pozostałych członków koalicji rządowej do oficjalnego wycofania się z ReArm Europe” na forum unijnym.

VVD mimo wyniku głosowania w Tweede Kamer najwyraźniej nie zamierza rezygnować ze starań o zwiększanie wydatków na obronność. Kilka dni później zaproponowało ono realizację propozycji przedstawionej przez swojego byłego szefa. Rutte stwierdził niedawno, że członkowie Sojuszu Północnoatlantyckiego powinni przeznaczać co najmniej 3,6 proc. swojego rocznego PKB na zbrojenia. To wciąż kwota niższa od wymagań stawianych od pewnego czasu przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, który oczekuje od europejskich sojuszników wydatków na poziomie 5 proc. PKB.

Szefowa VVD Dilan Yeşilgöz chciałaby podnieść finansowanie do poziomu 3,5 proc. PKB. Aktualnie Holandia dąży do wykonania minimalnych wymagań NATO w postaci wydatków o równowartości 2 proc. PKB. Realizacja postulatów Rutte i Yeşilgöz oznaczałaby, że królestwo musiałoby znaleźć dodatkowe 10 mld euro, aby zrealizować nowe cele. Propozycja liberalnych konserwatystów jest najpewniej obliczona na wykorzystanie dodatkowych środków  finansowych. Według rządowego Centralnego Biura Planowania, w tym roku holenderski budżet będzie dysponował nieplanowanymi wcześniej 8 mld euro.

Masło zamiast armat

Zwiększenie wydatków na zbrojenia do poziomu proponowanego przez VVD nie jest jednak priorytetem dla innych partii. Umowa o utworzeniu koalicji rządowej przewiduje tylko osiągnięcie przez rząd Dicka Schoofa standardu Sojuszu Północnoatlantyckiego na poziomie 2 proc. PKB rocznie. Zwiększanie zdolności Holenderskich Sił Zbrojnych jest zdaniem reszty ugrupowań konieczne, ale w nieco innych proporcjach.

Na przykład narodowo-liberalna Partia Wolności (PVV) zgadza się z twierdzeniami, że obecne wydatki na armię nie są wystarczające. Zarazem dostrzega konieczność zajęcia się innymi poważnymi problemami holenderskiego społeczeństwa. Pogląd ten podzielają także Ruch Rolnik-Obywatel (BBB) i chrześcijańsko-demokratyczna Nowa Umowa Społeczna (NSC).

Lider BBB Caroline van der Plas komentując pomysł Yeşilgöz powiedziała, że dla jej partii priorytetem jest obniżenie kosztów życia Holendrów, mających coraz większy problem z opłaceniem rachunków czy kupnem żywności. Ponadto jej zdaniem podnoszenie wydatków do poziomu 3,5 proc. PKB byłoby wychodzeniem przed szereg. Sojusznicy Holandii w NATO w większości nie spełniają obecnie nawet wymogu przeznaczania na cele obronne 2 proc. PKB.

Według szefa PVV w pierwszej kolejności należy przeznaczyć środki na pomoc holenderskiemu społeczeństwu, czyli na walkę ze skutkami wysokiej inflacji. Ta kwestia ma być zresztą przedmiotem rozmów między koalicjantami. Geert Wilders przy tej okazji wbił szpilkę swojemu koalicjantowi. W jego opinii budżet obronny Holandii mógłby być zwiększony jedynie po dokonaniu „cięć w polityce klimatycznej i innych hobby VVD”.

Opozycja za, a nawet przeciw

Na wsparcie w kwestii zwiększania wydatków obronnych VVD może liczyć wśród niektórych sił opozycyjnych, a zwłaszcza wśród swojego koalicjanta w poprzedniej kadencji parlamentu. Socjalliberalna partia Demokraci 66 (D66) jako absolutne minimum uznaje poziom 3 proc. PKB, o czym jej lider Rob Jetten mówił jeszcze w styczniu. Przedstawił wówczas koncepcję  uniezależnienia się od Stanów Zjednoczonych poprzez zwiększenie wydatków obronnych o 10 mld euro. Źródłem dodatkowych środków miałoby być wyższe opodatkowanie najbogatszych Holendrów.

Podzielona w sprawie  finansowania sił zbrojnych jest holenderska lewica. Koalicja Partii Pracy (PvdA) i Zielonej Lewicy (GL) opowiada się za przeznaczaniem na ten cel 2 proc. PKB w ramach europejskich standardów, ale sprzeciwia się bezrefleksyjnym zbrojeniom. Popiera ona wprowadzenie pewnych ograniczeń dotyczących zamówień w sektorze prywatnym, który kosztem podatników może osiągać nieuzasadnione zyski. Partia Socjalistyczna (SP) jest z kolei przeciwna „wyścigowi zbrojeń”, a zwłaszcza niekontrolowanym wydatkom ze strony UE, krytykowanej dodatkowo przez socjalistów za dążenia do powołania wspólnej armii europejskiej. SP zawsze podchodziło zresztą sceptycznie do samej idei NATO.

Jednym z ugrupowań głosujących przeciwko planom von der Leyen byli religijni konserwatyści z Partii Politycznej Protestantów (SGP). Opowiadając się za wzmocnieniem zdolności Holenderskich Sił Zbrojnych sprzeciwia się ona wspólnym europejskim wydatkom, uznając kwestie militarne za wyłączną sprawę poszczególnych państw członkowskich UE. Dostosowywanie się do polityki prowadzonej przez KE krytykuje także konserwatywno-liberalne JA21, które uważa mechanizmy finansowania europejskich zbrojeń za „wpadanie w pułapkę wspólnego ciężaru zadłużenia”.

Z sondaży wynika, że Holendrzy popierają zwiększanie budżetu obronnego. Za wydawaniem większych środków od minimum wymaganego przez Sojusz Północnoatlantycki opowiada się 62 proc. respondentów. W marcowym badaniu jest widoczna znacząca zmiana w stosunku do sondażu sprzed pół roku, gdy takie rozwiązanie popierało 33 proc. ankietowanych. Co najbardziej interesujące, poglądu VVD na zbrojenia nie podziela większość wyborców partii. Za wydatkami powyżej 2 proc. PKB opowiada się jedynie 18 proc. z nich, a wręcz za ich zmniejszeniem jest 32 proc. liberalno-konserwatywnych wyborców.

Progres

Królestwo niezależnie toczącej się obecnie debaty na temat poziomu zbrojeń, zaliczyło znaczący progres w stosunku do sytuacji sprzed jeszcze dekady. W 2015 roku przeznaczało ono rocznie około 8 mld euro na swój budżet obronny. W ubiegłym roku utrzymanie Holenderskich Sił Zbrojnych i rozwój ich zdolności militarnych kosztował podatników już blisko 21,4 mld euro, czyli niecałe 2 proc. całego rocznego PKB kraju. Warto zauważyć, że w 2023 roku było to 10,7 mld euro.

Mimo wzrostu wydatków o 167,5 proc. w ciągu zaledwie dziewięciu lat, nie wszyscy są zadowoleni z kierunku zmian. Po pierwsze, ubiegłoroczne wydatki uwzględniały również emerytury i odprawy w armii, a także inne kwestie niezwiązane bezpośrednio z obronnością. Po drugie, są to wciąż niewystarczające środki, gdy uwzględni się wieloletnie cięcia wydatków. Obecnie Holandia w pośpiechu stara się więc nadrabiać swoje zaległości. Tamtejsi eksperci do spraw obronności uważają, że i tak należy pochwalić zainteresowanie tymi kwestiami ze strony holenderskiej klasy politycznej.  

Rząd Schoofa podejmuje ponadto działania na rzecz zaangażowania Holendrów w obronę cywilną.  Minister sprawiedliwości i bezpieczeństwa David van Weel z VVD zachęca społeczeństwo do przygotowania się na wypadek braku wsparcia ze strony władz centralnych, gdy w razie ataku będą one skoncentrowane w pierwszych dniach wojny na obronie granicy królestwa. Każdy obywatel powinien tym samym zaopatrzyć się w zestaw pozwalający na przetrwanie przez co najmniej trzy dobry.

Spór dotyczący wydatków na siły zbrojne nie przekłada się więc na samo podejście Holandii do kwestii obronności i wsparcia dla Ukrainy. Holenderska klasa polityczna mimo pewnych rozbieżności wydaje się przykładać obecnie dużą wagę do zbrojeń. Szef holenderskiego rządu nie zamierza ponadto wstrzymywać pomocy militarnej dla ukraińskiej armii. Świadome potencjalnych zagrożeń jest też społeczeństwo, tym niemniej władze muszą uwzględniać kwestię wewnętrznych problemów ekonomicznych.

Maurycy Mietelski

fot. Westerterp / Wikimedia Commons (CC BY-SA 3.0)