Estońska melodia wolności
Muzyka jest bez wątpienia pokarmem dla duszy, bez którego stracilibyśmy pewną znaczącą cząstkę naszego człowieczeństwa. Pokrzepiające serce teksty przyodziane w zapadającą w pamięć oprawę melodyczną, były niejednokrotnie niesione na ustach ludzi, którzy swymi czynami zmieniali bieg historii. Chociażby wspomnieć pieśni naszego „barda solidarności”, Jacka Kaczmarskiego czy rosyjskiego barda Władimira Wysockiego. Bez wątpienia ich twórczość odegrała istotną rolę w kształtowaniu ówczesnych wydarzeń. Mimo to, chyba nigdzie muzyka nie była tak ważnym czynnikiem spajającym naród i zarazem motywującym do działania jak w Estonii. Co więcej, to właśnie ona stała się tam główną bronią protestujących. Nie bez kozery zrzucenie jarzma komunizmu w tym kraju jest określane mianem „śpiewającej rewolucji”.
Śpiewanie ma moc
Na samym początku należy podkreślić jak ważne miejsce w kulturze Estończyków zajmuje muzyka. Nie bez powodu są oni nazywani śpiewającym narodem. Śpiew był elementem niezmiennie towarzyszącym kształtowaniu się estońskiej tożsamości narodowej i jednym z motorów przebudzenia narodowego Estończyków w XIX wieku. Charakterystyczna jest również długa tradycja festiwalów pieśni ludowej, zapoczątkowana w 1869 roku i trwająca po dziś dzień. Na długo przed tym, organizowane były lokalne festiwale pieśni estońskiej m.in. na Ozylii, Johvii i Laiuse. Zorganizowanie ogólnoestońskiego festiwalu pieśni było związane z rodzeniem się miejscowej inteligencji, która w początkach swej działalności koncentrowała siły na zgłębianiu i kultywowaniu estońskiego folkloru. Należy tutaj wspomnieć o powstałym w 1865 roku w Tartu (dawny Dorpat) towarzystwie teatralno-śpiewaczym „Vanemuine”, z którego inicjatywy odbył się pierwszy festiwal pieśni estońskiej w Tartu w 1869 roku. W ten sposób chciano uczcić 50 rocznicę zniesienia poddaństwa osobistego chłopów w guberni inflanckiej. Festiwal, inaczej zwany świętem pieśni (est. Laulupidu), odbył się po raz pierwszy w dniach 18-20 czerwca 1869 roku i zgromadził około tysiąca śpiewaków i muzyków. Podczas festiwalu wykonywano chóralnie pieśni ludowe, gdyż taka forma śpiewu była bardzo silnie związana z estońską tradycją muzyczną. Co ciekawe, aż do 1891 roku nie zezwalano na udział kobiet w festiwalu, co było związane z względami etycznymi – ówcześnie uważano, że niestosowne byłoby uczestnictwo kobiet w tego typu przedsięwzięciu. Jedna z popularnych, wykonywanych na festiwalu pieśni estońskich – „Moja ojczyzna, moje szczęście i radość”, z czasem stała się hymnem Estonii. W kontekście estońskiego odrodzenia narodowego, festiwal był pierwszą masową manifestacją jedności narodowej, gromadząc około 20 tys. słuchaczy, był ponadto nierozerwalnie związany z niepodległościowymi aspiracjami Estończyków. Nie dziwi zatem fakt, że rosyjska prasa pisała o przepełnionym politycznymi podtekstami śpiewie krain nadbałtyckich. Każdy kolejny festiwal gromadził coraz większą ilość słuchaczy i wykonawców, z drugiej strony, zwiększała się ilość estońskich pieśni w ich repertuarze (początkowo śpiewano przeważnie po niemiecku). Szereg badaczy, nie tylko estońskich, wskazuje na silny związek pomiędzy tradycją śpiewów a poczuciem jedności i zaufania wewnątrz narodu, a co za tym idzie, możliwością podejmowania wspólnych wysiłków. Tak było właśnie w przypadku Estonii, która dzięki muzyce zaczęła kroczyć, w XIX wieku jeszcze słabo widoczną, wynurzającą się z odmętów, ścieżką ku wolności. Estoński badacz, Evi Arujarv, nazywa sposób w jaki festiwale pieśni wpłynęły na losy Estończyków mianem „strategii kameleona”. Ukute przez niego pojęcie jest związane z pozornie niegroźną formą aktywności, jaką jest festiwal muzyczny. W istocie, powoli budzono w ten sposób Estończyków z letargu, podtrzymywano ich na duchu. Z drugiej strony, doprowadzano w ten sposób do uśpienia czujności zaborcy, który podejmował próby propagandowego wykorzystania festiwalu. W rzeczy samej, dla widza z zewnątrz mogło być oczywistym, że festiwal niejako służy władzom okupacyjnym, lecz w rzeczywistości nawet w czasach stalinowskich, w sposób niezauważalny dla sowieckich władz, wykonawcy przemycali treści patriotyczne w prezentowanych utworach. W ten sposób święto pieśni w gruncie rzeczy było demonstracją siły i poczucia przynależności narodowej Estończyków. Jak pisze Arujarv –„śpiewanie ma moc”.
„Moja ojczyzna, moje szczęście i radość”
W Estonii uważa się, że śpiew jest jednym z najważniejszych elementów dorastania. Tak samo jak dla młodych Estończyków, muzyka była również kluczowym elementem kształtowania się młodego państwa estońskiego. Silna tradycja śpiewów chóralnych była fundamentem walki o suwerenność tego nadbałtyckiego kraju. Będąc zarazem najbogatszym na świecie, dysponującym niezliczoną ilością pieśni ludowych, dziedzictwo muzyczne Estończyków pomogło wyzwolić się temu narodowi spod jarzma zarówno caratu jak i ZSRR. Po raz pierwszy na masową skalę Estonia wyraziła swój sprzeciw wobec radzieckiej okupacji w 1969 roku. Nastąpiło to podczas odbywającego się cyklicznie co 5 lat w Estonii festiwalu pieśni – Laulapidu. Festiwal w roku 1969 miał dla Estończyków wymiar symboliczny, gdyż była to 100 rocznica zorganizowania pierwszego Laulapidu w historii. Faktem jest, że władza radziecka przyzwalała na organizację festiwalu tylko z jednego powodu – był on doskonałym narzędziem propagandy. Mimo, że większość utworów znajdujących się ówcześnie w repertuarze festiwalu były to utwory radzieckie, pod koniec każdego festiwalu udawało się wykonać chociaż kilka ludowych pieśni estońskich. Tak też stało się w 1969 roku, z tą różnicą, że władze radzieckie świadome symbolicznego znaczenia jakie miał festiwal tamtego roku (była to setna rocznica pierwszego festiwalu pieśni estońskiej), zakazały wykonywania ludowych piosenek. Nakazano artystom wykonującym napisaną przez Gustawa Ernesaksa pieśń, „Moja ojczyzna, moje szczęście i radość” (est. Mu isamaa on minu arm) opuścić natychmiast scenę. Działania służb porządkowych przyniosły efekt odwrotny do zamierzonego, w momencie gdy publiczność wspomogła artystów swoim śpiewem. Mimo, że fakt ten w kontekście całego procesu wyzwalania Estonii spod władzy sowieckiej ma wymiar symboliczny i wydaje się być ledwie delikatną zapowiedzią nadchodzących wydarzeń, pokazuje on jak wielka siła drzemie w tym małym narodzie, dla którego muzyka okazała się nie tylko pasją, ale przede wszystkim nośnikiem tożsamości narodowej i wyznacznikiem drogi ku niepodległości.
„Jestem Estończykiem, Estończykiem pozostanę!”
Prawdziwa szansa na realizację estońskiego marzenia o wolności nadarzyła się po roku 1985, wraz z początkiem propagowanej przez Gorbaczowa głasnosti. Pierwsze próby wyrażania swojego niezadowolenia były bardzo ostrożne, były swojego rodzaju sondą badającą prawdziwość postulatów nowego I Sekretarza KC KPZR. Z tego względu początkowo poruszono stosunkowo neutralny z punktu widzenia politycznego temat jakim była ekologia. W 1987 roku wybuchły protesty związane z planami budowy na ziemiach estońskich kopalń odkrywkowych fosforu. Protestującym udało się doprowadzić do wstrzymania prac budowlanych nad kopalniami, co oznaczało że w istocie, gorbaczowowskie hasła głasnosti być może nie są jedynie czczymi słowami.
Niedługo po tym pierwszym zwycięstwie, grupa dysydentów, z Heiki Ahonenem i Lagle Parekiem na czele, postanowiła podnieść debatę na temat bezprawności podpisanego miedzy III Rzeszą a ZSRR w 1939 roku paktu Ribbentrop – Mołotow, na mocy którego Estonia miała trafić w orbitę wpływów radzieckich. Jako, że wieść o planowanej demonstracji, potępiającej pakt, którą starali się zorganizować nie mogła trafić do władz, wszelkie informacje na ten temat były przekazywane albo z ust do ust, albo za pośrednictwem Radia Wolna Europa. Manifestacja odbyła się w 23 sierpnia 1987 roku w parku Hirve w Tallinie, jako że dysydentom zarekwirowano bądź uniemożliwiono korzystanie z megafonów, jako substytutu używano wielkich papierowych rulonów. Wydarzenia z parku Hivre przeszły do historii walki o estońską suwerenność jako znaczący symbol. Pod koniec 1987 roku powstało stowarzyszenie „Dziedzictwo”, które pod przykrywką omawiania neutralnych politycznie tematów związanych z kulturą estońską, poruszało kwestie historyczne, zakazane bądź utajniane przez radziecką propagandę. Po zaledwie czterech miesiącach działalności stowarzyszenie liczyło około 10 tys. sympatyków. W kwietniu 1988 roku z jego inicjatywy zorganizowano demonstrację ku czci estońskiej historii i kultury w Tartu (Dorpat). Znamienitym jest fakt, że w związku z zakazem wywieszania trójkolorowej flagi estońskiej wywieszono barwy narodowe Estonii na trzech oddzielnych, wiszących obok siebie flagach. Tym samym, nie łamiąc sowieckiego prawa, na demonstracji, de facto, pojawiła się estońska flaga.
Kolejnym kamieniem milowym na drodze ku wolności i wydarzeniem, na bazie którego tak naprawdę ukuto termin „śpiewająca rewolucja”, jest koncert zespołu znanego estońskiego muzyka Ivo Linny w Tallinie. W repertuarze grupy znalazły się patriotyczne utwory autorstwa Alo Mattisena, między innymi „Jestem Estończykiem, Estończykiem pozostanę!”(est. eestlane olen ja eestlaseks jään). W krótkim czasie na koncercie zgromadziło się około 10 tys. słuchaczy, co wywołało natychmiastową reakcję władz sowieckich, które nakazały przerwać występ. W odpowiedzi Ivo Linna miał powiedzieć: „Zabronili nam grać tutaj, więc przenieśmy się do amfiteatru”. Wkrótce wszyscy dotychczasowi uczestnicy oraz ogromna ilość nowoprzybyłych, śpiewali wspólnie z Ivo Limą w amfiteatrze na Placu Śpiewaków w Tallinie. Prawdziwa erupcja patriotycznych emocji nastąpiła w momencie gdy nieopodal amfiteatru przejechał motocyklista, powiewając przyczepioną do swej maszyny estońską flagą. W mgnieniu oka wśród publiczności zaczęły trzepotać flagi Estonii. Koncert przerodził się w trwający kilka miesięcy festiwal, a ów fenomen został opisany przez estońskiego artystę, Heinza Valka, pod nazwą „śpiewającej rewolucji”.
W roku 1988 w Estonii działały dwa ugrupowania patriotyczne: Partia Niepodległościowa i Popularny Front. W trakcie gdy pierwsza z nich było nastawiona na bezkompromisowe dążenie do niepodległości, druga była gotowa negocjować z władzami radzieckimi. Z czasem jednak okazało się, że większość Estończyków zdecydowanie popiera suwerenność Estonii, dając temu wyraz poprzez uczestnictwo we wszystkich demonstracjach niepodległościowych, bez względu na to, kto je organizował. Doprowadziło to do zmiany na stanowisku I Sekretarza KC KP Estonii, które od tej pory miał zajmować Vaino Väljas, przyjaciel Gorbaczowa jeszcze z czasów działalności w Komsomole. Zdecydowanie nie był to twardogłowy komunista, za to na pewno można go uznać za estońskiego patriotę. Zaryzykował swoją przyjaźń z Gorbaczowem w imię działań sprzyjających uzyskaniu niepodległości przez Estonię.
W obliczu takiej sytuacji, Rosjanie zamieszkujący tereny Estońskiej SRR, poczuli się zagrożeni. Stworzona przez nich organizacja INTERFRONT, miała na celu obronę praw ludności rosyjskiej. We wrześniu doszło do masowego wiecu patriotów estońskich, pod nazwą „Pieśń Estonii 1988”, liczącego około 300 tys. uczestników (co 3 Estończyk brał w nim udział). Wygłaszane w jego czasie płomienne mowy, wykonywane chóralnie pieśni patriotyczne, jak i masowa skala wydarzenia, wywołały znaczny niepokój we władzach republiki.
W odpowiedzi, Rada Najwyższa Estońskiej SRR, uchwaliła decyzję, wedle której prawa estońskie będą miały pierwszeństwo przed prawodawstwem Kremla. Jak łatwo się domyślić, nie wywołało to aprobaty ze strony Moskwy. W początkach 1989 roku Väljas i jego ekipa zostają wezwani na Kreml, gdzie Gorbaczow poucza ich jak postępować w obliczu mających miejsce wydarzeń. W sierpniu 1989 roku, w 50. rocznicę podpisania paktu Ribbentrop - Mołotow, mieszkańcy 3 nadbałtyckich republik utworzyli, chwytając się za ręce, liczący 600 km długości ludzki łańcuch, sięgający od Tallina do Wilna. Ten spektakularny gest spowodował oficjalne przyznanie się władzy radzieckiej do istnienia tajnej klauzuli paktu.
W konsekwencji zaczęto nawoływać Estończyków do rejestrowania się jako obywatele Estonii, gdyż, jak dowodzono, włączenie Estonii do ZSRR było nielegalne w świetle prawa międzynarodowego, co zresztą potwierdziła sama Moskwa. Nie zważając na niebezpieczeństwa płynące z zarejestrowania się jako obywatel Estonii, aż 460 tys., czyli niemal połowa narodu estońskiego, odważyło się zadeklarować obywatelstwo estońskie. W 1990 roku zostaje sformowany Kongres Estonii - organ składający się z działaczy niepodległościowych. W początkach swego istnienia nie posiadał żadnej realnej władzy i stanowił jedynie forum wymiany poglądów oraz reprezentację ruchu na rzecz suwerenności Estonii.
W połowie 1990 roku nad Tallinem zawisła groźba krwawych starć między Rosjanami, a Estończykami. Było to związane z decyzją Rady Najwyższej Estonii o delegalizacji flagi radzieckiej. Wywołało to oburzenie wśród żyjących w Estońskiej SRR rosyjskojęzycznych i poskutkowało natychmiastową reakcją INTERFRONT-u. Zorganizowana przez tę organizację manifestacja przemaszerowała ulicami Tallina pod siedzibę władz republiki, mieszczącą się na wzgórzu Toompea. Rozwścieczeni rosyjscy demonstranci siłą zaczęli forsować bramę siedziby władz, a kiedy udało im się wyłamać bramy i dostać na dziedziniec, okazało się że od strony miasta zbliża się liczna demonstracja proestońska.
W momencie, gdy dwie grupy spotkały się, a Rosjanie zostali zablokowani na dziedzińcu, Estonia stanęła na krawędzi wybuchu krwawych walk na tle etnicznym. Dalszy bieg wydarzeń był tak zaskakujący, że aż nieprawdopodobny – Estończycy rozsunęli się tworząc korytarz, aby Rosjanie mogli opuścić budynek rządowy. Anty-estońscy demonstranci, w pokorze, widocznie przytłoczeni ogromem i szybkością mobilizacji narodu estońskiego, opuścili wzgórze Toompea.
Do dziś budzi szacunek fakt, że tak napięta i niebezpieczna sytuacja została rozwiązana bez upuszczenia ani jednej kropli krwi. Rok 1991 był końcowym odcinkiem estońskiego marszu do niepodległości. Po puczu Janajewa, wywołanym propozycją reformy ZSRR wysuniętą przez Gorbaczowa, armia radziecka zaczęła „robić porządki” w republikach związkowych. Po krwawym stłumieniu zamieszek w Wilnie i Rydze wszyscy byli przekonani, że teraz przyszła kolej na Tallin. Zaczęto budować betonowe umocnienia wokół estońskiej stolicy. W tym samym czasie połączone Najwyższa Rada Estońskiej SRR i Kongres Estonii uchwaliły deklarację niepodległości. Gdy radzieckie oddziały wkroczyły do Tallina wydawało się, że stłumienie buntu zajmie najwyżej kilka dni, po czym wszystkie wysiłki Estończyków w stronę suwerenności spełzną na niczym. W przededniu planowanego szturmu Sowietów na wieżę telewizyjną w Tallinie, Borys Jelcyn ogłosił secesję Rosji z ZSRR, uznając tym samym prawo do niepodległości pozostałych republik związkowych. W efekcie, wojska radzieckie zostały wycofane z Tallina, rozpad ZSRR stał się kwestią dni, a Estonia odzyskała swą upragnioną wolność.
W 2007 roku powstał film opisujący zmagania Estończyków podczas „śpiewającej rewolucji”. Jak mówi narrator filmu: „Niektóre rewolucje są o nienawiści, niektóre o zemście, ale jedna była o nadziei i... muzyce. Muzyce, która ocaliła naród. Większość ludzi nie myśli o śpiewaniu, kiedy myśli o rewolucji. A to właśnie śpiew stał się bronią Estończyków podczas sowieckiej dominacji. Była to pokojowa, pozbawiona przemocy walka w pełnej przemocy okupacji”. Śmiało można powiedzieć, że estońska rewolucja jest ewenementem na skalę światową, stawiającym w wątpliwość popularne stwierdzenie: „rewolucja pożera swe dzieci”.
Podczas, gdy w większości przypadków to nienawiść do wroga spajała rewolucjonistów, w Estonii tę rolę odegrała muzyka, cierpliwość, wytrwałość i spokój. Tak właśnie brzmiała estońska melodia wolności: spokojna i melancholijna, niczym ballada, a zarazem niestrudzona i pełna nadziei, niczym pieśń rozłączonych kochanków.