Stanisław Dąbrowski: Polska wobec projektu Gazociągu Północnego
Budowa Gazociągu Północnego była wiodącym tematem w dyskusjach nad zagrożeniami dla polskich interesów - zarówno politycznych i ekonomicznych. Przedsięwzięcie, którego realizacja wydaje się być ostatecznie przesądzona - porusza obie kwestie. Warto podsumować działania Polski w tej kwestii oraz ocenić ich słuszność i skuteczność.
Geneza budowy Gazociągu Północnego sięga lat 90, kiedy to coraz wyraźniej zarysowywały się problemy z tranzytem gazu rosyjskiego przez Ukrainę i Białoruś. W efekcie w 1997 powstałą spółka North Transgas, powołana przez fińską firmę Neste OY i rosyjski koncern państwowy Gazprom. Celem powołania spółki było wydobywanie gazu z nowych złóż i eksploatacja rurociągu, którym gaz miał być tłoczony bezpośrednio z rosyjskich złóż do Niemiec. Spółka North Transgas współpracowała nad projektem z niemieckim koncernem Ruhrgas (później funkcjonującym jako E.ON). Prace projektowe rozpoczęto w 1998 roku. Obejmowały badania w wyłącznych strefach ekonomicznych państw, których strefy miałyby zostać naruszone. W tej fazie projektu rozważano kilka wariantów trasy, także możlwość budowy elementów gazociągu na powierzchni terytorium Szwecji i Finlandii.
W 2005 roku z uczestnictwa w projekcie wycofał się Fortum (wcześniej Neste OY), sprzedając jednocześnie swoje udziały Gazpromowi. Na skutek tego, rosyjski koncern stał się jedynym udziałowcem przedsięwzięcia.[1] W tym samym roku, Gazprom, BASF i E.On podpisały umowę dotyczącą budowy Gazociągu Północnego i powołania spółki North European Gas Pipeline (w 2006 przemianowanej na "Nord Stream AG"). Konsorcjum Nord Stream należy w 51% do Gazpromu, 20% do BASF, 20% do E.ON, 9 % do Gasunie[2]. 9 grudnia 2005 Gazprom rozpoczął budowę naziemnych elementów gazociągu po stronie rosyjskiej. Wszystkie wyniki badań zgromadzone przez spółkę North Transgas, zostały przekazane do spółki Nord Stream i Transgas został rozwiązany.
W listopadzie 2007 do konsorcjum dołącza Holenderski koncern Gasunie (obejmując część akcji BASF i E.ON) , a w grudniu 2008 zainteresowanie udziałem w projekcie wyraziło francuskie GDF Suez. W czerwcu 2008 podpisano kontrakt na zaprojektowanie podwodnych elementów gazociągu z włoskim przedsiębiorstwem Snamprogetti. Na przełomie 2008/2009 podpisano kontrakty na dostawę elementów technologicznych niezbędnych do budowy gazociągu – turbin i kompresorów, których dostawcą ma być brytyjskie przedsiębiorstwo Rolls – Royce. Producentem elementów rury ma być niemieckie przedsiębiorstwo Europipe. Gazociąg ostatecznie zaprojektowano jako dwie, równoległe nitki – każda o przepustowości 27,5 mld m3[3]. Gazociąg ma zostać poprowadzny od okolic miejscowości Wyborg w Rosji, do okolic miejscowości Greifswald w Niemczech, całkowita długość ma wynosić 1,220 km. Budowa gazociągu ma zostać zakończona w 2012 roku.
We wrześniu 2007 Estonia odrzuciła prośbę spółki Nord Stream o możliwość zbadania estońskiego dna morskiego pod kątem ułożenia w estońskiej strefie ekonomicznej elementów gazociągu. Prośba stałą się elementem szerokiej debaty publicznej, w której przeważyły głosy obawy, że gazociąg podmorski zagrozi bezpieczeństwu Estonii – strona rosyjska miałaby pod pretekstem badań i budowy gazociągu kontrolować estońską strefę ekonomiczną[4]. W związku z odmową, trasa gazociągu musiała przebiegać przez fińską strefę ekonomiczną, gdzie ukształtowanie dna jest nierówne i w efekcie położenie gazociągu o wiele trudniejsze.
W grudniu 2007 roku konsorcjum zgłosiło szwedzkiemu rządowi projekt budowy gazociągu przez szwedzką strefę ekonomiczną, dostarczono także dokumentację. Projekt został w całości odrzucony przez stronę szwedzką, co argumentowano niekompletnością dokumentacji. Główne obawy strony szwedzkiej dotyczyły potencjalnego zagrożenia dla środowiska naturalnego, które stwarzała budowa gazociągu. Wychodząc na przeciw tym obawom Federalna Służba Nadzoru Ekologicznego, Technicznego i Atomowego opublikowała w marcu 2009 wyniki badań dot. zagrożenia ekologicznego stwarzanego przez budowę gazociągu. Konkluzją raport było stwierdzenie o braku zagrożenia ekologicznego dla Bałtyku – co prawda trasa gazociągu przechodzi blisko miejsc składowania broni chemicznej z okresu II wojny światowej, ale kontakt z bronią jest mało prawdopodobny, a jeśliby jednak nastąpił, to efekt będzie identyczny jak przy planowym unieszkodliwianiu[5]. Raport został przedstawiony stronie niemieckiej, fińskiej, duńskiej i szwedzkiej. Został przez te państwa zaakceptowany. Z treścią zostały też zapoznane pozostałe państwa nadbałtyckie, ale ich wnioski miały jednynie charakter opiniodawczy.
Ostateczną zgodą na położenie gazociągu władze duńskie wydały w październiku 2009[6], władze fińskie i szwedzkie w listopadzie[7], rosyjskie w grudniu[8], niemieckie władze federalne w styczniu 2010[9].
Koszty budowy gazociągu szacowane są obecnie na poziomie 7,4 mld euro. Około 30% inwestycji ma pochodzić z proporcjonalnych składek członków konsorcjum. 70% ma zostać pokryte ze źródeł zewnętrznych[10] - przede wszystkim z europejskich banków i funduszy kapitałowych m.in. francuskie Societe Generale, Royal Bank of Scotland, Dresdner Kleinwort, Unicredit, SACE. Europejski Bank Inwestycyjny rozważa przyłączenie się do funduszu, ale jako warunek stawia zgodę wszystkich udziałowców, wśród których są wszystkie kraje unijne[11].
Zgodnie z zapowiedzią dyrektora wykonawczego Nord Stream, budowa gazociągu na bałtyku ma ruszyć 1 kwietnia 2010[12]. Źródłem surowca dla gazociągu mają być: pola Yuzhno-Russkoye, Yamal Peninsula i pola Sztokmana. Jednocześnie pojawił się problem zasilania gazociągu surowcem. Gaz według projektu ma pochodzić w większości ze złóż Sztokmana. Jednakże złoża te nie są do dziś eksloatowane i nie powstała żadna infrastruktura służąca wydobyciu surowca z tego złoża. Koszt inwestycji jest szacowany na 15 mld $, a rozpoczęcie budowy elementów służących wydobyciu, przesunięto o rok - na 2012, kiedy to do do użytku ma zostać oddany cały gazociąg północny. W sierpniu 2009 padła wypowiedź prezesa koncernu Total (koncern ten jest udziałowcem 25% akcji spółki mającej eksploatować pola), który zapowiada uruchomienie eksploatacji najwcześniej po 2015. Nie podano do wiadomości publicznej, jak na terminowe zakończenie realizacji całego projektu wpłynie to opźnienie i skąd będzie czerpany surowiec, jeśli gazociąg północny zostanie oddany do użytku na czas[13].
W całe przedsięwzięcie zaangażowanych jest wiele przedsiębiorstw z krajów Europy Zachodniej – od funduszy kapitałowych, po dostawców elementów rur. Gazociąg północny stał się inwestycją strategiczną UE, jako kolejna droga zapewnienia stałych dostaw gazu na teren Unii[14]. Fakty te są prezentowane przez konsorcjum “Nord Stream” dla poparcia tezy, że jest to przedsięwzięcie ogólnoeuropejskie, będące motorem współpracy Rosji z Unią Europejską, mające jedynie podłoże ekonomiczne[15]. Głównym celem Komisji Europejskiej w momencie dodawania gazociągu północnego do listy inwestycji priorytetowych, była chęć zdywersyfikowania dróg przesyłu gazu do Europy[16].
Kontrowersje
Przedsięwzięcie wzbudza wiele kontrowersji i sprzeciwów. Najwięcej obiekcji gazociąg budzi w państwach nadbałtyckich, niezaangażowanych w projekt – Polsce, Litwie, Łotwie i Estonii. Obiekcje zgłosiły także USA, które uważają, że kolejny gazociąg z Rosji do UE, w poważny sposób uzależni ją od dostaw z tego kraju, co w efekcie przyczyni się do obniżenia bezpieczeństwa energetycznego w Europie.
Kolejnym zarzutem jest stosunkowo mała przejrzystość projektu. Spółka została zarejestrowana w Szwajcarii, której restrykcyjne przepisy dotyczące zachowania tajemnicy bankowej, utrudniają zbadanie finansów stronom trzecim. Jednocześnie cały sektor gazowy w Rosji charakteryzuje się małą przejrzystością i częściową nieprzewidywalnością, co udowodniły kryzysy gazowe m.in. na Ukrainie w 2005, 2006, 2008 i 2009 roku.
Najpoważniejszym zarzutem jest powiększenie zależności energetycznej Europy od Rosji. Podkreśla się fakt, że nowy gazociąg pomniejsza rolę dotychczasowych państw tranzytowych – Białorusi, Ukrainy, Polski i Czech. Nord Stream w możliwym scenariuszu może zostać użyty przez Gazprom, a w rezultacie przez rosyjskie władze do wywarcia nacisków na te państwa.
Dotychczasowe kroki podejmowane przez stronę rosyjską podczas tzw. “kryzysów gazowych” ukazywały, że w imię ściągnięcia należności od kontrahenta, Gazprom nie powstrzymywał się przed ograniczeniem dostaw na Zachód, np. z dniem 6 stycznia 2009, ograniczając przesył gazu przez Ukrainę. Brak zakontraktowanych dostaw był związany z kryzysem na linii Gazprom – Naftohaz (ukraińska spółka pośrednicząca w tranzycie gazu rosyjskiego przez Ukrainę) z początku 2009 r. Rosyjska spółka oskarżała Ukraińców o nielegalne odbieranie gazu i zakręcenie rurociągów, ci zaś wskazywali na nielegalne zmniejszenie z 300 do około 92 mln mł dostaw gazu na zachód[17]. Spór pomiędzy Rosją i Ukrainą poskutkował całkowitym wstrzymaniem dostaw gazu do Austrii, Bośni i Hercegowiny, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Francji, Grecji, Macedonii, Mołdawii, Serbii, Słowacji, Słowenii, Rumunii, Węgier, Włoch. Dostawy ograniczono do Polski i Turcji[18]. Przebieg kryzysu obniżył wiarygodność Rosji, jako pewnego dostawcy surowca.
Argumentem strony rosyjskiej za budową gazociągu północnego, podnoszonym także w kontekście tzw. kryzysów gazowych, jest fakt, że to właśnie budowa podmorskiego gazociągu przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa i pewności dostaw surowca, a ewentualne konflikty z Ukrainą lub Białorusią nie będą się przekładać na dostawy do Zachodniej Europy w tak bezpośredni sposób. Zarazem w tym kontekście pojawia się temat bezpieczeństwa w rejonie Europy środkowo – wschodniej. O ile poziom bezpieczeństwa energetycznego Europy Zachodniej niezaprzeczalnie wzrośnie, o tyle państwa pominięte gazociągiem, takie jak Białoruś, Ukraina, Litwa, Łotwa, Estonia czy Polska staną się bardziej uzależnione od stanowiska Rosji.
Dotychczasowe spory - głównie na linii Kijów – Moskwa angażowały całą Europę, która w celu utrzymania lub później jak najszybszego wznowienia dostaw, brała udział w rozwiązywaniu sporu. Rosja, w której interesie było utrzymanie wizerunku wiarygodnego partnera, działała pod naciskiem państw europejskich, a szybkie zakończenie kryzysu leżało w interesie każdej ze stron. W nowej sytuacji presja Zachodu na polubowne i szybkie zakończenie sporu będzie z pewnością mniejsza, a to sprawi, że Rosja będzie mogła w szerszy sposób wykorzystywać kryzys dla realizacji celów, także innych niż ekonomiczne.
Działania strony polskiej
Polskie stanowisko w kwestii budowy Gazociągu Północnego jest niezmienne od samego zarania tej idei - wiodący jest pogląd o szkodliwości gazociągu północnegi dla polskich interesów. Polska na forum międzynarodowym stanowczo działa przeciwko realizacji tej inwestycji, podnosząc argumenty ekologiczne, ekonomiczne, a także polityczne.
W kwietniu 2007 Polskie Ministerstwo Gospodarki wydało oświadczenie w którego treści potwierdzono wcześniejszą ocenę zagrożeń wywołanych projektem budowy rurociągu. Wskazano, że inwestycja zagraża bezpieczeństwu państwa. Niekorzystnie wpływa m.in. na tranzyt i dostawy surowca gazociągiem Jamał” i Braterstwo” oraz stanowi zagrożenie ekologiczne.
Ponadto planowana trasa gazociągu narusza polską wyłączną strefę ekonomiczną w rejonie wyspy Bornholm (o przynależność tego obszaru Polska spiera się obecnie z Danią).[19] Polska oficjalnie powiadomiła o tym fakcie spółkę Nord Stream, której przedstawiciele wskazali iż nie mieli wiedzy o zaistniałej sytuacji i rozpatrzą ją. Nie wstrzymało to przygotowań do budowy, a wydany w marcu 2009 raport ESPOO stwierdził brak zagrożeń ekologicznych[20].
Jedną z polskich inicjatyw było zaprezentowanie idei budowy gazociągu prowadzonego z Rosji do Niemiec przez terytorium Estonii, Łotwy, Litwy, Polski. Projekt miał poparcie rządu SLD w 2005 r.: 31 sierpnia 2005 resort gospodarki informował, że "Ministerstwo popiera natomiast budowę drugiej nitki gazociągu Jamał i gazociągu Amber, biegnącego przez kraje bałtyckie".[21] Także przez PiS (17.01.2006): "pełnomocnik rządu do spraw dywersyfikacji dostaw ropy naftowej i gazu Piotr Naimski: Wśród możliwych rozwiązań jest powrót do budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego lub ułożenie magistrali Amber przez Estonię, Łotwę, Litwę do Polski, i dalej do Europy Zachodniej. Na korzyść drugiej opcji przemawiają także koszty inwestycji. Według ekspertów, projekt gazociągu po dnie Bałtyku będzie dwa-trzy razy droższy od budowy drugiej nitki magistrali Jamał-Europa przez terytorium Polski".[22] Obecnie pomysł odrodził się pod rządami PO i PSL jako kontr-oferta dla Nord Stream.
Projekt miał zostać zaproponowany stronie rosyjskiej przez premiera Donalda Tuska podczas wizyty w Moskwie w marcu 2008, w porozumieniu z rządami państw nadbałtyckich.[23] Jednakże ostatecznie nie wyszedł poza fazę propozycji i nie przedstawiono do wiadomości publicznej studium opłacalności i dokładniej specyfikacji projektu. Operowano natomiast wyliczeniami mówiącymi jakoby rurociąg Amber miał kosztować około 2,5 mld $, czyli ponad 3 razy taniej niż gazociąg północny. Strona rosyjska nie podjęła propozycji polskiego rządu. Upubliczniono natomiast wyliczenia firmy BASF - inwestora w budowie rurociągu północnego. Koszty przedstawione przez koncern jednoznacznie pozytywnie oceniają inwestycję w Nord Stream jako opłacalną.
- długość rurociągu: krótszy o 15% jest rurociąg morski
- nakłady kapitałowe rurociągu Nord Stream są wyższe o 30%.
- koszty operacyjne rurociągu morskiego są niższe od naziemnego w stosunku 100 do 190.
(przyjęto 25 lat jako okres obliczeń)
- koszty sumaryczne rurociągu Nord Stream są 15% niższe od alternatywy lądowej.[24]
Kolejnym krokiem rządu polskiego było poparcie dla planu dokończenia drugiej nitki gazociągu jamalskiego. Gazociąg Jamalski został pierwotnie zaprojektowany jako dwie równoległe nitki. Pierwszą oddano do użytku w 1999, drugiej nie wybudowano do dziś. W 2001 Rosja zaproponowała dokończenie budowy gazociągu Jamał II w taki sposób, by omijał on Ukrainę, z którą Rosja niestannie popadała w konflikty na tle rozliczeń finansowych za tranzyt i odbiór gazu. Propozycja została odrzucona przez Janusza Steinhoffa, ówczesnego ministra gospodarki, co argumentowano obawą o pogorszenie sytuacji geopolitycznej Ukrainy.[25] W styczniu 2009, roku ponownie powrócono do tej propozycji, jednak tym razem stroną, która podniosła ten temat była strona białoruska – stało się to na konferencji z udziałem premiera Białorusi Siergieja Sidorskiego w Moskwie.[26] Jednakże strona rosyjska nie wyraziła zainteresowania także tym projektem, a premier Władimir Putin, określił budowę gazociągu Jamał II, jako “niecelową”.[27]
W lipcu 2007 roku, na forum Parlamentu Europejskiego, polski poseł do PE - Marcin Libicki przedstawił projekt rezolucji, w której apelował do Parlamentu Europejskiego o "wezwanie Rady UE i Komisji Europejskiej do skorzystania z wszelkich prawnych środków, jakie mają one w swojej dyspozycji, by zapobiec budowie (...) gazociągu na skalę proponowaną przez inwestora".[28] Rezolucję przyjęto, jednak podczas prac w Parlamencie, całkowicie została zmieniona wymowa dokumentu, znalazły się m.in zapisy:
- Parlament "jest zdania, że Nord Stream jest projektem infrastrukturalnym o szerokim politycznym i strategicznym wymiarze zarówno dla UE"
- "decyzja 1364/2006/WE (zawierająca wytyczne TEN-E) uznaje za projekt mający znaczenie dla Europy, który pomoże w zaspokojeniu przyszłych potrzeb energetycznych UE" .[29]
W sierpniu 2009, Polska podpisała umowę z katarską firmą Qatargas kontrakt na dostawę 1 mld m sześc gazu rocznie, dodatkowo 2 mld m sześc mają być zakupywane na rynku spotowym. W tym celu do 2014 ma zostać oddany do użytku gazoport w Świnoujściu, którego koszt budowy ma wynieść 700 mln euro.[30] Projekt jest realizacją polityki dywersyfikacji źródeł dostaw gazu. Według ocen ekspertów gaz docierający do Polski tą drogą, jest droższy o około 30% od gazu rosyjskiego.[31]
Podsumowanie
Obiektywnie oceniając zaawansowanie projektu Gazociągu Północnego i zaangażowanie stron w jego realizację, można wysnuć uzasadniony wniosek, że gazociąg ten powstanie. Z różnych powodów ostateczne oddanie go do użytku może się opóźnić, ale przy rozmiarze tego przedsięwzięcia jest to spodziewane. Należy zauważyć, że strona rosyjska ma doświadczenie w realizacji podobnych projektów – od 2003 roku działa podwodny gazociąg Blue Stream, transportujący gaz z Rosji do Turcji. Projekt gazociągu ma poparcie Komisji Europejskiej, a zaangażowanych w przedsięwzięcie jest wiele podmiotów z całej Europy. Uzasadniony także jest pogląd o ekonomicznych podstawach przedsięwzięca. Budząca największe kontrowersje kwestia polityczna – ominięcie państw bałtyckich, Polski, Białorusi i Ukrainy, także jest uzasadniona ekonomicznie dla projektu. Nie mają podstaw argumenty, jakoby najistotniejszym uzasadnieniem dla projektu były kwestie polityczne.
Owszem korzyści polityczne, szczególnie dla strony rosyjskiej są niezaprzeczalne, ale przy ogromie kosztów finansowych projektu, mało prawdopodobne jest by jedynie motyw polityczny determinował działania tak wielu zaangażowanych podmiotów. W interesie państw połączonych w przyszłości nowym gazociągiem leży bezpieczny i bezproblemowy transport surowca, przy jak najmniejszym udziale państw trzecich, a ponadto wyższe koszty budowy, są rekompensowane brakiem opłat tranzytowych.
Brak zainteresowania strony rosyjskiej projektem Amber, czy Jamał II jest zrozumiały w kontekście rosyjskiej polityki unikania konfliktów z państwami tranzytowymi, na których cierpiał prestiż Gazpromu i Rosji.
Na polskiej scenie politycznej panował konsensus, co do szkodliwości Gazociągu Północnego dla pozycji Polski w regionie. Polska straciła potencjalne wpływy z tranzytu gazu, oraz pomniejszyło się jej polityczne znaczenie, jako istotnego państwa tranzytowego. Działania polskiego rządu, niezależnie od opcji politycznej, nalezy ocenić jako nieskuteczne. Rezygnacja z propozycji rosyjskich wybudowania gazociągu Jamał II, z opcją pominięcia Ukrainy zaowocowała przyspieszeniem realizacji projektu Gazociągu Północnego, który pomijając Polskę, jest z pewnością dla niej dużo bardziej niekorzystny, niż pominięcie samej Ukrainy.
Projekt Amber nie spotkał się z zainteresowaniem strony rosyjskiej, gdyż był dużo mniej dla niej opłacalny. Brakowało w nim aktualnych wyliczeń ekonomicznych oraz wytrącał argument o korzyściach natury politycznej i ekonomicznej płynących z pominięca Estonii, Łotwy czy Polski – państw często uprawiających retorykę antyrosyjską. Także inicjatywy na forum europejskim – m.in. propozycja rezolucji przedstawiona przez M. Libickiego w Parlamencie Europejskim nie spotkała się z odzewem ze strony innych europosłów. Swoje poparcie dla budowy Gazociągu Północnego potwierdził rząd niemiecki, pomimo znajomości polskich obiekcji. Na fali obaw polskich polityków o pewność dostaw gazu oraz możliwości wykorzystania przez Rosję dostaw gazu jako narzędzia nacisku politycznego, rozpoczęto realizację polityki dywersyfikacji źródeł dostaw. Koszty zwiększenia bezpieczeństwa są wysokie i należy się zastanowić, czy uzasadnione. Wicepremier Pawlak przedstawiając w 2008 roku w Sejmie ogólny bilnas energetyczny naszego kraju powiedział, że w przybliżeniu 60 procent energii pochodzi z węgla, 20 procent - z ropy naftowej, a 12 procent gazu, z czego 1/3 stanowi wydobycie krajowe, reszta to odnawialne źródła energii.[32] Polska jest jednym z najmniej zależnych od Rosji krajów, jeśli chodzi o kryterium dostaw gazu. Należy zauważyć, że gaz jest dla Polski surowcem odgrywającym bardzo istotną rolę, ale nie jest surowcem o strategicznym znaczeniu, warunkującym działanie polskiej gospodarki. Poziom bezpieczeństwa energetycznego Polski według Komisji Europejskiej jest znacznie wyższy niż większości krajów wspólnoty. Według danych Komisji, w roku 2004 Polska zajmowała trzecią pozycję wśród krajów Unii Europejskiej, jeśli chodzi o poziom niezależności energetycznej. Lepszy wskaźnik posiadały jedynie Dania i Wielka Brytania.[33] Dywersyfikacja źródeł dostaw jest polityką mającą uzasadnienie w długookresowej polityce bezpieczeństwa. Należy rozpatrzyć jednak, czy koszty ponoszone przez Polskę nie są zbyt wysokie w stosunku do otrzymanych korzyści. Gaz rosyjski jest najtańszy na całym świecie. Polska, mając wiele możliwośc dostępu do taniego surowca powinna prowadzić politykę zrównoważoną i wykorzystywać swoje strategiczne położenie w celu otrzymania korzyści. Niestety w Polsce daje zaobserwować się niechęć społeczeństwa do państwa rosyjskiego, a w dodatku niechęć ta wykorzystywana jest do doraźnych celów politycznych.
Państwo Polskie powinno prowadzić długofalową politykę energetyczną – oprócz aspektu bezpieczeństa, także istotny jest aspekt ekonomiczny. Tani surowiec, to niższe koszty produkcji przemysłowej oraz niższe koszty życia. Oszczędności te mogą przełożyć się na wzrost gospodarczy całego kraju. Argument ten w dobie kryzysu ekonomicznego powinien mieć szczególne znaczenie.
Bibliografia:
Materiały dostępne na stronie www.mg.gov.pl
“Nowy Przemysł” nr. 04/2007
Archiwum “Gazety Wyborczej”
Archiwum “Rzeczpospolitej”
Materiały dostępne na stronie www.nord-stream.com
Analizy dostępne na stronie www.szczesniak.pl
------------------------------------
[1] http://old.gazprom.ru/eng/articles/article22901.shtml
[2] http://www.nord-stream.com/our-company/shareholders.html
[3] http://www.nord-stream.com/the-pipeline.html
[4] http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,4505121.html
[5] http://gazownictwo.wnp.pl/nord-stream-przekazal-raport-ws-oddzialywania-gazociagu-na-srodowisko,74788_1_0_0.html
[6] http://www.rmf.fm/fakty,163659,Nord,Stream,ma,zgode,Danii,na,budowe,rury.html
[7] http://www.rfi.fr/actupl/articles/119/article_9104.asp
[8] http://gazownictwo.wnp.pl/rosja-zgoda-wladz-na-gazociag-polnocny,97142_1_0_0.html
[9] http://www.bankier.pl/wiadomosc/Niemcy-wydaly-zgode-na-Nord-Stream-2072360.html za IAR
[10] http://www.euromoney.com/Article/2174599/ChannelPage/8959/AssetCategory/766/Nord-Stream-looks-for-flows-in-funding-pipeline.html?type=AssetCategoryArticle&ArticleId=2174599&PageID=8959&CategoryID=766
[11] http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33182,3906902.html
[12] http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,7265988,Budowa_Nord_Stream_moze_ruszyc_juz_1_kwietnia.html
[13] http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,7345234,Zabraknie_gazu_dla_Gazociagu_Polnocnego.html
[14] http://www.rp.pl/artykul/160192.html
[15] http://www.nord-stream.com/en/the-pipeline.html
[16] http://szczesniak.pl/node/676
[17] http://www.dziennik.pl/gospodarka/article290325/Rosja_odciela_gaz_Ukrainie.html
[18] http://www.rp.pl/artykul/67299,244607_Zimna_wojna_gazowa_.html
[19] Www.mg.gov.pl
[20] http://gazownictwo.wnp.pl/nord-stream-przekazal-raport-ws-oddzialywania-gazociagu-na-srodowisko,74788_1_0_0.html
[21] http://www.mg.gov.pl/NR/rdonlyres/9F8109BD-5E6A-4E7A-AE4E-F6DC3ADDF623/13671/BiuletynPrasowy37281.doc
[22] http://wiadomosci.onet.pl/1300434,2677,kioskart.html
[23] http://www.tvn24.pl/0,8944,1538070,,,pawlak-gazociag-amber-to-rozsadna-alternatywa,raport_wiadomosc.html
[24] Źródło: http://szczesniak.pl, za: prezentacja firmy BASF na konferencji 30 maja 2007r.
[25] Wywiad z Januszem Steinhoffem: http://www.wnp.pl/artykuly/dostawy-gazu-dwie-
wersje-jednej-polityki,2122_0_0_1_0.html
[26] http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,82554,6185093.html
[27]http://www.money.pl/archiwum/wiadomosci_agencyjne/pap/artykul/rosja;prasa;bialorus;zabiega;o;budowe;gazociagu;jamal-europa;ii,25,0,420377.html
[28] http://www.rp.pl/artykul/114206.html
[29] http://szczesniak.pl/node/881#footnote1_gnmkxn2
[30] http://www.rp.pl/artykul/67299,393081_Gazoport_jako_bufor_bezpieczenstwa.html
[31] http://szczesniak.pl/1375
[32] http://www.bankier.pl/wiadomosc/Pawlak-gazociag-Amber-tanszym-rozwiazaniem-niz-gazociag-polnocny-1711331.html za IAR
[33] Nowy Przemysł 04/2007