Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Adrian Prusik: Nadchodzi nowa era kapitalizmu?

Adrian Prusik: Nadchodzi nowa era kapitalizmu?


13 październik 2008
A A A

W historii wolnego rynku kryzys był często zwiastunem nowej epoki. Gdy niedługo opadnie kurz będziemy już w zupełnie innej erze światowego kapitalizmu.
Kapitalizm przeżyje obecny kryzys finansowy, który rozlewa się po całym świecie. Jak każdy poprzedni i ten nauczy nas czegoś nowego. Wydarzenia z 1929 roku były inwokacją dla polityki New Deal prezydenta Roosevelta, która zapoczątkowała epokę panowania poglądów Keynesa. Tak samo kryzysy naftowe w latach 70-tych oraz zjawisko stagflacji, które po nich nastąpiło były początkiem narodzin ery neoliberalnej polityki, która właśnie schodzi na śmietnik historii, by zrobić miejsce komuś innemu.
 
Jak więc wygląda obecny kryzys i dlaczego właśnie on może stać się katalizatorem zmian? Sytuacja jest nadzwyczajna. Plan amerykańskiego sekretarza skarbu Henry’ego Paulsona, który zakłada wykup toksycznych aktywów będzie kosztował amerykańskiego podatnika 700 mld dolarów. Od czasu 1929 roku nie było bardziej kosztownego programu. Na całym świecie giełdy ostro pikują w dół, a banki dławią się z powodu stanu hibernacji w jakim tkwi rynek kredytów międzybankowych. Dzieje się tak mimo tego, iż niemal codziennie banki centralne najzamożniejszych państw wlewają setki miliardów dolarów w rynki pieniężne w celu poprawienia płynności rynku. Ten został jednak opętany przez falę nieufności. Banki nie chcą pożyczać sobie pieniędzy, a stopa procentowa w bankach centralnych jest zdecydowanie mniejsza od stopy na rynku międzybankowym. Dla wielu to znak, że wolny rynek po prostu przestał działać. Dotychczasowe instrumenty banków centralnych, za pomocą których dotychczas regulowały one rynek kredytowy stały się bezużyteczne. Państwa nie są w stanie kontrolować sytuacji, nie pomagają nawet tak nadzwyczajne działania jak skoordynowana akcja banków centralnych największych państw, które razem tną stopy procentowe, w nadziei, że coś na rynku drgnie.

Jednak rynek pozostaje niewzruszony w swojej panicznej wyprzedaży. Akcje giełdowe spadają na łeb na szyję. Mało już jest osób, które pamiętają spokojne dni na rosyjskiej giełdzie, na której notowania w zasadzie są w stanie permanentnego zawieszenia. Japoński indeks Nikkei doświadczył dwóch dni z rzędu, kiedy to akcje taniały ponad 9 proc. Brytyjski FTSE, francuski CAC40, czy niemiecki DAX również notują rekordowe spadki. Dla amerykańskich inwestorów kolor czerwony na wykresach giełdowych w zasadzie stał się już codziennością. Czołowe banki inwestycyjne z Wall Street, czyli Morgan Stanley oraz Goldman Sachs porzuciły swój status i stały się zwykłymi bankami detalicznymi.

Sytuacji nie zmienia morze dolarów, euro i jenów, które państwa pompują w swoje giełdy. Panika wymusiła już do tej pory nacjonalizację takich gigantów jak AIG, Fortis, Fannie Mae. Z hukiem zakończyła się ponad 150-letnia historia Lehman Brothers. Kolejne rządy podejmują podobne działania. Amerykanie wydadzą 700 mld dolarów, Wielka Brytania na swój program przeznaczy około 500 mld funtów. Podobnie postąpią również Niemcy. Wkrótce własnością państwa staną się brytyjskie HBOS oraz Royal Bank of Scotland. Kłopotów może również nie uniknąć włoski Unicredito.

Jak więc będzie wyglądał krajobraz po burzy, jaka przejdzie nad europejskimi i amerykańskimi giełdami? Obecny kryzys to wyraźny sygnał, że rynek finansowy stał się miękkim podbrzuszem w zglobalizowanym świecie. Wielkie instytucje finansowe stały się tak potężne, że od ich sytuacji często zależy cała gospodarka. Jednocześnie, jak się okazuje, nadzór nad działalnością banków i innych instytucji finansowych jest bardzo znikomy.

To co będzie efektem kryzysu i jednym z jego pierwszych skutków to kompletne przemeblowanie systemów bankowych. Wielkie, prywatne banki przestaną być dominującym elementem pejzażu w świecie finansów. Trudno będzie się spodziewać, by tam, gdzie państwo wejdzie, chciało ono bardzo szybko wyjść, wtedy gdy kryzys się skończy. Prezydenci, premierzy, ministrowie finansów pogrążeni są teraz w politycznej traumie. Trudno jest wszakże pogodzić się z wydawaniem miliardów dolarów na ratowanie banków, gdy jeszcze kilka chwil wcześniej odmawiało się zwykłym ludziom niewspółmiernie mniejszych pieniędzy, twierdząc, że państwo nie jest powołane do rozdawnictwa. Z całego świata płyną potępieńcze głosy w stronę świata finansowych rekinów, którzy bogacili się na ryzykownych instrumentach, a teraz będą dzielić się stratami z podatnikiem.

Gdy opadnie kurz będziemy już w zupełnie innej erze światowego kapitalizmu. Na nowo trzeba przemyśleć rolę banków centralnych, których instrumenty są skuteczne w chwilach spokoju, ale stają się bezużyteczne wtedy, gdy są najbardziej potrzebne. Z niezależnością będą musiały pożegnać się również prywatne instytucje finansowe. Dotychczasowy pogląd, iż rynek reguluje wszystko najlepiej ginie na naszych oczach, czego najlepszym przykładem jest zamrożenie rynku kredytowego. Tam zdrowy rozsądek wyparował, a jego miejsce zajęła zaraźliwa panika. Państwo musi stać się gwarantem pożyczek międzybankowych, a nikt nie wyobraża sobie tego, że będzie się ręczyć za coś na co nie ma się wpływu. Już wkrótce skończy się czas na laissez faire w systemie bankowym.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża jedynie prywatne poglądy autora