Agnieszka Brzóska: Co z tą opozycją?
Opozycji zdaje się w takiej sytuacji brakować konkretnego planu działania. Chaos rozpoczął się już w czasie kampanii wyborczej, kiedy z jednej strony liderzy zachęcali do głosowania na siebie a z drugiej zakładali z góry bojkot wyborów. Przesłanie zdawało się być jasne: tylko rezultat oznaczający nasze zwycięstwo będzie prawdziwym i uczciwym wynikiem. W sumie do parlamentu dostało się 29 przedstawicieli opozycji. Większość z nich odmówiła przyjęcia mandatu i w czasie pierwszego posiedzenia parlamentu zamiast na sali obrad była wraz z protestującymi na zewnątrz, tnąc na oczach zebranych swoje parlamentarne karty. Prawdziwie spektakularny i medialny gest, tylko co dalej? Co czeka Gruzję w najbliższych miesiącach?
Nic. Wszystko wskazuje bowiem na pełną stabilizację sytuacji. Opinia międzynarodowa wyraziła ostateczne poparcie dla wyników wyborów parlamentarnych a społeczeństwo gruzińskie wydaje się być już pomału zmęczone. Przed parlamentem w minioną sobotę zebrało się już tylko kilkaset osób. Część z nich nadal wierzy w słuszność bojkotu, niektórzy jednak czują się być może rozczarowani zmarnowaniem swojego głosu i odrzuceniem mandatu przez liderów partii opozycyjnych. Opozycja gruzińska widać realizuje się najlepiej w sytuacji kryzysu i zagrożenia. Tym razem jednak dominujący Zjednoczony Ruch Narodowy prezydenta Saakaszwiliego nie będzie odgrywał roli wroga, nie musi, będzie za to spokojnie siedział w parlamencie i rządził krajem.