Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Agnieszka Miarka: Hasan Rouhani nadzieją na zmianę irańskiej retoryki

Agnieszka Miarka: Hasan Rouhani nadzieją na zmianę irańskiej retoryki


08 sierpień 2013
A A A

Czerwcowe wybory prezydenckie w Iranie wygrał Hasan Rouhani, który dość niespodziewanie pokonał swoich rywali już w pierwszej turze. Ten wybór irańskiego społeczeństwa stał się nadzieją państw zachodnich na polepszenie stosunków z Islamską Republiką Iranu.

Image

 Rouhani postrzegany jest przez społeczność międzynarodową jako polityk umiarkowany i reprezentujący zupełnie inny styl retoryki niż jego poprzednik, ultrakonserwatywny Mahmud Ahmadineżad. Wybór podjęty przez Irańczyków może dać możliwość ocieplenia wizerunku kraju na arenie międzynarodowej, gdyż Rouhani podczas kampanii wyborczej zadeklarował m. in. ograniczenie cenzury oraz zdecydowanie wypowiadał słowa o potrzebie modernizacji kraju. Z kolei polityka zagraniczna Iranu powinna rozwijać się w poszanowaniu poszczególnych aktorów międzynarodowych oraz jej podstawą musi być dialog. Ustabilizowana pozycja polityczna jest ogromnym atutem nowego prezydenta: wygrana wyborów potwierdziła niezmienne zaufanie Chameneiego, którym obdarza Rouhaniego od dłuższego czasu, czego przykładem było powierzenie mu w latach 2003 – 2005 bardzo odpowiedzialnego stanowiska głównego negocjatora w sprawie programu jądrowego (należy zaznaczyć, że w Iranie bez zgody welajat-e faghih oraz Rady Strażników nikt nie może objąć urzędu prezydenta), nie mniej jednak, stronnictwa reformatorskie również udzielają mu poparcia. Można przypuszczać, że będzie starał się być pośrednikiem między konserwatywnymi duchownymi a ugrupowaniami opowiadającymi się za zmianami, stając się gwarantem wewnętrznej równowagi sił. Na doświadczenie Rouhaniego – oprócz roli negocjatora – składa się też wieloletnie sprawowanie mandatu deputowanego w Zgromadzeniu Ekspertów oraz bycie doradcą byłych prezydentów: Chatamiego oraz Rafsandżaniego. Ten ostatni, cieszy się niezmiennie wysoką pozycją w Iranie, będąc drugą najbardziej wpływową personą w kraju. Czy jednak nadzieje na złagodzenie retoryki Iranu są uzasadnione?

W niedzielę (4 sierpnia) odbyło się oficjalne zaprzysiężenie Rouhaniego na stanowisko prezydenta. Jak relacjonował The Guardian[1], w przemówieniu wygłoszonym w parlamencie (Madżles), nowy prezydent podkreślił, iż jedyną słuszną drogą w relacjach z Iranem jest posługiwanie się językiem szacunku oraz w przyszłym dialogu z innymi państwami, Islamska Republika Iranu musi być traktowana jako równorzędny partner. Dotychczasowa polityka sankcji stosowana wobec Iranu, nie wspiera wzmacniania wzajemnego zaufania. Te słowa nie powinny budzić zdziwienia szczególnie, jeżeli odniesie się je do strategii relacji politycznych amerykańsko – irańskich, jaką wdrażały w ostatnich latach USA. Biały Dom uzależniał nawiązanie jakichkolwiek rozmów z kategorycznym zaprzestaniem prowadzenia programu jądrowego przez Iran. Takie podejście stawiało w wysoce niekorzystnym świetle Islamską Republikę Iranu, bowiem pozycje wyjściowe w rokowaniach były nierówne, co było nie do przyjęcia przez kraj, który aspiruje do miana mocarstwa regionalnego.

Waszyngton w komentarzu do ceremonii zaprzysiężenia prezydenta Iranu, wyraził nadzieję, iż ten wybór pomoże w szybkim rozwiązaniu kontrowersyjnej kwestii programu nuklearnego. Czy można spodziewać się złagodzenia stanowiska Iranu w tej sprawie? Jednoznacznie należy udzielić negatywną odpowiedź. Prace nad wzbogacaniem uranu są powszechnie akceptowaną przez ogół społeczeństwa, częścią polityki bezpieczeństwa kraju. Wykorzystywanie asymetrycznych składników obronnych jest fundamentem doktryny bezpieczeństwa, w której centralną pozycję zajmuje zagadnienie broni nuklearnej. Ma ona za zadanie odstraszyć potencjalnych agresorów oraz zrekompensować dość słabe przygotowanie sił konwencjonalnych. Rządy dynastii Pahlawich cechowały się podporządkowaniem krajom Zachodu oraz całkowitym uzależnieniem, co stało się bezpośrednim przyczynkiem rewolucji islamskiej z 1979; najwyższe władze oraz społeczeństwo starają się zapobiegać groźbie powrotu takiej sytuacji. Rzeczywistą władzę w tej niezwykle ważnej kwestii dzierży Rahbar, który jest sceptycznie nastawiony do Zachodu i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie jego stanowisko uległo jakiejkolwiek zmianie.

Odnosząc się do swojej wygranej, Rouhani powiedział, iż Irańczycy wybrali umiarkowanie. Ich pragnieniem są zmiany, które zapewnią im lepsze życie, domagają się godności i stabilności[2]. Poruszona została również kwestia, którą postulował podczas kampanii wyborczej – prawa kobiet w irańskim społeczeństwie. Po raz kolejny wybrzmiało zapewnienie o wsparciu respektowania praw kobiet. W kontekście tych słów, zastanawiający jest fakt, iż nowy gabinet zaproponowany przez niego, tworzą wyłącznie mężczyźni. Ta decyzja zapewne wpłynie negatywnie na odbiór jego słów i odbierze temu postulatowi wiarygodność potencjalnej realizacji.

Analizując skład przyszłego gabinetu, który Madżles powinien zaakceptować w ciągu 10 dni, najbardziej komentowaną nominacją jest ustanowienie Mohammada Dżawada Zarifa ministrem spraw zagranicznych. Zarif jest doświadczonym dyplomatą, był ambasadorem przy ONZ, który prowadził tajne negocjacje Teheranu z Waszyngtonem. Reuters zaznacza, że Zarif jest bardzo dobrze znany najznakomitszym urzędnikom USA.[3] Z punktu widzenia stosunków bilateralnych między tymi krajami, jest to możliwie najlepszy wybór, który można interpretować jako kurtuazyjny wyraz dobrej woli Iranu w stosunku do Stanów Zjednoczonych.

Po prezydenturze Rouhaniego nie należy oczekiwać demokratyzacji życia politycznego Iranu według zachodnich wzorców. Istnienie ustroju teokratycznego jest powszechnie popierane przez społeczeństwo. Warto odnotować, że nawet, gdy ma miejsce organizowanie akcji demonstracyjnych lub tworzenie oddolnych ruchów na rzecz reformowania kraju, mają one na celu wyegzekwowanie od władz przestrzegania praw demokratycznych, które przysługują Irańczykom, nie obalenie Islamskiej Republiki. Owszem, zdarzają się głosy bardziej rewolucyjne, ale jest to nikły odsetek ludności i w praktyce, stanowi nieznaczącą siłę. Demonstracje, które odbyły się w 2009 roku potwierdzają tę tezę – ludność protestowała przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich, czyli odebrania im podstawowego prawa do decydowania o losie własnego państwa. Żaden członek struktur reformatorskich nie podnosił hasła obalenia Rahbara czy zmiany ustroju państwowego. Wprowadzenie teokratycznej formy władztwa przyświecało  Irańczykom podczas rewolucji islamskiej w 1979 roku i jest ono popierane nie tylko przez uboższą oraz mniej wykształconą warstwę społeczeństwa, ale również przez liczną klasę średnią.

A jak będą wyglądały przyszłe relacje Iranu z innymi państwami, czy pewne kwestie ulegną przewartościowaniu i będzie on szukał nowych sojuszników? Nie ulega wątpliwości, że Syria nadal będzie strategicznym partnerem Iranu, a współpraca i finansowanie Hezbollahu pozostanie niezmienną praktyką państwa. W odpowiedzi na list gratulacyjny Baszara al – Asada, Rouhani potwierdził wolę dalszego sojuszu, jednocześnie podkreślając, iż pokłada nadzieje w syryjskie władze, którym bezsprzecznie uda się rozwiązać wewnętrzny kryzys. Rouhani wystosował również pismo do  przywódcy libańskiego Hezbollahu Hasana Nasrallaha (warto zauważyć, że przywódca Hezbollahu nosi oficjalny tytuł Przedstawiciela Najwyższego Przywódcy Rewolucji Islamskiej w Libanie, co podkreśla ścisłe stosunki między Iranem i Libanem), podtrzymując aprobatę dla tej organizacji i poparcie dla Libanu. Gesty te świadczą o tym, że polityka zagraniczna Iranu w rejonie Bliskiego Wschodu nie ulegnie raczej mocnym przekształceniom, co z kolei nie poprawi relacji z państwami zachodnimi, zwłaszcza z USA.

Zarówno społeczeństwo, jak i społeczność międzynarodowa pokładają w nowym prezydencie wielkie nadzieje. Irańczycy liczą na rozwój demokratycznych praw oraz na to, że Rouhani będzie stał na straży ich przestrzegania, natomiast Zachód będzie oczekiwał rozwiązania kwestii spornych, szczególnie zagadnienia irańskiego programu nuklearnego. Prezydent ciesząc się zaufaniem Rahbara, nie będzie podejmował kontrowersyjnych decyzji, które mogłyby odbić się negatywnie na wizerunku Chameneiego i nadszarpnąć jego autorytet. Jednak jest świadomy potrzeby wewnętrznej modernizacji państwa, co pozwala mieć nadzieję na rzeczywistą zmianę irańskiej retoryki.