Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Aleksander Kobyłka: Do czego doprowadzi szafranowa rewolucja? (komentarz)

Aleksander Kobyłka: Do czego doprowadzi szafranowa rewolucja? (komentarz)


28 wrzesień 2007
A A A

Szafranowa rewolucja jest najpoważniejszym wystąpieniem przeciwko birmańskiej juncie od 1988 roku. Czy skończy się ona tak jak wówczas - tysiącami zabitych oraz zduszeniem opozycji?

Świat z coraz większym niepokojem obserwuje wydarzenia w birmańskich miastach, protestując przeciwko użyciu siły do stłumienia demonstracji przez rządzącą juntę wojskową. Nazwana od koloru szat buddyjskich mnichów szafranowa rewolucja przybiera coraz bardziej dramatyczny charakter.

Istnieją dwa podstawowe scenariusze rozwoju sytuacji w Birmie. Wariant optymistyczny przewiduje, iż pokojowe protesty społeczeństwa wsparte autorytetem buddyjskich mnichów skłonią rządzącą juntę do podjęcia rozmów. Jak pokazuje przykład nieuznanych przez armię wyborów z 1990 roku, nie musi to oznaczać odsunięcia wojskowych od władzy, jednak pozwoliłoby wznowić zerwany dialog dotyczący przemian w kraju. Do takiego rozwiązania dąży wspólnota międzynarodowa, potępiając i przestrzegając przed użyciem siły wobec protestujących. Apeluje o to zarówno ONZ, Parlament Europejski, jak i kraje ASEANu, którego członkiem jest Birma. Polscy politycy wskazują na przykład okrągłego stołu, jako formy pokojowego rozwiązania konfliktu.

Wariant pesymistyczny przywołuje wydarzenia z 1988 roku, zakładając skierowanie armii przeciwko demonstracjom, co niewątpliwie skończyłoby się wielką liczbą ofiar, szeroko zakrojonymi aresztowaniami i ugruntowaniem władzy junty. W jaki sposób można uniknąć takiego rozwoju wydarzeń? Wiele zależy od sytuacji wewnątrz dowództwa birmańskiej armii. Jeśli obecna jest polaryzacja pomiędzy zwolennikami rządów twardej ręki a generałami skłonnymi do podjęcia dialogu – a tego niestety nie wiemy -  w obliczu tak znaczących protestów, może ona doprowadzić do przyjęcia miękkiej linii.

Wydaje się, że międzynarodowe naciski nie są w stanie wpłynąć na decyzje rządzących. Zastosowanie sankcji gospodarczych spowodowałoby jeszcze większe zubożenie społeczeństwa, a wobec istniejącej już izolacji Birmy, sankcje polityczne są nieskuteczne. Rada Bezpieczeństwa ONZ nie jest nawet w stanie potępić działań władz, co jest spowodowane sprzeciwem Rosji i Chin. Jakakolwiek interwencja wojskowa również nie wchodzi w rachubę, gdyż Birma leży w strefie wpływów Chin. Co więcej, Chiny w największym stopniu utrzymują birmańską gospodarkę, importując surowce naturalne.

A zatem to właśnie w rękach chińskich władz może leżeć klucz do rozwiązania konfliktu. Dysponują one środkami nacisku, które mogą przekonać rządzącą juntę do podjęcia rozmów z opozycją. Pytanie czy zechcą je zastosować? Po pierwsze, jedną z podstawowych zasad chińskiej polityki zagranicznej jest nieingerencja w wewnętrzne sprawy państw. Złamanie jej, mogłoby stanowić niebezpieczny precedens, zezwalający na podobną ingerencję w sprawy Chin. Po drugie, sukces demonstrantów mógłby stać się przykładem dla chińskich opozycjonistów. Stąd nieprzypadkowo chińskie media w znikomym stopniu informują o aktualnych wydarzeniach. Po trzecie, Birma jest źródłem surowców energetycznych, a zarazem, ma strategiczne znaczenie, udostępniając chińskiej marynarce bazę morską, otwierając w ten sposób dostęp do Oceanu Indyjskiego.

Z drugiej strony, Chiny starają się budować swoją pozycję, jako odpowiedzialnego członka społeczności międzynarodowej. A co jeszcze ważniejsze, nie mogą sobie pozwolić na jakiekolwiek zakłócenie przyszłorocznych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. I w tym momencie w sukurs przychodzi bardzo ważna zmiana, jaka zaszła na świecie w porównaniu z protestami w 1988 roku. Łatwość przepływu informacji, zacieśnione powiązania gospodarcze i polityczne powodują, że wydarzenia birmańskie dzieją się na oczach całego świata. Wyrzucanie zagranicznych dziennikarzy nie jest już sposobem na przerwanie dopływu informacji, gdyż poprzez aparaty cyfrowe, Internet, blogi czy telefony, każdy z uczestników wydarzeń jest potencjalnym reporterem. To zapewnia stały dopływ dramatycznych informacji, co nie pozwala na obojętność, działa na wyobraźnię i mobilizuje społeczność międzynarodową. Poprzez powiązanie junty z władzami w Pekinie może ona wywrzeć presję na Chinach, chociażby poprzez wezwanie do bojkotu Igrzysk lub próbę wpłynięcia na relacje gospodarcze. I właśnie ta dbałość o wizerunek w oczach świata może skłonić Chiny do wpłynięcia na rządzących generałów.

Oczekując na rozwój wydarzeń warto pamiętać o dość ważnym fakcie. Iskrą, która wywołała obecne protesty nie była nagła chęć społeczeństwa do zmiany wojskowych rządów i demokratyzacji kraju. Główną przyczyną była podwyżka cen paliw oraz żywności, co w tak ubogim społeczeństwie spowodowało gwałtowne protesty. Poparcie ich przez buddyjskich mnichów wiązało się nie tylko z ich troską o współmieszkańców, ale również o samych siebie – mnisi żyją z jałmużny, a zatem ubożenie społeczeństwa niemalże zagraża ich egzystencji.

To ekonomiczne podłoże ma istotne znaczenie dla rozwoju sytuacji. Widmo głodu, który zagraża najuboższym Birmańczykom powoduje, iż mogą być oni gotowi na najbardziej radykalne rozwiązania. Podwyżki sprawiły, iż protest stał się jedyną alternatywą. Anulowanie podwyżek było możliwym rozwiązaniem we wczesnej fazie kryzysu, jednak w momencie, gdy na sile przybierają hasła demokratyzacji, trudno oczekiwać, by zadowoliło ono protestujących. Niestety, obalenie rządzącej junty nie poprawi sytuacji gospodarczej kraju, a zatem wcale nie musi być to rozwiązaniem istniejących problemów. Stwarza jednak szanse na bardziej sprawiedliwy podział dochodów z eksploatacji birmańskich złóż surowców naturalnych.

Na koniec małe spostrzeżenie – birmański przykład bardzo dobrze ukazuje motywy działań chińskich władz. Tak długo jak będą one w stanie utrzymywać wzrost gospodarczy, prowadzący do wprawdzie niejednorodnie zachodzącego, ale bogacenia się społeczeństwa, prawdopodobieństwo wystąpień przeciwko rządzącym jest niewielkie. Jednak każde załamanie gospodarcze może szybko doprowadzić do rozwoju birmańskiego scenariusza.