Andrzej Gwarda: Wokół służby zdrowia w USA
To co w Polsce jest sufitem, w Ameryce jest podłogą. Może nazbyt mocne i dosadne słowa ale żadne inne piękne, polskie powiedzenie nie jest w stanie oddać próby porównania obu terminów. Prezydentowi Barackowi Obamie udało się przeforsować w Izbie Reprezentantów swój plan reformy amerykańskiej służby zdrowia. Prezydencki pomysł jest już o krok od realizacji.
Na chwilę obecną w Ameryce, bez ubezpieczenia zdrowotnego, pozostaje 47 spośród 307 milionów obywateli USA. OD 2000 r. mamy do czynienia ze stopniowym i konsekwentnym wzrostem kosztów takich ubezpieczeń, które obciążają zarówno budżety rodzinne, firmowe jak i budżet federalny. Co do jednego wszyscy są zgodni: trzeba to zmienić. Jednak, jak to w polityce bywa: każdy ma swój własny sposób dojścia do idealnego stanu rzeczy. Kwestia jest jednak pilna i wymagająca dokładnych przemyślanych decyzji.
Rządowy plan naprawy opieki zdrowotnej, zakłada objęcie ubezpieczeniem zdrowotnym, milionów Amerykanów, których wcześniej, żadne tego typu świadczenia nie dotyczyły. Obecna reforma jest uważana za największą próbę zmiany amerykańskiej służby zdrowia od kilkudziesięciu lat. Plan zakłada przekazanie na cele ubezpieczeniowe blisko 871 mld dolarów na najbliższe 10 lat dla wszystkich lub prawie wszystkich Amerykanów. Ci, których na nie, nie stać, otrzymają pieniądze z budżetu państwa na wykupienie swojego ubezpieczenia. Firmy ubezpieczeniowe będą musiały, zgodnie z reformą, wypłacać świadczenia swoim klientom, a nie jak teraz, gdzie firmy te szukają wszelkich możliwych sposobów aby nie wypłacać pieniędzy. Wykupienie świadczenia ubezpieczeniowego będzie obowiązkowe dla każdego! Jego zaniechanie będzie się łączyło z sankcjami finansowymi nałożonymi na tego, kto się od tej reguły uchyli.
Izba Reprezentantów przyjęła projekt reformy służby zdrowia w nocy z 7 na 8 listopada. 220 kongresmanów było za, 215 głosowało przeciw. Teraz jesteśmy na etapie oczekiwania na debatę, która przeniosła się do Senatu. Ta instytucja planuje powołanie pod obrady własnej wersji projektu tej ustawy.
Senacki projekt reformy służby zdrowia zakłada porozumienie jakie osiągnięto w negocjacjach pomiędzy obozem demokratów i republikanów. Ci ostatni nie godzą się na protekcjonistyczny charakter reformy zdrowia. Znaczne obciążenia budżetowe są główną kością niezgody. Komisja Finansowa Senatu przez kilka dni debatowała nad kształtem projektu. Projekt powstał, ale niemal jednocześnie z jego ogłoszeniem, przedstawiciele republikańskiej części Senatu w Komisji zastrzegła, że nie będzie za nim głosować w Senacie. Projekt zakłada zastąpienie proponowanego państwowego funduszu ubezpieczeniowego, listą firm, które zajmowałyby się sprzedażą pakietów ubezpieczeniowych.
Senator Charles Grassley, oświadczył, że koszt reformy jest zbyt wysoki dla budżetu federalnego, szczególnie w czasach kryzysu gospodarczego. Opór republikanów oznacza, że pomysł będzie kojarzony tylko i wyłącznie z obozem demokratów oraz osobą prezydenta Baracka Obamy. Toteż ewentualne konsekwencje oznaczać będą albo spory wzrost popularności demokratów lub też spadek w sondażach. Sprzeciw republikanów wiąże się z faktem, iż reforma służby zdrowia to jeden z flagowych pomysłów Baracka Obamy w polityce krajowej. Jego fiasko lub niepopularność oznaczać będzie łakomy kąsek dla osłabionych przez polityk George’a W. Busha partii republikańskiej. Czas pokaże jaki będzie ostateczne stanowisko, całego już Senatu.