Andrzej Szczęśniak: Biopaliwa - spór między UE a USA
- Andrzej Szczęśniak
Różnica między systemami wspierania biopaliw w Unii a systemem amerykańskim została wykorzystana przez biznes. I mamy spór - między dwoma rodzajami protekcjonizmu.
Między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi rozgorzał spór o biopaliwa. O ile bowiem ropa naftowa i jej produkty w krajach zachodnich nie podlegają państwowym subwencjom czy polityce ochrony, o tyle biopaliwa są przedmiotem dotacji, przymusu używania, a nawet kreowania rynku przez przepisy. Różnica między systemami wspierania biopaliw w Unii a systemem amerykańskim została wykorzystana przez biznes. I mamy spór - między dwoma rodzajami protekcjonizmu.
Unia Europejska zagroziła wprowadzeniem taryf na import biopaliw w ochronie swoich producentów. Prowadzi dochodzenie, czy biodiesel amerykański otrzymuje pomoc publiczną, "niszczącą wolny handel" i czy import z USA nie jest dumpingiem.
Spór jest skutkiem skargi europejskich producentów biodiesla, którzy nie mogą sobie poradzić z importem. Producenci ci (m.in. Archer Daniels Midland Co. i Cargill Inc.) zwrócili uwagę na mieszankę B99. Amerykanie subsydiują taki biodiesel nawet i 300 dolarów do tony. Wobec takiej pomocy europejskie firmy grożą upadkiem, w tym roku bowiem wykorzystali jedynie 50% swoich mocy produkcyjnych.
Dotowany amerykański eksport wzrósł z 7 tys. ton w 2005 roku do 1 miliona ton w 2007r. Podstawą tego wzrostu jest praktyka "splash-and-dash", która pozwala importować do Stanów biodiesel, dodać doń niewielka ilość produktów naftowych (stąd B99 - zawierający jeden procent oleju napędowego) i reeksportować to - najlepiej do Europy, która jest największym na świecie rynkiem konsumpcyjnym. Otrzymawszy na drogę 1 dolara na galon od rządu amerykańskiego. Później można jeszcze skorzystać z unijnego systemu dopłat.
Ale to tylko 15% amerykańskiego eksportu. Główny problem leży w amerykańskich producentach biodiesla. Dotacje dla nich są tak duże, że państwa Unii nie mogą z nimi konkurować. Po prostu mniej dotują swoich producentów.
Decyzja Unii, opublikowana 13 czerwca 2008 w "Official Journal of the European Union" daje możliwości po przeprowadzeniu dochodzenia nałożenia ceł w obronie rodzimego przemysłu.
Amerykanie odpowiedzieli europejskim firmom w swoim stylu: oskarżyli ich o hipokryzję. Te właśnie firmy importują amerykański biodiesel i mają z tego ogromne korzyści. Europejskim problemem jest, że przeinwestowała, licząc na ogromny wzrost rynku i dzisiaj moce produkcyjne są niewykorzystane. Główną tego przyczyną jest zlikwidowanie dopłat w Niemczech - największym rynku biodiesla w Europie. Dodatkowo do kryzysu przyczyniają się wysokie ceny produktów rolnych.
Bardzo pouczająca jest odpowiedź europejska. Xavier Beulin, szef francuskiego Sofiproteol, Dobrze ujmuje on rzeczywiste efekty żądań "niezależności energetycznej". Pod pięknym hasłem mamy całkiem skrzeczącą rzeczywistość interesów.
cytuję: Financial Times
"To że europejskie firmy odnoszą zyski z dotacji nie ma tutaj najmniejszego znaczenia.
Amerykańskie firmy pod płaszczykiem bezpieczeństwa energetycznego i niezależności energetycznej tworzą przemysł eksportowy oparty na rządowych dotacjach."
Tak więc mamy początki wojny handlowej i konfliktu dwóch protekcjonizmów. Jeśli bowiem ropa naftowa jest towarem globalnym, z którego państwa europejskie czerpią olbrzymie korzyści (podatki w cenie paliw), to biopaliwa są raczej pompą ssącą budżety państw lub kieszenie konsumentów. Na dodatek jedyna możliwa w takim przypadku konkurencja to konkurencja o wielkość dotacji. Dzisiaj USA ma zasobniejszy portfel. Jednak jest to bardzo kruchy grunt na budowanie poważnego interesu. Jedno głosowanie może wywrócić wszystko. A głosowania w polityce to rzecz codzienna.
Poza tym hipokryzja jest tutaj rzeczywiście wielka. Konflikt między dwoma systemami subwencji ochrony producentów i zmuszania konsumentów do używania paliw, których nie chcą - nazywać konfliktem o reguły "wolnego handlu"?
Artykuł ukazał się pierwotnie na blogu paliwowym szczesniak.pl. Przedruk za zgodą autora.