Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Anna Dziduszko-Rościszewska: O wolności słowa, rozumianej jako poprawność polityczna

Anna Dziduszko-Rościszewska: O wolności słowa, rozumianej jako poprawność polityczna


12 lipiec 2009
A A A

"Polityczna poprawność" prowadzi zaniku prawa do wyrażania własnych opinii, czyli tej wartości z której Amerykanie są tak dumni. Z drugiej zaś strony, mimo absurdów które nasuwają się w pierwszej chwili, ma ona swoje głębokie logiczne uzasadnienie.

I Poprawka do amerykańskiej Konstytucji głosi, iż „żadna ustawa Kongresu nie może ograniczać wolności słowa…”. Przepis ten sugeruje, iż intencją twórców Bill of Rights było zagwarantowanie absolutnej wolności słowa. Jednakże, prawo do wyrażania własnych opinii oraz nie ograniczonej krytyki władzy zostało w XX wieku zamienione na nowe pojęcie: poprawności politycznej. I nagle Murzyni (Negros) zaczęli być Afroamerykanami, Indianie „rdzennymi mieszkańcami Ameryki” (Native-American), pojawiły się „żeńskie” zawody – policewoman, firewoman. Mało kto w publicznej debacie odważy się wypowiadać „niepoprawnie politycznie”, bo to grozi ostracyzmem społecznym. Gdzie w tym wszystkim mieści się konstytucyjne prawo do wolności słowa i dlaczego ludzie świadomie z niego rezygnują?

Co to jest poprawność polityczna?


Pojęcie „poprawności politycznej” (ang. political correctness), to swoista autocenzura, określana również jako cenzura publiczna. Dotyczy takiego wyrażania opinii lub zachowań, które uważane są za neutralne, a zatem nie są obraźliwe dla szeroko rozumianej mniejszości, czy to seksualnej, religijnej, rasowej, czy etnicznej. Celem poprawności politycznej jest usunięcie z życia publicznego sformułowań i poglądów „obraźliwych”, co ma doprowadzić do zmniejszenia dyskryminacji grup zwykle na nie narażonych. Pojęcie nie jest jednak w żaden sposób skodyfikowane; jest to raczej zjawisko społeczne, polegające na stworzeniu ogólnych, neutralnych zasad współżycia społecznego.

Termin pojawił się w latach 60. w Stanach Zjednoczonych, jednakże stał się popularny dopiero w 1991 r., po publikacji książki Nieliberalna edukacja, Dinesh D`Souza, w której to autor ironicznie wyraża się na temat poprawności politycznej. Elity liberalne i lewicowe szybko przejęły owo pojęcie, stając się jego propagatorami, dążącymi do narzucenia go reszcie społeczeństwa. Wiele słów, uznanych za „politycznie niepoprawne”, zostało „wykreślonych” z dyskursu publicznego. W ten sposób Murzyn stał się Afroamerykaninem, imigrant chiński „Amerykaninem o chińskich korzeniach”, a pederasta gejem (słowo „gay” oznacza radosny, wesoły – zostało tak dobrane, by dobrze się kojarzyło). Termin man (oznaczający zarówno mężczyznę, jak i człowieka) zastąpiono jednostką, czy istotą ludzką (individual lub human being), zaś wiele zawodów kończących się na „man” zostało uzupełnione formą żeńską. Homoseksualizm przestał być zboczeniem, a „kochanie inaczej” zostało zastąpione orientacją.

Wprowadzenie nowych określeń znanych od dawna słów miało zagwarantować pełną równość. Mniejszości miały mieć poczucie całkowitego komfortu, związanego z nie akcentowaniem ich inności (czy to seksualnej, płciowej, religijnej, czy etnicznej). Tylko czy w takim „melting pot”, jakim są Stany Zjednoczone udawanie, że nie zauważa się różnic i szuka się odpowiedniego słowa, które nie będzie obraźliwe, jest to możliwe? Poza tym tradycyjnie funkcjonujące nazwy, jak Murzyn, Boże Narodzenie, czy pies (teraz jest to „mój zwierzęcy przyjaciel”) stały się z dnia na dzień ubliżające i wymagały dostosowania do nowej, narzuconej przez liberałów rzeczywistości.      

Koniec z gentelmaństwem

W stosunku do kobiet, poprawność polityczna łączy się z równouprawnieniem płci. Oznacza zakaz jakiegokolwiek okazywania „słabości kobiecej płci”, poprzez m.in. otwieranie drzwi i przepuszczanie kobiet, przysuwanie im krzesła w restauracji, czy podawanie okryć, co „normalnie” uznane jest za tradycyjną formę grzecznościową. Również w przypadku potrącenia kobiety na ulicy i wytrącania jej rzeczy z ręki, nie wskazane jest pomaganie jej przy zbieraniu, gdyż oznacza to słabość kobiety i dominację mężczyzny. Niedopuszczalne jest również  zwracanie się do panien słowem „miss” oraz stosowania określeń „wdowa”, „żona”, które określają status kobiety w relacji do mężczyzny.

Tworzone są natomiast żeńskie zawody i funkcje, zaś o obsadzie stanowisk (nie tylko w instytucjach publicznych, ale również w prywatnych przedsiębiorstwach) nie decydują w pierwszej kolejności kwalifikacje, lecz względy płciowe lecz tzw. numerus clausus (zamknięta liczba - określony z góry procent kobiet na danych stanowiskach). Poprawność polityczna dotknęła również jednej z największych świętości dla Amerykanów, czyli Founding Fathers (Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych). W ramach walki z męską dominacją, coraz głośniej pojawiają się głosy feministek, by terminu tego zakazać, ze względu na zaakcentowanie roli mężczyzn w tworzeniu Stanów Zjednoczonych.

Absurd goni absurd…

Fenomen poprawności politycznej prowadzi do rewolucji w wielu sferach, w tym najważniejszej i podstawowej – rodzinie. Nie dotyczy to tylko Stanów Zjednoczonych. W Szkocji w niektórych szkołach, zastąpiono tradycyjne słowa „mama i tata” słowem „opiekunowie”, by nie urazić par homoseksualnych. W Danii toczy się debata na temat wprowadzenia na sygnalizatorach świetlnych postaci kobiecych. Natomiast włoscy uczniowie w jednej ze szkół dowiedzieli się, że nie ma Bożego Narodzenia, ale Święto Zimy. Wracając do USA, to tradycyjne życzenia „Merry Christmas” coraz częściej zostają zastąpione „Happy holiday”, by nie urazić innowierców. Absurdalności poprawności politycznej dał się też ponieść kościół katolicki w USA, który chciał zdefiniować płeć Ducha Świętego. Ostatecznie żadne z określeń, „on”, „ona”, „ono”, nie zyskało znaczącego poparcia.

Coraz częściej znikają z języka publicznego określenia „gruby”, „niski”, „ładna”, gdyż jest to objawem hierarchizacji, a ta dyskryminuje. Również kalectwo poddano pod lupę politycznej poprawności, zastępując je nazwą „niepełnosprawność”. Znany jest przypadek wydania oświadczenia przez przedstawiciela Narodowego Stowarzyszenia Głuchych, który określił możliwość przywrócenia słuchu dzieciom głucho niemym „okrucieństwem (…) polegającym na przeciąganiu przewodów przez ucho wewnętrzne lub przez ślimak tylko po to, by wydrzeć dziecku jego przyrodzone prawo do ciszy”.

Gdzie się podziała wolność słowa?

Kiedy zapytano kandydatkę na Miss Ameryki Carrie Prejean, czy, jej zdaniem, amerykańskie stany powinny zalegalizować małżeństwa osób tej samej płci, swobodnie odpowiedziała, że dla niej, małżeństwem jest związek kobiety i mężczyzny. Ta wypowiedź wywołała fale krytyki ze strony gejów i lesbijek. Pozbawiła ją również korony i tytułu. Dlaczego ukarano Miss Kalifornii w kraju, którego wolność słowa ma konstytucyjną ochronę? Ponieważ na podstawie własnego sumienia, ciesząc się swobodą, odpowiedziała wbrew narzuconym zasadom, określonym przez poprawność polityczną.

Dokąd to prowadzi? Do zaniku prawa do wyrażania własnych opinii, czyli do końca wolności słowa, tej wartości, z której Amerykanie są tak dumni. Z drugiej zaś strony, mimo absurdu „poprawności politycznej” jaki nasuwa się w pierwszej chwili, to ma ona swoje głębokie logiczne uzasadnienie, które podkreślał George Orwell w swej książce „1984”, a mianowicie: „język określa świadomość”. Zatem można by stwierdzić, że posługując się neutralnym słownictwem pogłębia się wzajemną tolerancję na odmienność/różnice drugiej osoby, czyniąc tym samym społeczeństwo wolnym od dyskryminacji, cieszącym się równością przy jednoczesnej różnorodności jednostki.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.