Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Anna Radłowska: Demokracja na trzy z plusem

Anna Radłowska: Demokracja na trzy z plusem


06 styczeń 2009
A A A

Ghana, zachodnioafrykańska prymuska, pod koniec 2008 roku stanęła do wyborczego „testu na demokrację”. Choć znamy już wyniki rywalizacji, dopiero następne miesiące rozstrzygną czy Ghana rzeczywiście go zdała.

Believe In Ghana! [1]

Ghana jest jednym z niewielu państw Afryki Subsaharyjskiej, które wytrwale podążają ścieżką rozwoju demokratycznego i odnoszą na tym polu znaczące sukcesy. Droga do  osiągnięcia obecnego poziomu stabilizacji była długa i trudna. Ghana uzyskała niepodległość jako pierwsze spośród państw „czarnej” Afryki w 1957 r. Jej dobra passa trwała niestety zbyt krótko. Spektakularny upadek „ojca założyciela”, legendarnego Kwame Nkrumaha po kilku latach sprawowania władzy, zapoczątkował serię rządów junt wojskowych. Nieudolni, skorumpowani, niekompetentni, często zmieniający się przywódcy - ich destrukcyjne działania oraz brak lub nieskuteczność niezbędnych reform - doprowadziły Ghanę na skraj upadku. Kraj, u zarania swej niepodległości porównywalny pod względem gospodarczym z Koreą Południową, znalazł się na początku lat 80. na krawędzi bankructwa. Sytuację zmieniło dopiero dojście do władzy, w wyniku kolejnego coup d’etat, pułkownika Jerrego Rawlingsa. Za jego najistotniejsze dokonanie należy jednak uznać podjętą na początku lat 90.decyzję o rozpoczęciu demokratyzacji. W 2000 roku doszło w Ghanie do pierwszej zmiany u sterów władzy, kiedy wybory wygrała Nowa Partia Patriotyczna (New Patriotic Party, NPP), opozycyjna wobec Rawlingsa i stworzonego przez niego Narodowego Kongresu Demokratycznego (National Democratic Congress, NDC).

Zaskakująca, zwłaszcza w realiach Afryki Subsaharyjskiej, konsekwencja w działaniach ghańskich polityków i obywateli, przynosi coraz bardziej wymierne efekty. Ghana od ponad dekady stopniowo, ale efektywnie się rozwija, a poziom życia jej mieszkańców wzrasta. Uznawana jest dziś za spokojne i stabilne państwo, w którym pomimo zróżnicowania etnicznego stosunkowo rzadko występują poważne konflikty. O wysokim poziomie wewnętrznej stabilności i rozwoju świadczy chociażby zwyżkująca pozycja tego kraju w różnego rodzaju międzynarodowych rankingach. W 2008 roku Ghana znalazła się na 40 miejscu, najwyżej spośród państw afrykańskich, w klasyfikacji najbardziej pokojowych państw świata Global Peace Index [2]. Ghana cieszy się również statusem „wolnego” państwa, w rankingu wolności na świecie Freedom House, z „1” w zakresie praw politycznych i „2” w kategorii wolności obywatelskich w roku 2008 [3].

W grudniu 2008 r. Ghańczycy przystąpili do piątego od przemian demokratycznych w 1992 r. sprawdzianu z demokracji. Stawka w grze była tradycyjnie wysoka. W pierwszą niedzielę grudnia 2008 odbyły się zarówno wybory parlamentarne jak i prezydenckie. Dla dwóch dominujących na ghańskiej scenie politycznej partii, a także dla mniejszych organizacji, była to niepowtarzalna szansa sięgnięcia po pełnię władzy w państwie, które w 2010 roku ma rozpocząć eksploatację własnych złóż ropy naftowej. Trudno się więc dziwić, że przygotowania do wyborów wszystkie siły rozpoczęły na długo przed zakończeniem drugiej kadencji odchodzącego prezydenta Johna Kufuora, sprawującego władzę w Ghanie od blisko dekady. Rządząca NPP znacznie podzieliła się przy okazji wyboru swojego kandydata na urząd prezydenta. Chętnych na to stanowisko było przynajmniej kilkunastu prominentnych działaczy. Ostatecznie jednak, po zaciętej rywalizacji, nominację uzyskał Nana Addo Dankwa Akufo-Addo. Najsilniejsza partia opozycyjna NDC, problemów z wyborem swojego kandydata nie miała. Zgodnie z zasadą „do trzech razy sztuka”, postawiła na zaprawionego w bojach Johna Evansa Atta-Millsa, który już dwukrotnie próbował swych sił w starciu o najwyższy urząd w państwie.  

Międzynarodowa opinia publiczna z niepokojem oczekiwała relacji z przebiegu i wyników elekcji w Ghanie. Wielu obserwatorów miało pewnie w pamięci wypadki sprzed roku, kiedy wybory w błędnie uznawanej za enklawę stabilności Kenii, zakończyły się krwawymi zamieszkami na tle etnicznym.

Egzamin w ogniu walki

Wybory są w powszechnym mniemaniu względnie obiektywnym testem funkcjonowania demokracji. Oczywiście błędem jest utożsamianie samego faktu przeprowadzania lub odbywania się wyborów z tym ustrojem. Jednak w warunkach państwa przechodzącego transformację demokratyczną, elekcja, jej przebieg, charakter i wyniki są istotnymi czynnikami pozwalającymi na zaopiniowanie jego postępów w tym zakresie.

Dla właściwej oceny funkcjonowania demokracji należy wziąć pod uwagę zarówno same wybory, jak i ich potencjalne efekty dla całości systemu. Przebieg ostatniej elekcji w Ghanie został bardzo pozytywnie oceniony przez obserwatorów i środowisko międzynarodowe. Szef misji ECOWAS posunął się nawet do określenia ich organizacji jako „doskonałej”, podobnie przychylne opinie wyrazili przedstawiciele ONZ, Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, Unii Afrykańskiej i Unii Europejskiej. Wszyscy podkreślali, że wybory odbyły się w pokojowej atmosferze, były wolne i uczciwe.

Oceny te wydają się nieco przesadzone, zwłaszcza w kontekście nieśmiało przebijających się w mediach informacji na temat przypadków zastraszania, podżegania do sporów na tle etnicznym i przemocy. Przykładowo, Ghańskie Stowarzyszenie Dziennikarzy w specjalnym komunikacie zgłosiło przypadki ataków na dziennikarzy, oraz nawoływania w niektórych stacjach radiowych do przemocy. Nietrudno się jednak domyślić, że pozytywne opinie organizacji międzynarodowych, nawet jeżeli zostały wydane nieco „na kredyt”, mają zachęcać inne demokratyzujące się państwa, a także ich społeczeństwa do utrzymania przyjętego kierunku zmian. Zbyt druzgocąca krytyka mogłaby je znacząco zniechęcić. Tym bardziej, że wolne i uczciwe elekcje są na kontynencie afrykańskim ciągle rzadkością. Dodatkowo, oddając Ghańczykom sprawiedliwość, należy podkreślić fakt, że wybory parlamentarne i pierwsza tura wyborów prezydenckich przebiegały w zasadzie bez zakłóceń, a sytuacja znacząco skomplikowała się dopiero podczas drugiej tury, kiedy przedłużające się czekanie na ostateczny rezultat wyzwoliło w rozemocjonowanym społeczeństwie destrukcyjne emocje.

Na ogólną ocenę wyborów bardzo pozytywnie wpływa również wysoki poziom partycypacji. W I turze frekwencja wyniosła 69,52 proc. natomiast w II aż 72.91 proc. Generalnie, uczestnictwo obywateli w wyborach utrzymuje się w Ghanie właściwie od samego początku przemian demokratycznych na wysokim (zwłaszcza w porównaniu z polskimi standardami) poziomie. Czynnikami, które tym razem przyciągnęły tak wielu Ghańczyków do urn, była zapewne specyfika wyborów prezydenckich oraz połączenie wyborów do parlamentu z I turą głosowania w wyborach prezydenckich. Duże znaczenie miała też silnie determinująca preferencje polityczne ghańskich wyborców tożsamość etniczna.

Wybory po raz kolejny udowodniły, że w Ghanie, podobnie jak w wielu innych państwach afrykańskich, znacznie większe znaczenie dla preferencji elektoratu niż kwestie programowe ma przynależność etniczna. Najsilniejsze ghańskie partie, przynajmniej teoretycznie, reprezentują różne opcje programowe- NDC jest partią socjaldemokratyczną, a NPP- liberalną, jednak ostatecznie, decyzja wyborcy o opowiedzeniu się po którejś ze stron, zależy w większości przypadków, od jego tożsamości etnicznej. Szczególnie widoczne jest to przy analizie wyników z poszczególnych regionów, w których przewaga jednej z rywalizujących partii sięga 90 proc., oponentom zaś udaje się uzyskać zaledwie kilka procent głosów. W ostatnich wyborach Aszanti tradycyjnie poparli NPP, natomiast Ewe w znacznej mierze głosowali na NDC i Millsa.

Na poziomie ogólnokrajowym, po zestawieniu wyników ze wszystkich okręgów, różnice te w pewnym stopniu się wyrównały. W efekcie, na tym poziomie mamy do czynienia z wysokim poziomem rywalizacyjności. W rzeczywistości jednak, należy pamiętać o tym, że w poszczególnych okręgach wyborczych mamy do czynienia z dominacją jednego ugrupowania. Różnica pomiędzy dwoma głównymi oponentami, zarówno w wyborach prezydenckich, jak i parlamentarnych, była w skali całego kraju niewielka. 230 mandatów w jednoizbowym parlamencie zostało prawie po równo rozdzielonych głosami wyborców pomiędzy dwie największe partie. NDC udało się zwiększyć swój stan posiadania z 94 na 114 mandatów, zaś NPP straciło większość, uzyskując 107 miejsc w parlamencie. Kwestia ta jest szczególnie istotna, gdyż oparcie głównej linii konfliktu politycznego o podziały etniczne może przynosić nieobliczalne i niebezpieczne dla całości państwa konsekwencje. Co więcej, bardzo często potęguje to rywalizację i może doprowadzić do sytuacji, w której „zwycięzca bierze wszystko” i nie są respektowane prawa grup mniejszościowych, co zaś stanowi bezpośrednie niebezpieczeństwo dla samej demokracji.

Również różnice pomiędzy wynikami kandydatów na urząd prezydenta były niewielkie. W I turze Akufo- Addo uzyskał 49,13 proc. głosów, natomiast Atta-Mills - 47,92 proc.  Jako, że żaden z kandydatów nie uzyskał wymaganych 50 proc. głosów, konieczna okazała się wyborcza dogrywka. Zwycięzcą kolejnej tury został Atta-Mills z 4,521,032 głosów (50,23 proc.), Akufo- Addo poparło zaś 4,480,446 (49,77 proc.) wyborców. Różnice, zarówno w pierwszej (1,21 proc.), jak i drugiej (0,46 proc.) turze były niewielkie. Na uwagę zasługuje w tym kontekście kwestia unieważnienia znacznej ilości głosów. W I turze nieważnych było około 200 tyś (2,4 proc.) głosów, a w II - prawie 93 tyś. Przy tak niewielkich różnicach pomiędzy oponentami, w sytuacji w której faktycznie każdy głos się liczy, stwarza to szerokie pole do wzajemnych oskarżeń o manipulacje czy „cuda nad urną”.

Najpoważniejszym minusem i zdecydowanie największym zagrożeniem dla sytuacji wewnętrznej w Ghanie było w przypadku ostatnich wyborów odwlekanie ogłoszenia wyników drugiej tury, w efekcie przełożenia wyborów w okręgu Tain. Powtórzone głosowanie w tym okręgu, gdzie wedle oficjalnych doniesień, nie dotarły karty wyborcze. budzi zrozumiałe wątpliwości co do przejrzystości wyborów i stwarza okazję do wysuwania oskarżeń o manipulacje. Piątkowe wybory w Tain zbojkotowała NPP, która paradoksalnie wcześniej rozgromiła w tym regionie NDC. Po 28 grudnia sytuacja zaczęła przybierać niebezpieczny obrót. Kandydatom i ich zwolennikom puściły nerwy. W oczekiwaniu na ogłoszenie wyników, pojawiły się oskarżenia o fałszerstwa, manipulację i próby wpływania na wynik wyborów. Obie partie zgłosiły również doniesienia na temat aktów zastraszenia i przemocy w niektórych regionach, ale przedstawiciele Komisji Wyborczej stwierdzili, ze żaden z przedstawionych zarzutów nie jest na tyle poważny, by wpłynąć na unieważnienie wyników wyborów. Rozpalone wyborczą rywalizacją emocje studził na początku stycznia odchodzący prezydent Kufuor, apelując do zwolenników NPP i NDC o zachowanie spokoju i cierpliwość w oczekiwaniu na ostateczny komunikat komisji wyborczej. Wielu obserwatorów patrzyło z rosnącym niepokojem na zmierzającą w coraz bardziej niebezpiecznym kierunku sytuację.

Komisja Wyborcza ogłosiła ostateczne wyniki 3 stycznia. Atta- Mills o włos (niecałe 0,5 proc.!) wygrał z Akufo- Addo. Przegrany, co bardzo pozytywnie świadczy o ghańskiej demokracji, zaakceptował wynik i pogratulował zwycięzcy. Po prawie dekadzie przebywania w opozycji, przedstawiciele NDC wracają do władzy, a Ghana, po kolejnej alternacji władzy jest krok bliżej nad drodze do konsolidacji systemu demokratycznego.

A Better Man for A Better Ghana? [4]

Wyniki zostały ogłoszone - świat i Ghańczycy odetchnęli z ulgą. Jednak dla Ghany egzamin z demokracji ciągle trwa. Kluczowe dla jego rezultatów będą działania podjęte przez nowego prezydenta i partię rządzącą. W ferworze zachwytów nad tym, że „tym razem się udało” i wybory nie skończyły się w strugach krwi, nie było okazji do refleksji nad tym, jak efekty elekcji wpłyną na dalszy rozwój Ghany i czy 64-letniemu profesorowi prawa uda się z sukcesem przeprowadzić kraj przez nadchodzące wyzwania.

Wizja „lepszej Ghany” prezydenta Atta- Millsa koncentruje się na rozwoju gospodarczym, edukacji, opiece zdrowotnej oraz walce z korupcją i usprawnieniu funkcjonowania administracji publicznej. Nowy przywódca zapowiada między innymi walkę o przyciąganie zagranicznego kapitału, intensyfikację inwestycji, przede wszystkim w takich dziedzinach jak transport, infrastruktura i energetyka. Deklaruje podjecie działań na rzecz polepszenia dostępu do opieki zdrowotnej. Chce zwiększenia efektywności biurokracji, jej profesjonalizacji i walki z toczącą Ghanę korupcją.  Oczywiście, nie można mieć wątpliwości co do tego, że rozwój we wszystkich tych dziedzinach potrzebny jest każdemu państwu (większość haseł i zapowiedzi Millsa brzmi bardzo znajomo, nieprawdaż?). Wydaje się jednak, że energia nowej administracji w rozpoczynającym się roku będzie musiała zostać skierowana w nieco inną stronę.

Pierwszym poważnym wyzwaniem dla nowych przywódców Ghany będzie oczywiście walka ze światowym kryzysem gospodarczym, który podobnie jak podwyżka cen paliwa i żywności może potężnie uderzyć w państwa afrykańskie. Jak pokazały wyniki ostatnich wyborów, kwestie ekonomiczne są szczególnie istotne dla Ghańczyków. Prawdopodobną przyczyną ostatecznej przegranej partii rządzącej była nieskuteczność działań skutecznie powstrzymujących rosnące w astronomicznym tempie ceny żywności i paliwa. Porażka, wobec wysokiego poparcia jakim dokonania tej partii cieszyły się w oczach wyborców, jest co najmniej zastanawiająca. W sondażu Afrobarometru z początku 2008 [5] dokonania rządu i prezydenta są raczej pozytywnie oceniane, przede wszystkim w takich dziedzinach jak poprawa podstawowej opieki zdrowotnej (83 proc.), zaspokajanie potrzeb edukacyjnych (81 proc.), czy walka z HIV/ AIDS (78 proc.). O przegranej rządzących liberałów mogły zadecydować negatywnie oceniane działania na rzecz powstrzymania wzrostu cen i zmniejszenia różnic w dochodach.

Turbulencje w światowej gospodarce, prawdopodobnie znacząco spowolnią rozwój Ghany, i mogą przyczynić się do zubożenia ghańskiego społeczeństwa. Staną też zapewne na drodze realizacji ambitnych planów Millsa. Cóż z tego, że będzie on chciał intensyfikować inwestycje, zarówno zagraniczne, jak i wewnętrzne, skoro nie uda mu się na to znaleźć odpowiednich środków, ani inwestorów zagranicznych.

Drugim istotnym wyzwaniem dla nowej administracji będzie właściwe wykorzystanie korzyści wynikających z możliwości eksploatacji własnych złóż ropy naftowej. Na pożytki płynące z wydobycia „czarnego złota” Ghańczycy patrzą z ogromną nadzieją i wielkimi oczekiwaniami. Odkrycie złóż ropy i możliwości ich wykorzystania mogą przyczynić się do polepszenia sytuacji tego coraz lepiej rozwijającego się państwa. Pytaniem otwartym pozostaje jednak to, czy Ghańczycy dadzą się „zdeprawować” ropie naftowej. Perspektywa szybkiego i łatwego wzbogacenia się, oraz pokusa zwiększenia indywidualnych korzyści z dostępu do „czarnego złota”, przez rządzących, może być destrukcyjna, o czym zdążyło się przekonać do tej pory wiele państw. Może doprowadzić do destabilizacji sytuacji wewnętrznej, zwiększenia i tak już ogromnego poziomu korupcji oraz nierówności w społeczeństwie. Można mieć jedynie nadzieję, że dzięki swojemu nowoodkrytemu bogactwu, Ghana rozwinie się równomiernie i z korzyścią dla wszystkich swoich obywateli. W znacznej mierze zależy to od nowowybranych władz. Podjęte przez nich decyzje i działania, oraz ich efekty definitywnie przesądzą o ostatecznym wyniku ghańskiego sprawdzianu z demokracji.

Przypisy:

[1] Believe In Ghana!- ang. Uwierz w Ghanę!, hasło wyborcze Nana Addo Dankwa Akufo-Addo
[2] http://www.visionofhumanity.org
[3] http://www.freedomhouse.org
[4] A Better Man for a Better Ghana!- ang. Lepszy Człowiek dla Lepszej Ghany!, hasło wyborcze nowego prezydenta , profesora Johna Evansa Atta-Mills
[5] http://polisci.msu.edu

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.