Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Antoni Heba: Cała Brazylia na alcoolu, czyli o paliwie przyszłości

Antoni Heba: Cała Brazylia na alcoolu, czyli o paliwie przyszłości


29 kwiecień 2006
A A A

Brazylia cukrem pachnąca

Przenieśmy się na chwilę 500 km na północny-zachód od Sao Paulo w Brazylii, w okolice miasta Olimpia.

Przed nami jak okiem sięgnąć roztacza się równina. Niebo jest błękitne, a ziemia ma rudy kolor. Nad nią rośnie morze trzciny cukrowej. Pola ciągną się bez końca. Witamy na jednej z brazylijskich plantacji.

To właśnie z trzciny cukrowej Brazylia produkuje paliwo, nowe „zielone złoto”, które jest odpowiedzią na wyczerpywanie się złóż ropy naftowej i kolejne rekordy osiągane prze ceny brenta w Londynie. Z trzciny powstaje etanol, który jest powszechnie wykorzystywany w tym kraju jako paliwo, a raczej biopaliwo.

Takie gigantyczne plantacje, których średnie przykłady mają po 32000 hektarów (około 320 km²) rozrzuconych w promieniu 50 km., nazywane są tutaj fazendas. Dwie trzecie produkcji cukru w Brazylii pochodzi ze stanu Sao Paulo. A sama Brazylia jest pierwszym producentem i eksporterem trzciny na świecie. Takie same miejsce zajmuje pod względem produkcji i eksportu etanolu.

We wrześniu nadchodzi czas żniw, trzcina cukrowa wędruje następnie do destylarni, gdzie w zapachu fermentacji powstaje etanol. Trafia on później do baków brazylijskich kierowców. Etanol jest od benzyny tańszy, czystszy i odnawialny. Co więcej, dla 20 milionów brazylijskich kierowców jazda na alcoolu, bo tak nazywa się tutaj paliwo destylowane z trzciny cukrowej, jest już codziennością.

Do pełna, por favor

Wjeżdżając na stację benzynową w Brazylii, możemy zatankować na trzy sposoby: klasyczną benzynę, etanol, lub oba na raz, w zależności od rodzaju silnika naszego samochodu. Etanol jest nie tylko obowiązkowo dodawany do benzyny, która musi zawierać 25% alkoholu, ale możliwe jest „tankowanie” czystego alkoholu w postaci płynnej... Etanol to 40 % tankowanego w tym kraju paliwa (nie wliczając diesla). Witamy w jedynym kraju świata, który postawił na etanol.

To w czasach dyktatury wojskowej (1964-1985) władze postanowiły rozpocząć inwestycje w produkcję trzciny cukrowej. Dokładnie nastąpiło to po szoku naftowym w 1973 r. Subwencje, zachęty podatkowe i zwykły przymus zmusiły producentów samochodów i baronów trzciny cukrowej do opracowania samochodów jeżdżących na etanol. Sukces nie kazał długo na siebie czekać. W latach 80-tych 96 % samochodów sprzedawanych w Bazylii jeździło wyłącznie na etanol.

Niestety, etanol z czasem stał się drogi, a lokalni producenci woleli sprzedawać swój towar na eksport, bardziej lukratywny od rynku wewnętrznego. Brazylijczycy powoli odchodzili od samochodów na etanol.

Impuls do odrodzenia etanolu dały tym razem firmy prywatne i kolejne wyżyny osiągane przez ceny ropy. W 2003 r. koncern Volkswagen wprowadził na rynek pierwszy samochód flex-fuel. Czyli samochód na benzynę, na etanol lub na oba na raz.

Można wybierać, co się chce zatankować, pamiętając jednak o tym, że potrzeba około 30 % więcej etanolu na ten sam dystans. Mimo to, opłaca się, bo alcool jest zwykle ponad dwa razy tańszy od benzyny. Piszę zwykle, bo jego ceny też wahają się i bywają wyższe od ropy. Jednak piękno flexa polega na tym, że kierowca może wybrać w danym momencie paliwo, które akurat jest tańsze.

Inne firmy przemysłu samochodowego nie dały na siebie czekać. Ponad połowa modeli wprowadzanych dziś na rynek brazylijski wyposażona jest w silniki flex-fuel. Tylko Toyota i Honda nie oferują jeszcze flexa, ale ponieważ sprzedaż samochodów wyposażonych we flexa rośnie, więc pewnie nie będą miały wyboru.

Henry Joseph to inżynier, który opracował flex-fuel dla Volkswagena. Od czasu sukcesu swojego wynalazku zyskał sławę, ale stracił resztę swojego wolnego czasu. Brazylia stała się mekką zwolenników „czystych samochodów”, a Henry Joseph zamienił się w jej ambasadora. Dlatego dziś cały czas spogląda nerwowo na zegarek, bo zaraz ma następne spotkanie z kolejną delegacją rządową, której będzie zachwalał plusy samochodów na etanol.

Taka już dola Josepha: kiedy tylko jakaś głowa państwa odwiedza Brazylię, jest wzywany, aby zrobić krótki wykład o flexie. Zapytany o liczbę spotkanych szefów państw odpowiada: „sam już nie potrafię zliczyć.”

Cukierkowa przyszłość?

Henry Joseph jest jednak realistą. Według niego przyszłość należy do samochodów elektrycznych. Mimo to, „etanol może służyć zmniejszeniu zużycia ropy i ograniczyć zanieczyszczenia. To już coś.”

Dla Sao Paulo, gigantycznego miasta z 18 milionami mieszkańców, w którym jeździ 40% wszystkich samochodów zarejestrowanych w Brazylii, flex okazał się zbawienny. Bez tego nie dałoby się oddychać tutejszym powietrzem, bo transport miejski obsługuje niewielu mieszkańców. Całe miasto jest podobnież poprzebijane zjazdami, drogami ekspresowymi, a przed week-endami korki dochodzą do 200 km!

Z drugiej strony, to właśnie w Sao Paulo pracuje się nad samochodami przyszłości. Według Freda Carvalho, dyrektora brazylijskiego miesięcznika AutoData, „pojazdy na etanol pociągnęły za sobą całą nową generację silników”. Konstruktorzy samochodów konkurują zawzięcie, polegając na badaniach firm Bosch i Magnetti Marelli.

Trwa wyścig o pierwszeństwo w opracowaniu tetrafuelu, samochodu, który będzie jeździł na benzynę, etanol i gaz płynny. Koncern General Motors wydaje się prowadzić, ze swoim prototypem Astra.

Ale Etanol to nie tylko samochody. Od niedawna również samoloty latają na paliwo z trzciny cukrowej. Firma Neiva, filia brazylijskiego giganta Embraer sprzedaje samoloty spryskujące, które latają wyłącznie na etanol. Jednak Acir Padilhsa, prezes Neivy, ostrzega przed zbytnim optymizmem: „adaptacje silników samolotów jest znaczne bardziej skomplikowana, niż silników samochodowych, z powodu silniejszych wahań temperatur i wysokości.” Nieprędko więc ujrzymy samoloty pasażerskie na paliwo z trzciny.

Najbardziej zadowoleni ze wzrostu popytu na etanol są oczywiście plantatorzy trzciny cukrowej. Pojawiają się nowe inwestycje. Co więcej, przy niskich cenach robocizny, etanol produkowany z trzciny brazylijskiej jest dwa do trzech razy tańszy od etanolu otrzymywanego z kukurydzy w Stanach Zjednoczonych, czy z buraków w Europie.

Do tego dochodzi jeszcze jeden plus: produkcja etanolu ma zerowe koszty energetyczne! Destylarnie w fazendas są zasilane w elektryczność przez spalanie odpadów z destylowanej trzciny cukrowej. Co więcej, wyprodukowanej elektryczności jest tak dużo, że plantatorzy dostarczają jej miastom. W 2005 r wysłali 600 megawatów, czyli ekwiwalent rocznego zużycia elektryczności przez aglomerację Rio de Janeiro.

W dodatku Brazylia ogłosiła w zeszłym tygodniu, że jest samowystarczalna jeśli chodzi o dostawy ropy naftowej, dzięki otwarciu nowej platformy wiertniczej na Atlantyku.

Brazylijski etanol wzbudza zaciekawienie i zazdrość. To dlatego pojawiają się kolejne delegacje zagraniczne. Napływają też zamówienia importowe. Możliwości produkcyjne Brazylii są olbrzymie. Kraj posiada dwa razy tyle powierzchni uprawnej, co cała Unia Europejska. Co do produkcji, to „możemy z łatwością ją podwoić albo potroić w pięć lat, bez tknięcia nawet centymetra kwadratowego puszczy amazońskiej.” twierdzi Roberto Gianetti da Fonseca, jeden z pracodawców Sao Paulo.

Dodaje jeszcze, „jesteśmy największym producentem i eksporterem etanolu i mamy największe rezerwy trzciny cukrowej”. Co pozwala mu z uśmiechem i optymizmem patrzyć w przyszłość: „Brazylia będzie Arabią Saudyjską XXI wieku”.

Eksport wędki zamiast ryby?

Niestety, powtórzenie modelu brazylijskiego w Europie wydaje się niemożliwe. Co prawda, na Starym Kontynencie biopaliwa są już wykorzystywane, ale Europa nie ma ani takiego areału ziemi uprawnej, ani klimatu do plantacji trzciny cukrowej.

Europejski etanol z buraków cukrowych lub rzepaku jest około 50 % droższy od brazylijskiego. Możliwe jest za to zwiększanie proporcji etanolu w benzynie. Istnieje nawet nieprzymusowa dyrektywa europejska, według której do 2010 r. 5,75 % benzyny musi stanowić biopaliwo (zmiana konstrukcji silników jest konieczna dopiero po przekroczeniu 25 % biopaliwa w benzynie).

Co innego w Ameryce Łacińskiej. Minister finansów Brazylii Guido Mantego zapowiedział  22 kwietnia, że jego kraj jest gotowy podzielić się technologią produkcji etanolu z innymi krajami regionu. W niektórych istnieją warunki do intensywnej uprawy trzciny. Na myśl przychodzi chociażby Kuba, ale tam słodka era cukru mogłaby nadejść dopiero długi czas po erze Castro.

Stany Zjednoczone, swoją drogą, chcą zwiększyć import brazylijskiego etanolu i znieść cło na ten towar. Administracja, z prezydentem Bushem na czele, aktywnie promuje wprowadzanie biopaliw. „State of the Union” amerykańskiego prezydenta postulowało ograniczenie uzależnienia od ropy naftowej i stymulowanie wykorzystywania innych źródeł energii.

Szkoda, że nad Wisłą biopaliwa kojarzą się zwykle z próbą uchwalenia pewnej ustawy i z aktywnym lobbingiem PSL-u. Może czas spojrzeć przychylniej na to źródło energii i przynajmniej zainteresować się postępami w jej wykorzystaniu w takich krajach, jak choćby cukrowa Brazylia.  

-----------------

Niniejszy artykuł jest mocno zainspirowany artykułem z francuskiego miesięcznika LExpansion. Wydaje mi się jednak, że dodałem tyle własnych uwag i na tyle przemeblowałem układ tekstu, że mogę wybronić się zgrabnie przed zarzutem plagiatu.

Podczas czytania tekstu z Expansion, miałem dziwne wrażenie, jakbym czytał o odległej planecie, na której dzieją się rzeczy niezwykłe, o których nic nie piszą na ziemi, u nas. Stan ducha, który mnie dopadł podczas lektury można streścić jednym słowem: zadziwienie. Mam nadzieję, że przynajmniej namiastkę tych wrażeń mogłem dać tutaj czytelnikom.