Dominik Wach: Mursi musi odejść !!!
Po prawie dwóch latach od niespodziewanej rewolucji, która odsunęła od władzy prezydenta-dyktatora Hosniego Mubaraka, Egipcjanie po raz kolejny mają szansę demokratycznie zadecydować o dalszych losach swego kraju. Tym razem mieszkańcy „kraju faraonów” podejmą decyzję czy zgadzają się na zaproponowany głównie przez islamistów projekt konstytucji.
Co zatem spowodowało, że obecne referendum konstytucyjne wywołuje tyle emocji, że dzisiejsza opozycja, która jeszcze nie tak dawno stała ramię w ramię z islamistami obalając Mubaraka, domaga się obecnie odwołania nowego prezydenta i mówi stanowcze nie projektowi nowej konstytucji?
Gdy wsłuchamy się w głosy rozwścieczonych demonstrantów (którzy posuwają się niekiedy nawet do podpalania siedzib islamistów), a także ich liderów będących jeszcze dwa lata temu „wspólnikami” Bractwa Muzułmańskiego w słusznej sprawie wydzierania Egiptu z rąk autorytarnego przywódcy, odpowiedź wyda się oczywista. Ich zdaniem islamiści dążą do całkowitego zawłaszczenia władzy i przywrócenia poprzedniego ustroju, z tą różnicą, że na czele państwa nie będzie stał wywodzący się z wojska Mubarak lecz islamista Mursi.
Na pozór postulaty te są zasadne. W wyniku wyborów parlamentarnych zdecydowaną przewagę zdobyli islamiści. Co prawda niższa izba parlamentu (Zgromadzenie Ludowe) została odwołana przez Sąd Najwyższy z powodu nieprawidłowości w ordynacji wyborczej, czego efektem było także odwołanie pierwszego Zgromadzenia Konstytucyjnego, niemniej wyższa izba, tzw. Rada Szury, jest zdominowana przez islamistów. Ponadto urzędującym prezydentem jest także osoba wywodząca się z Bractwa Muzułmańskiego. Gdyby tego było mało, pod koniec listopada, w efekcie licznych rezygnacji przedstawicieli sił nie-islamskich ze Zgromadzenia Konstytucyjnego i realnego zagrożenia jego rozwiązania, prezydent Mursi wydał dekret, na mocy którego władza sądownicza nie ma możliwości odwołania tego organu. Późniejsze tłumaczenia wskazujące na przejściowość tej decyzji i chęć przyspieszenia prac nad nową konstytucją nie przekonały opozycjonistów. W ich oczach przekaz był jasny – Mursi robi kolejny krok po pełnię władzy.
Mogłoby się zatem wydawać, że aktualna opozycja ma wszelkie powody do ponownego protestowania na ulicach Kairu i innych egipskich miast oraz do żądania ustąpienia prezydenta Mursiego. Hasła zawłaszczania instytucji państwowych jak i braku oddania woli Egipcjan w konstytucji brzmią zasadnie, a w połączeniu z dobrze znanym na zachodzie terminem „islamskiego zagrożenia” i ograniczania wolności wszystko łączy się w doskonałą całość.
W tym tonie wypowiada się obecnie nie tylko zachodnia prasa, lecz również i egipskie media powiązane z opozycją anty-islamską. Czy jednak całe zamieszanie wokół nowej konstytucji ma także inny wymiar? Czy projekt ustawy zasadniczej jest faktycznie tak zły i ograniczający podstawowe wolności jak postulują to liderzy opozycji?
Jak to zwykle bywa „diabeł tkwi w szczegółach”. Na wstępie należy zastanowić się nad zasadnością argumentu o zawłaszczaniu władzy przez islamistów.
Przy okazji zdominowanych przez islamistów organów państwa warto również przyjrzeć się Zgromadzeniu Konstytucyjnemu. W tym 100-osobowym organie mającym przygotować projekt konstytucji zasiadało przynajmniej 40 członków, których określić można jako nienależący do islamistów (przynajmniej taka liczba członków Zgromadzenia zrezygnowała z dalszych prac, argumentując swą decyzję nieodzwierciedleniem oczekiwań narodu w ustawie zasadniczej). Podczas prac Zgromadzenia wielokrotnie podnoszono argument porzucania ideałów rewolucji, która obaliła Mubaraka. Faktycznie Bractwo Muzułmańskie musiało jednak lawirować między skrajnie islamskimi propozycjami Salafitów i chyba jednak zbyt liberalnymi jak dla społeczeństwa egipskiego początku XXI w. ideami proponowanymi przez opozycję. Zapewnienia Bractwa dotyczące możliwości dalszej debaty nad poszczególnymi zapisami i gotowości na dalsze ustępstwa opozycjoniści odbierali jednak jako nieszczere, a wielokrotnie po prostu odrzucali możliwość jakiegokolwiek dialogu.
Przyznać jednak należy, że obecny projekt konstytucji nie jest doskonały, a pozycja prezydenta jest w niej bardzo silna, co może skutkować chęcią powrotu do praktyk znanych z poprzedniego reżimu. Niemniej wielu ekspertów podkreśla, że projekt egipskiej ustawy zasadniczej pozostawia kluczowe kwestie do ustalenia przez parlament i to właśnie relacje między poszczególnymi władzami ostatecznie zadecydują czy Egipt powróci do czasów autorytaryzmu czy stanie się stosunkowo szybko krajem demokratycznym. Nie jest też prawdą argument dotyczący ustawowej islamizacji społeczeństwa i pomijania praw wyznawców innych religii (monoteistycznych), kobiet czy mniejszości. Zapisy konstytucji są dość lakoniczne i niekiedy niejasne, lecz gwarantują równość wszystkich obywateli. Artykuły dotyczące roli szariatu w tworzeniu prawa i znaczenia Al-Azharu wbrew krytykom nie mogą być jednoznacznie interpretowane jako dowody na islamizację przyszłego prawa. To od przyszłych polityków tworzących prawo będzie zależało jak zinterpretują konstytucyjne przepisy i jak dużą rolę w tworzonych ustawach będzie miała tradycja islamska i doradcze stanowisko Al-Azharu.
Jeśli uznamy jednak, że islamiści proponując lakoniczną w niektórych kwestiach konstytucję liczą na stopniowe wprowadzanie ustroju autorytarnego przy pomocy demokratycznych instrumentów (co oczywiście może, lecz nie musi mieć miejsca) to warto spojrzeć na poczynania opozycji i sądów. Przy ciągłym i nieprzerwanym zarzucaniu islamistom niedemokratycznego postępowania wielokrotnie umyka fakt, iż także oni postępują niekiedy niezgodnie z zasadami demokracji. Po pierwsze należy tu zwrócić uwagę na fakt, iż to nie kto inny jak dzisiejsi opozycjoniści upolitycznili sądy i starają się wykorzystać je do odwrócenia wyników demokratycznych wyborów. Także sami sędziowie, którzy powinni być apolityczni i niezależni od innych organów władzy, wdali się w grę polityczną, wielokrotnie publicznie zajmowali stanowisko w rozgrywkach międzypartyjnych, a czas i sposób w jaki rozwiązano Zgromadzenie Ludowe i pierwsze Zgromadzenie Konstytucyjne nie pozostawia złudzeń – była to zagrywka mająca osłabić islamistów.
Należy zatem powiedzieć szczerze – obie strony grają nieczysto, a cała sprawa nie rozbija się o konstytucję i spuściznę rewolucji, lecz o podział władzy. Islamiści, mający obecnie przewagę, chcą jak najszybciej doprowadzić do nowych wyborów parlamentarnych, w których zapewne zwyciężą, oraz do ustabilizowania systemu pod ich sterami. Opozycja, chce natomiast jak najdłużej przeciągnąć cały proces, by zyskać na sile i umożliwić islamistom popełnienie kolejnych błędów, które będzie można wykorzystać przeciw nim.
Niemniej, stało się inaczej i w interesie całego kraju, bez względu na przynależność partyjną i wyznawaną ideologię, jest jak najszybsze zaprowadzenie porządku, ustalenie kompetencji poszczególnych instytucji państwowych i postawienie kulejącej gospodarki na nogi. Wraz z podniesieniem poziomu życia przeciętnego Egipcjanina najprawdopodobniej poprawią się bowiem nastroje społeczne. Powstanie wówczas atmosfera, w której będzie można wspólnie dyskutować o przyszłości Egiptu, a nie usztywniać swoje stanowisko i ścierać się na ulicach. Ciągłe demonstracje, nawet w dobrych intencjach, nie doprowadzą do demokratyzacji życia politycznego, a wprowadzają jedynie anarchię i niepewność. Trzeba wiedzieć kiedy zejść z barykad i wywierać wpływ na politykę w inny sposób.
15 grudnia 2012 r. Egipcjanie mieli kolejną szansę wyrazić swoje zdanie odnośnie przyszłości swego kraju. Zgodnie z nieoficjalnymi wynikami, w referendum konstytucyjnym za projektem nowej ustawy zasadniczej opowiedziało się 56,5% głosujących, przeciw było 43,5%. Oficjalne wyniki zostaną ogłoszone 22 grudnia 2012 r., po kolejnej turze referendum. Wyniki te pokazują, że mimo ofensywy przeprowadzonej przez opozycjonistów, to nadal islamiści mają większą zdolność mobilizowania swego elektoratu i to oni mają przewagę.
Wydaje się zatem, że jedynym sposobem na dochodzenie swych racji jest stopniowe budowanie silnych struktur, które w kolejnych wyborach parlamentarnych będą w stanie przeciwstawić się islamistom i zdołają odegrać znaczącą rolę w egipskiej polityce. Doświadczenia ostatnich tygodni, w tym wycofanie się prezydenta Mursiego z kontrowersyjnego dekretu, mogą stanowić również dobry prognostyk na przyszłość. Islamiści muszą bowiem zdawać sobie sprawę, że jeśli Egipcjanie zdołali obalić reżim, który umacniał swą pozycję dziesiątkami lat, to są w stanie zrobić to ponownie. Zmiany w egipskiej polityce już się zaczęły i miejmy nadzieję, że nie ma od nich odwrotu, a kolejne wybory przełożą się również na demokratyczny system sprawowania władzy.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.