Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Jacek Partyka: Kryzys finansowy w USA, a rynek polski

Jacek Partyka: Kryzys finansowy w USA, a rynek polski


28 sierpień 2007
A A A

Na amerykańskich rynkach finansowych trwa najłagodniej mówiąc chaos. Kryzys na rynku kredytowym i straty na giełdach sprawiły, iż inwestorzy, ze strachu przed kolejnymi spadkami zaczęli wycofywać środki finansowe z funduszy inwestycyjnych i hedgingowych oraz lokować je w bezpieczne papiery dłużne emitowane przez departament skarbu.

Sprawdź najnowsze informacje dotyczące kryzysu finansowego na świecie

Image

Obserwując rynki za oceanem rodzi się pytanie w jakim stopniu sytuacja ta może wpłynąć na gospodarki zagraniczne, a w szczególności giełdę w Polsce.

W naszym kraju podobny kryzys jest bardzo mało prawdopodobny, gdyż nie posiadamy instrumentów pozwalających na inwestowanie w różnego rodzaju kredyty detaliczne, przy czym te ostatnie nie są jak do tej pory tak bardzo łatwo osiągalne i rozdawane jak w Stanach Zjednoczonych. Scenariusz amerykański więc nam nie grozi, jednak możemy bać się czego innego - wypływu kapitału.

Stopy procentowe

Głównym czynnikiem, jaki spowodował to całe zamieszanie w finansowym świecie jest presja inflacyjna jako wynik bardzo szybkiego globalnego wzrostu gospodarczego. W ciągu ostatnich trzech lat była ona wysoka, na tyle, żeby w sposób drastyczny podnieść stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Strefie Euro.

Głowna stopa procentowa Rezerwy Federalnej wzrosła z 1%, w czerwcu 2003 do 5,25% w sierpniu 2006. W samym 2005 roku Fed dokonała 7 podwyżek od 2,5% do 4,25%. Stopy procentowe wzrosły nie tylko ze względu na warunki zewnętrz państw, ale i zewnętrzne. Globalne PKB wzrasta w sposób zaskakujący, przy czym w wielu krajach jest on stymulowany nieodpowiednią polityką monetarną. Bank centralny w Chinach, Japonii, Indiach, czy Rosji dokonuje wyborów ze względu na politykę, a nie gospodarkę, utrzymując stopy procentowe na zbyt niskich poziomach. Takie działanie powoduje nieusprawiedliwiony popyt na dolara, czy euro.

Tak więc kredyty z bardzo tanich stały się drogie w ciągu tylko jednego roku. Nic więc dziwnego, że są poważne problemy z ich spłacaniem przez kredytobiorców. Wiele osób decydowało się na podjęcie zadłużenia nie przewidując tak szybkiego wzrostu ich kosztu, a banki rozdawały je nie dokonując odpowiednich analiz dochodu i zabezpieczenia. Teraz rynek „wyregulował” nieodpowiedzialność instytucji i osób prywatnych, w sposób dotkliwy dla jednych i drugich.

Porażka rynku

Wzrost kosztu kredytów w dość krótkim czasie spowodował kilka następstw.

Po pierwsze zatrzymał falę fuzji i przejęć przez fundusze Private Equity, windujących ceny akcji na świecie. Po drugie przyhamował  silnie lewarowane fundusze inwestycyjne i  hedgingowe. Wiele z nich inwestowało w obligacje i inne papiery wartościowe oparte na kredytach hipotecznych, bardzo ryzykownych, które w momencie podniesienia stóp procentowych mogą nie zostać spłacone lub kapitał zostanie odzyskany tylko w części.  Tak więc instytucje te nie dość, że nie są w stanie stosować już tak wysokiej dźwigni finansowej (co oznacza mniejsze zyski) mają poważny problem wyżej wymienionymi aktywami które w każdej chwili mogą okazać się bezwartościowe, jeżeli już się takie nie stały. Niektóre z tych podmiotów, o silnej ekspozycji na wymienione instrumenty finansowe, stoją na krawędzi bankructwa  nie wspominając o dwóch niedawno upadłych funduszach Bear Stearn.

Należy pamiętać, że w Stanach Zjednoczonych istnieje bardzo duża gama instrumentów finansowych  opartych o różnego rodzaju kredyty od hipotecznych, po samochodowe (np. MBS, CMO, a także Commercial Papers), z których z lubością korzystają inwestorzy. Teraz kto może to je sprzedaje, ale popyt jest niewielki.

W próżnych latach 90–tych pojawiły się już duże perturbacje na rynkach związane z papierami wartościowymi opartymi o kredyty hipoteczne (MBS), ale od tamtego czasu powstały się instrumenty pozwalające na zabezpieczanie przed zmianami stóp procentowych. Rynek nie spodziewał się więc podobnego kryzysu o jeszcze większej skali. W ostatnich miesiącach okazało się jednak, że całościowe zabezpieczanie przed ryzykiem bankructwa, jest nie realne, ponieważ koszt zabezpieczenia przed niewypłacalnością  wszystkich, czy chociażby większości podmiotów z puli kredytów, o którą oparty jest MBS, byłby olbrzymi. Zarządzający funduszami nie przewidywali, jak chwiejne są fundamenty rynku kredytowego  (wskutek rozdawnictwa tanich kredytów dla ludzi bez dochodów, zabezpieczenia i aktywów – ninja credits)  oraz zbytnio przeceniali rolę zabezpieczeń, które same z sobą niosą różnego rodzaju ryzyko (również kredytowe).

W rezultacie tych czynników inwestorzy nie chcą utrzymywać kapitału w instytucjach mających aktywa powiązane w jakikolwiek sposób z detalicznym rynkiem kredytowym oraz kredytami opartymi o hipotekę, nawet jeśli  są one wysokiej jakości.  Nadszarpnięte zostało tez zaufanie agencji ratingowych, których celem powinno być przecież rzetelna analiza ocenianych podmiotów oraz ochrona inwestorów. W rezultacie ci ostatni wycofują swoje aktywa z ryzykownych funduszy i lokują je w bezpiecznych obligacjach skarbowych.

Wnioski

Niekorzystna sytuacja wielu funduszy hedingowych oraz spowolnienie Private Equity spowoduje prawdopodobnie zmniejszenie dynamiki inwestycji w krajach mniej rozwiniętych i wzrastających, takich jak Polska. Jednakże fundamenty gospodarki nie powinny być zachwiane w naszym kraju. Możliwe, że nie będzie już spektakularnych wzrostów jak w poprzednim roku, ale dobra koniunktura raczej nie będzie zakłócona. Spowolnianie będzie jednak widoczne. Nie należy się spodziewać w najbliższym czasie znacznych obniżek stóp procentowych w USA i na świecie oraz powrotu szybkich zysków na giełdzie.