Joanna Dziuba: Azerbejdżan wybiera prezydenta
W wiecu wyborczym 5 października Camila Hasanli, kandydata na prezydenta Azerbejdżanu uczestniczyło zdaniem opozycji ok. 15 tys. osób, zdaniem azerbejdżańskiego MSW – dziesięć razy mniej. Po ostatnim opozycyjnym mityngu warto zastanowić się, jak przebiegała kampania prezydencka i czy będzie miała realny wpływ na wynik głosowania 9 października.
Centralna Komisja Wyborcza Azerbejdżanu zarejestrowała 10 kandydatów na stanowisko prezydenta kraju, co jest jedynym z najwyższych wyników w historii tego kraju. Większość z nich jest jednak uznawana za zwolenników obecnego prezydenta Ilhama Alijewa (większość kandydatów to członkowie parlamentu), a ich start ma jedynie stanowić dowód na pozorny pluralizm. Poza prezydentem w kampanii wezmą udział: Ikbal Agazade (Partia Nadzieja), Kudrat Hasankulijew (Front Narodowy Zjednoczonego Azerbejdżanu), Iljas Ismajilow (Partia Adalet, prokurator generalny Azerbejdżańskiej SRR), Farac Kulijev (Ruch Narodowego Odrodzenia), kandydat niezależny Zahid Oruc, Araz Alizade (Partia Socjalistyczno-Demokratyczna), Hafiz Hacijew (Współczesny Muzawat), Sardar Kalaloglu (Demokratyczna Partia Azerbejdżanu) oraz jedyny kandydat uznawany za realnie opozycyjnego, Camil Hasanli, reprezentujący Narodową Radę Sił Demokratycznych, stworzoną z działających głównie w mediach społecznościowych organizacji społecznych (mających dobre kontakty z zachodnimi mediami) i zmarginalizowanych obecnie partii opozycyjnych – Musawat i Ludowy Front Azerbejdżanu. Początkowo kandydatem tej grupy miał być filmowiec Rustam Ibrahimbekow, jednak z uwagi na podwójne obywatelstwo (Azerbejdżanu i Rosji) nie mógł wystartować w wyborach. Władze rosyjskie również nie uznały jego wniosku o zrzeczenie się obywatelstwa tego kraju.
DVD z prezydentem w każdej szkole
Już pierwszy dzień kampanii zakończył się zarzutami pod adresem rządu, że nadużywa zasobów do promocji obecnego prezydenta, Ilhama Alijewa. Pierwszy dzień kampanii zbiegł się w czasie z rozpoczęciem roku szkolnego. Podczas odbywających się tego dnia lekcji patriotyzmu uczniowie poza nauką o historii Azerbejdżanu i jego tradycjach, otrzymali również książki i płyty DVD dotyczące dziesięciu lat rządów Alijewa i działań jego ojca na tym samym stanowisku. By przekaz był kompletny, już na okładce prezydent spoglądał na potencjalnego czytelnika czy widza, stojąc na tle malowniczej scenerii gór i powiewającej na wietrze flagi.
Materiały zostały rozdane w ramach programu tworzonego przez azerbejdżańskie Ministerstwo Edukacji oraz przygotowane ze środków Ministerstwa Finansów, co spotkało się z natychmiastową krytyką ugrupowań opozycyjnych. Część rodziców, których dzieci otrzymały książki i płyty, poza wykorzystywaniem środków publicznych na kampanię, zarzucała przede wszystkim przenoszenie jej do szkół, w których często mieszczą się lokale wyborcze – miejsca te powinny być pozbawione elementów promocji sił politycznych. Ministerstwo Edukacji odpowiedziało na tak stawiane zarzuty sprawnie i krótko: Z uwagi na fakt, że stanowisko prezydenta jest elementem państwowości Azerbejdżanu, w pełni naturalnym było odniesienie się do osób, które od momentu uzyskania niepodległości sprawowały to stanowisko.
Debata pod znakiem skandalu
Kilka dni później, 19 września, widzowie Telewizji Publicznej w Azerbejdżanie (jednego z nielicznych kanałów azerskich) byli świadkami debaty prawie wszystkich kandydatów na prezydenta. Prawie wszystkich, ponieważ w spotkaniu nie wziął udziału Ilham Alijew, lecz jedynie wysłał przedstawiciela, Aliego Achmedowa, do odczytania wcześniej przygotowanego oświadczenia. Achmedow również postawił się w roli swoistego adwokata prezydenta, wyliczając jego zasługi dla kraju. Jednak kiedy Hasanli w ramach przyznanego mu czasu rozpoczął wyliczanie problemów kraju, błędów obecnej elity rządzącej i naruszeń prawa, jakich zdaniem opozycji się dopuszczają, inny kandydat – Hafiz Hacijew – uważany za polityka prorządowego, zdenerwował się i po dynamicznej wymianie zdań z konkurentem rzucił w niego butelką z wodą (nie trafił). Swoje zachowanie argumentował tym, że Hasanli kłamie i rzuca bezpodstawne oszczerstwa pod adresem obecnej władzy, na które on nie mógł pozostać obojętny. Po całym zajściu kandydat opozycji na znak protestu wyszedł ze studia. Wprawdzie ze studia Hacijewa wyprowadziła ochrona, to w raporcie opublikowanym dzień później przez Telewizję Publiczną, to Camil Hasanli został oskarżony o obrażanie innych kandydatów i łamanie prawa wyborczego, lecz nie wyciągnięto żadnych konsekwencji prawnych wobec jego oponenta.
Opozycja na ulicy i w Internecie
Jednak zdecydowana większość działań promujących program Narodowych Rady Sił Demokratycznych i jej kandydata nie koncentrowała się na kanałach zdominowanych przez obecną elitę rządzącą, jak stacje telewizyjne czy inne media tradycyjne. Ruchy przeciwne władzy rodziny Alijewów działają głównie w Internecie, choć i taka działalność spotyka się z represjami ze strony policji. Po raz kolejny przekonał się o tym jeden z najbardziej znanych blogerów Azerbejdżanu, Mehman Husejnow, który sprawił, że do kampanii wyborczej zaangażowano Leonidasa i Kserksesa. Dokładniej, wykorzystał on scenę z filmu „300”, w którym starożytny przywódca Spartan wrzuca wysłannika przywódcy Persów do studni bez dna, przy czym w filmie Husejnowa Leonidas przemawia głosem Hasanliego, a posłaniec krzyczy głosem Hacijewa. Zamiast sławnego „To jest Sparta!” kandydat opozycyjny krzyczy „Ten rząd musi odejść!”. Materiał, który w ciągu tygodnia miał ok. 50 tys. odsłon, skutkował również kilkugodzinnym zatrzymaniem jego autora i ostrzeżeniem, by zmniejszył swoje zaangażowanie w działania opozycji.
O ile działania w Internecie nie są nowością, jeśli chodzi o ruchy społeczne, występujące przeciwko elitom władzy w Azerbejdżanie, wartym odnotowania jest stopień zaangażowania mieszkańców, głównie stolicy, do udziału w wiecach ulicznych. Wcześniejsze działania partii opozycyjnych rzadko kiedy potrafiły zmobilizować mieszkańców liczonych w setkach i tysiącach, nie dziesiątkach, co potwierdza słuszność koncentracji wokół jednego kandydata. Ostatnie spotkanie, będące kulminacją wszystkich działań opozycji podczas kampanii, zdaniem organizatorów zgromadził na stadionie Mechsul w Baku ok. 15 tys. osób. Według oficjalnego komunikatu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zgromadzonych było ok. 1,5 tys. mieszkańców stolicy. Niewątpliwie nie jest to liczba osób, mogących stanowić masę krytyczną do zmiany władzy. Jednak jest to znaczący wzrost zaangażowania politycznego na przestrzeni ostatnich lat w Azerbejdżanie, co już można uznać za sukces Hasanliego.
Czy zmiana jest możliwa?
Be względu na dotychczasowe działania sił opowiadających się przeciwko Alijewowi, mało kto spodziewa się zmiany lidera kraju w wyniku wyborów 9 października. Siły związane z tą rodziną sprawują władzę w Azerbejdżanie nieprzerwanie od 20 lat i dominują we wszystkich sferach życia publicznego, gospodarczego i wojskowego. Sam Hasanli podczas ostatniego wiecu zapowiedział, że liczy się z przegraną w wyborach prezydenckich. Jednak przyczyną mogą być nie tylko przewidywane przez opozycję nadużycia podczas procesu głosowania. Zdaniem wielu, gdyby kandydatem na prezydenta był scenarzysta Rustam Ibrahimbekow, byłby on w stanie zdobyć poparcie również osób związanych ze środowiskiem biznesowo-politycznym, tzw. Unii Miliarderów, mieszkających w Rosji. Camil Hasanli kojarzy się w dużej mierze z tzw. „elczibejowcami”, czyli zwolennikami pierwszego prezydenta Azerbejdżanu, Aboulfaza Elczibeja, lidera antykomunistycznego, obalonego krótko po dojściu do władzy, zestawianego z przegraną wojną o Karabach, pogrążenie kraju w chaosie na początku lat 90-tych i ideami narodowo-demokratycznymi. Odnosząc się również pośrednio do Elczibeja, jako jedno z haseł obecnego prezydenta użyto „wybór silnego Azerbejdżanu”. Wiele wskazuje, że właśnie „ten gwarant silnego Azerbejdżanu” będzie tak długo prezydentem, jak długo będzie w stanie zapewnić właśnie tę „siłę” kraju, przede wszystkim gospodarczą, opartą na surowcach naturalnych.