Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Konrad Pędziwiatr: Od Kelkala do Meraha - Francja w żałobie


03 kwiecień 2012
A A A

Francja do dziś nie może otrząsnąć się z szoku po egzekucjach, których Mohammad Merah dokonywał na ulicach Tuluzy i Montauban. Od kul jego broni zginęło 7 osób w tym trójka żołnierzy francuskich maghrebskiego pochodzenia, oraz trójka żydowskich dzieci ze swym nauczycielem. Merah osaczony w swoim domu nie poddał się ani nie popełnił samobójstwa. W kamizelce kuloodpornej i z AK47 w dłoni do ostatnich chwil swojego życia próbował siać zamęt i terror. Niczym Terminator – ponoć jego ulubiony bohater filmowy – z zimną krwią zabijał swoje ofiary, zarówno dorosłych jak i dzieci.

Nowy „syndrom Kelkala”?

Choć Francja nie pierwszy raz była terroryzowana przez nastolatka, to po raz pierwszy terror którego doświadczyła był tak okrutny, bezwzględny i bolesny. Nie tylko dla najliczniejszej w Europie społeczności żydowskiej, namawianej w ostatnich dniach szczególnie uparcie przez polityków izraelskich od aliji (emigracji powrotnej do Izraela), ale również dla najliczniejszej w Europie Zachodniej społeczności muzułmańskiej. Ta ostatnia musiała bowiem zmierzyć się nie tylko z śmiercią francuskich żołnierzy, uczestników misji w Afganistanie, których rodzice podobnie jak rodzice Mohammada Merah urodzili się w Afryce Północnej, ale również będzie musiała jeszcze bardzo długo stawiać czoła napiętnowaniu związanemu z faktem, że szaleniec mordujący ludzi na ulicach Francji okazał się być nie francuskim Adersem Breivikiem - skrajnym prawicowcem, ale muzułmańskim radykałem. Merah zabijając żołnierzy francuskich maghrebskiego pochodzenia uśmiercał niejako ideał samego siebie. W przeszłości chciał bowiem wstąpić najpierw do armii francuskiej, gdzie go nie przyjęto, a potem do Legii Cudzoziemskiej. W tym drugim wypadku z niewyjaśnionych przyczyn zrezygnował z podejścia to testów rekrutacyjnych. Wybrał międzynarodówkę dżihadystyczną – innego typu „legię cudzoziemską”.

W połowie lat 90. inny 23-latek terroryzował Francję. Khaled Kelkal nie strzelał jednak ludziom w głowę z bliskiego dystansu tylko podkładał bomby na francuskich dworcach i próbował wykoleić pociąg TGV. Jego zamachy terrorystyczne były wymierzone we wszystkich członków społeczeństwa, a nie w konkretne społeczności i grupy zamieszkujące kraj. W rezultacie działań powiązanej z nim Islamskiej Grupy Zbrojnej śmierć poniosło 8 osób, a 100 zostało rannych. Zamachy z 1995 do dziś pozostają żywe we francuskiej pamięci zbiorowej, a socjologowie i politologowie islamu (m.in. Francis Burgat) przez lata pisali o „syndromie Kelkala”, czyli medialnym utożsamianiem terroryzmu motywowanego politycznie lub religijnie, z islamizmem będącym zjawiskiem o wiele szerszym i niezwykle wielowymiarowym. Jednocześnie w medialnym szumie brakowało miejsca na pogłębioną refleksję socjologiczno-politologiczną na temat przyczyn dla których młodzi Francuzi algierskiego pochodzenia postanowili przenieść front walk algierskich na terytorium Francji. Teraz istnieje spora szansa na powtórkę z przeszłości.

Brak cudownych recept

A jakie są przyczyny muzułmańskiego radykalizmu? Wszyscy, którzy odpowiadają na to pytanie jednoczynnikowo, wskazując na przykład jedynie na wykluczenie społeczno-ekonomicznie, dyskryminację, wpływ ideologii dżihadyzmu, konflikt międzypokoleniowy, kryzys tożsamości, lichą muzułmańską teologię, słabe przywództwo religijne etc., skazują się na niepowodzenie. Cudowne recepty na rozwiązanie problemu osób, którzy w pełnym przemocy dyskursie głównych ideologów al-Kaidy odnajdują spełnienie, nie ma. Zakaz wchodzenia na strony internetowe z radykalnymi treściami dzihadystycznymi lub zakazanie wjazdu do Francji powiązanemu z Braćmi Muzułmanami szajchowi al-Karadawiemu (niektóre z propozycji, które padły po masakrze w Tuluzie i Montauban) problemu nie rozwiążą. 

Warto pamiętać o szerszym kontekście, w którym funkcjonują młodzi europejscy muzułmanie. Ten kontekst bardzo dobrze zarysował jeden z moich informatorów w Belgii, Khalil mówiąc, że „Coraz więcej muzułmanów dochodzi do islamu swoimi własnymi ścieżkami i niektórzy czyniąc to stają się aroganccy. Mówią – My znamy prawdę, wy jej nie znacie.” Te słowa bardzo dobrze oddają charakter procesów radykalizacji jakim podlegają nie tylko młodzi muzułmanie, ale także wierni innych religii. Żyjemy bowiem w czasach, gdy nasze społeczne tożsamości, do których należy również tożsamość religijna, są w coraz większym stopniu konstruowane na zasadzie „zrób-to-sam”. Biografia typu „zrób-to-sam” jest jednocześnie biografią o znacznym stopniu ryzyka. Opcji jest bardzo wiele i istnieje duże prawdopodobieństwo, że całe przedsięwzięcie może się nie udać albo przybrać charakter ekskluzywistycznej postawy teologicznej. Szczególnie w sytuacji, gdy brak jest czujnego oka rodzica, który potrafi się odnaleźć w otaczającej rzeczywistości społecznej.

Ważną rolę w tym procesie budowy własnej tożsamości odgrywa Internet. To między innymi dzięki niemu Mohammad Merah o wiele bardziej solidaryzował się z oddalonymi o tysiące kilometrów Afgańczykami i Palestyńczykami, niż ze swoimi ofiarami-współobywatelami pochodzenia algierskiego i żydowskiego. Internet nie tylko usprawnił komunikację i pozwolił zawiązać nowe fora dyskusyjne, na których niemalże bez ograniczeń można propagować dowolne idee, ale co ważniejsze stworzył nową przestrzeń społeczną w której ponadnarodowe więzi społeczne mogą się bujnie rozwijać. Powstanie „wirtualnych sąsiedztw” łączących muzułmanów w różnych zakątkach kuli ziemskiej miało kolosalny wpływ na sposób, w jaki idea ummy (ogólnoświatowej wspólnoty muzułmańskiej) zaczęła być przez nich „wyobrażana”. Ugrupowania fundamentalistyczne uczyniły z niej jedno z głównych narzędzi negatywnej mobilizacji politycznej. W centrum ich zainteresowania są bardzo często problemy współbraci wirtualnych, „ofiar represji i okupacji” w Palestynie, Kaszmirze, Czeczenii, Afganistanie (żeby wymienić tylko najczęściej eksploatowane rejony), a dopiero w drugiej kolejności sprawy dotyczące „sąsiadów realnych”, czyli krajowych społeczności muzułmańskich. W przeciwieństwie do konfliktów w wyżej wspomnianych regionach świata, problemy lokalne są o wiele bardziej „namacalne” i łatwiej je zweryfikować, stąd ich propagandowa użyteczność jest dużo mniejsza. 

Merah i Forsane Alizza

W ten kontekst bardzo dobrze wpisuje się działalność grupy Forsane Alizza (FA – Rycerze Chwały), zakazanej we Francji od stycznia 2012 za podżeganie do nienawiści rasowej, z którą sympatyzował Mohammad Merrah. Podobnie do swoich siostrzanych inicjatyw muzułmańskiej skrajnej prawicy z innych krajów europejskich (np. brytyjskiej Al-Muhadżirun/Islam4UK, czy belgijskiej Islam4Belgium) jej działalność koncentrowała się głównie w Internecie i polegała na propagowaniu idei odtworzenia muzułmańskiego kalifatu i rządów prawa muzułmańskiego. Na Youtube znajduje się ponad 25 filmików wyprodukowanych przez Rycerzy, a przez Dailymotion grupa wypuściła trzy razy tyle materiałów. Z reguły ściśle wpisują się one w ogólne cele grupy i biorą na cel francuskie wojsko, które rzekomo niszczy muzułmańskie ziemie chcą w ten sposób doprowadzić do „destrukcji islamu”; Żydów, instytucje żydowskie i Izrael oskarżane o „globalne prześladowanie muzułmanów”; oraz francuską klasę polityczną, która rzekomo sankcjonuje islamofobię. Cechą charakterystyczną FA było eksploatowanie kontrowersji wokół islamu we Francji, a w szczególności zakazu noszenia hidżabów, burek i nikabów.

Podobnie do innych radykalnych ugrupowań salafistycznych z Europy Forsane Alizza często zmieniała nazwy i przykładowo występowała/występuje pod nazwą Sharia4France lub Force de Defense Musulmane sur Internet (FDMI – Front Obrony Muzułmanów w Internecie). Wśród około 5 milionowej populacji muzułmańskiej we Francji liczebność grupy z którą sympatyzował Mohammed Merah szacuje się na około 100 osób. Ilość „sympatyków” grupy na Facebooku jest 20 razy większa, a na Twiterze posiada ona nieco ponad 400 czytelników. Choć brak jest dowodów na bliskie związki organizacyjne FA z Al-Kaidą to podobnie jak w wypadku innych ugrupowań tego typu, z łatwością można dostrzec ich bliskość ideową.

W Tuluzie dalej niebezpiecznie

Dwa tygodnie przed masakrą w Tuluzie oddając samochód wypożyczony w biurze firmy Europcar w stolicy Australii wdałem się w dyskusję po francusku z menedżerką biura. Okazało się bowiem, że firma sprowadza pracowników do pracy w Australii z Francji, gdyż rzekomo w Canberze brakuje rąk do pracy. Moja rozmówczyni – Francuzka o maghrebskich rysach twarzy w krótkiej rozmowie wyznała mi, że to co najbardziej jej się podoba w Australii – „to że jest bezpiecznie”. „Czy w Krakowie jest bezpiecznie?” spytała, a ja nie mogłem się nadziwić dlaczego akurat o to pyta, a nie o to czy na przykład nasze miasto jest „warte odwiedzenia”, „ładne”, „czyste”... Zapytałem skąd pochodzi we Francji? Odpowiedziała, że z Tuluzy i automatycznie zrozumiałem skąd to pytanie. Oprócz fabryk Airbusa, to miasto znane jest bowiem z jednego z wyższych wskaźników przestępczości w kraju. 

To od takich małych przestępstw, które są plagą Tuluzy (lokalne statystyki przestępczości znacznie przewyższają średnią regionalną i krajową) zaczynał swą kryminalną karierę Mohammad Merah. Czy jej koniec mógł być inny? To pytanie które jeszcze przez długi czas nie będzie schodzić z pierwszych stron francuskich gazet. To w jaki sposób główni pretendenci i pretendentki do fotela prezydenckiego będą na nie odpowiadać w trakcie trwającej kampanii wyborczej z pewnością będzie miało wpływ na ich wynik wyborczy. Marine Le Pen z pewnością nie przepuści okazji, żeby wykorzystać nastroje antymuzułmańskie i antyimigranckie w społeczeństwie francuskim, choć w sytuacji, gdy Francja opłakuje również śmierć swoich żołnierzy - francuskich muzułmanów i dzieci imigrantów - tego typu strategia może być bardzo ryzykowna.

______________________________________

Muzułmanie we Francji

Muzułmanie, głównie z terenów zamorskich Francji, osiedlali się w Heksagonie już w XIX wieku. Do lat 50-tych XX wieku Francja nie doświadczyła jednak wzmożonego napływu ludności muzułmańskiej. Pierwsze liczne grupy, które zaczęły podejmować pracę we francuskich fabrykach i kopalniach po II wojnie światowej składały się głównie z osób pochodzenia algierskiego. Wkrótce potem fale migracji z terenów późniejszej Algierii (niepodległe państwo od 1962) zostały zasilone przez imigrantów z Maroka, Tunezji, terenów sub-saharyjskich Afryki Zachodniej (głównie Senegalu i Mali) oraz Turcji. W odpowiedzi na recesję ekonomiczną w połowie lat 70-tych Paryż zaostrzył kontrole graniczne i zdecydowanie ograniczył napływ imigrantów do kraju. Wciąż jednak można było imigrować do Francji w celu połączenia się z rodziną. W ostatnich dekadach za wzrost ilości muzułmanów w kraju odpowiedzialne są nade wszystko napływ uchodźców oraz wyższy wskaźnik rozrodczości wśród rodzin muzułmańskich w porównaniu do średniej krajowej.

Społeczności muzułmańskie we Francji liczą około 4 do 5 milionów osób, co stanowi 7 do 8 procent całkowitej populacji kraju. Milionowa rozbieżność wynika z braku rzetelnych danych na temat liczebności francuskich grup religijnych. Spis powszechny nie zawiera pytania o przynależność religijną, ponieważ zbieranie danych statystycznych na ten temat jest w kraju niedozwolone. Szacunkowe wyliczenia utrudnia fakt, iż wielu członków społeczności muzułmańskich urodziło się we Francji i posiada francuskie obywatelstwo. Większość dzieci imigrantów z krajów Maghrebu, czyli tak zwanych beurów (slangowa przeróbka słowa „Arabe”) posiadających francuskie paszporty jest ‘nierozpoznawalna’ i niczym się nie różni od nie-muzułmańskiej większości, gdy używane są standardowe tabele opierające się na kryteriach obywatelstwa i kraju urodzenia.

Muzułmanie we Francji podobnie jak ich współwyznawcy w innych krajach europejskich niezwykle się między sobą różnią pod względem kulturowym, językowym i religijnym. Pochodzą z różnych krajów i należą do odmiennych grup etnicznych. Najliczniejsza grupa muzułmanów we Francji – prawie 3 miliony osób – pochodzi z Maghrebu. Pośród nich 1 550 000 osób jest pochodzenia algierskiego, 1 000 000 marokańskiego i 350 000 tunezyjskiego. W kraju mieszka też około 450 000 harkis, czyli rodzin i potomków żołnierzy wojsk pomocniczych w Algierii, którzy po uzyskaniu przez kraj niepodległości musieli go opuścić. W skład innych mniej licznych społeczności wchodzą członkowie rodzin osób, które wyemigrowały z Turcji (315 000), sub-saharyjskiej Afryki, Bliskiego Wschodu (100 000) i Azji (100 000). We Francji notuje się także jeden z najwyższych wskaźników konwersji na islam. Szacunkowe dane mówią o 40 000 osobach, które świadomie wypowiedziały szachadę – muzułmańskie wyznanie wiary. Należy wziąć także pod uwagę również ponad 350 000 osób ubiegających się o status uchodźcy i nielegalnych pracowników pochodzących z krajów muzułmańskich.

Choć francuscy muzułmanie są rozproszeni geograficznie po całym terytorium państwa, w regionach Marsylii, Lyonu, Lille i przede wszystkim Paryża mieszka ich zdecydowanie więcej niż w innych częściach kraju. Pośród muzułmanów pochodzenia maghrebskiego Marokańczycy są grupą najbardziej rozproszoną, a co za tym idzie dużo częściej mieszkają poza wyżej wymienionymi centrami miejskim niż przedstawiciele innych mniejszości. Czarni Afrykańczycy z kolei mieszkają głównie w stolicy i na jej przedmieściach, z mniej licznymi społecznościami zamieszkującymi inne centra przemysłowe, w szczególności Lille. Chociaż zdecydowana większość muzułmanów wciąż żyje w dużych ośrodkach miejskich, w ostatnich latach wzrastała liczba osób, szczególnie spośród mniejszości tureckiej, które zdecydowały się na opuszczenie miast i przeniesienie na tereny wiejskie. Oprócz regionu paryskiego francuskich Turków można także znaleźć we wschodnich prowincjach kraju, takich jak Alzacja czy Lotaryngia.


Konrad Pędziwiatr - Doktor nauk społecznych Katholieke Universiteit Leuven (Belgia). Socjolog, europeista i antropolog. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, University of Exeter i University of Oxford. Marie Curie Research Fellow na uniwersytecie w Bradford. Członek American Sociological Association i International Society for the Sociology of Religion. Redaktor portalu Arabia.pl oraz portalu Euro-islam.info. Krajowy koordynator programu EAPPI Światowej Rady Kościołów oraz adiunkt i koordynator Peace and Development Studies w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera.

Tekst ukazał się pierwotnie na portalu www.mojeopinie.pl. Artykuł wyraża poglądy jego autora i nie może być utożsamiany ze stanowiskiem Portalu Spraw Zagranicznych.